Rozdział 34

2K 202 284
                                    

Hejka Wszystkim!

Ten rozdział dedykuję @LadyHill9898 oraz @DemoniDark :)

Mam nadzieję, że się spodoba

Miłego czytania :)

- Już dobrze, już wszystko jest dobrze - Naruto delikatnie głaskał jej plecy.

Zabrał ją jak tylko dostrzegł jak trzęsą się jej ręce. Przytulał łkającą przyjaciółkę.

- Naruto, to wszystko wróciło... - szlochała - Ja...

- Ciii, spokojnie. Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi, jego już nie ma - mówił spokojnie, wręcz usypiająco.

Dokładnie rozumiał co przeżywa. Jak tylko Kakashi o nim wspomniał Naruto sam przeniósł się w tamten moment. To uczucie kiedy zdał sobie sprawę z tego co zrobił. Zabił. Kanalię, ale zabił. Poprzysiągł sobie wówczas, że nigdy tego nie powtórzy. Jednak wyglądało na to, że nie będzie mógł tej obietnicy dotrzymać. Tylko czy zdoła? Sama myśl o tym paraliżowała go, jednak nie pozwoli, nigdy nie pozwoli skrzywdzić kogokolwiek ze swoich bliskich. Już nigdy więcej.

Nie wiedział ile czasu tak przesiedział. Na pewno długo, sądząc po zdrętwiałych mięśniach. Shizune wykończona płaczem w końcu zasnęła. Ułożył ją ostrożnie i przykrył. Spojrzał jeszcze raz na jej, już teraz spokojną twarz, poprzecinaną mokrymi śladami łez. Dłonie miała zaciśnięte w pięści, gotowa do obrony przed niewidzialnym przeciwnikiem. Odgarnął jej sklejone od potu kosmyki, musnął ustami czoło i cicho opuścił pokój. Kiedy wrócił do salonu ujrzał obrazek, który roztopił jego serce, aż pojedyncza łza przetoczyła się po jego policzku. Szybko wytarł wilgoć i ruszył do fotela na którym siedział Sasuke ze śpiącą w jego ramionach Asami.

- Daj, wezmę ją. - szepnął i wyciągnął ręce.

- Nie, ja ją zaniosę - wstał ostrożnie - Co z Shizune? - spytał kiedy kierowali się do pokoju.

- Śpi, na szczęście - szepnął otwierając mu drzwi.

Nie bez problemu położył ją koło matki. Jej malutkie rączki mocno wczepiły się w jego bluzkę.

- Lubi cię i ci ufa - szepnął kiedy wychodzili z pokoju. Cieszył się, że mimo trudnych początków udało im się znaleźć wspólny język.

Sasuke uśmiechnął się nieznacznie. To całe napięcie wszystkim dawało się we znaki. Za dużo tego wszystkiego. Rozejrzał się po korytarzu czy nikt ich nie widzi, po czym odnalazł jego usta. Naruto przyciągnął go do siebie również spragniony jego bliskości.

- Coś przegapiłem? - zapytał zalewając sobie herbatę.

- W sumie niewiele. Shino, jak się okazało jest doskonałym tropicielem i razem z Saiem poszli na obchód okolicy. Pozostali próbują wymyślić jakiś plan działania.

- Przydał by się Shikamaru i jego taktyczny umysł - westchnął opierając się o blat.

- Nasz szef ochrony? - zdziwił się.

- Ta, jest dobry w te klocki. Rozgryzł mnie w pięć minut, zanim nawet zdążyłem się odezwać - zachichotał.

Odstawił kubek i ruszył do drzwi.

- Znowu idziesz palić? - Sasuke uniósł brew.

- Zaraz wrócę - uśmiechnął się przepraszająco.

Usiadł na werandzie i wyciągnął paczkę. Zajrzał do środka. Stanowczo za dużo zaczął palić. Bawił się trzymanym w palcach papierosem.

- Twoja mama mówiła, że jesteś psychiatrą.

Na skraju szaleństwa (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz