Rozdział 26

2.6K 273 337
                                    

Hejka Wszystkim,

Parę godzin temu wróciłam z mojego weekendowego hasania po lesie jednak jako, że ten rozdział rozsadzał mi głowę od piątkowego wieczoru nie mogłam go z siebie nie wyrzucić.

Mam nadzieję, że się Wam spodoba... *chowa się pod kołdrę*

A i jeszcze *wygląda nieśmiało* zgłosiłam to opowiadanie do konkursu "Skrzydlate słowa" w dziale fanfiction trwające, jeśli ktoś ma ochotę, to można już oddawać głosy.

Nie przedłużając... zapraszam na kolejną część a ja idę w końcu odpocząć *zagrzebuje się w kołderkę*

- Kurwa, co... to... jest? - Naruto kaszlał czując w przełyku żywy ogień. Twarz mu poczerwieniała a do oczu napłynęły łzy.

- Specjalność zakładu - zaśmiał się Jiraiya - najlepszy samogon w Teksasie! - uniósł szklankę i opróżnił jednym haustem. Otarł usta wierzchem dłoni i sięgnął po kawałek pieczonego mięsa.

- Sasuke, spróbuj - zachęcał Minato podając mu naczynie wypełnione bimbrem.

Ten spojrzał na krztuszącego się Naruto, uśmiechnął się i wypił wszystko na raz. Fala gorąca zalała jego wnętrzności jednak się nawet nie skrzywił.

- Faktycznie dobre - odstawił szkło na prowizoryczny, drewniany stolik.

Naruto popatrzył z niedowierzaniem. Czyli tylko on miał problem z przyswajaniem tego alkoholu? O nie, tak nie będzie!

- Nalej mi jeszcze - rzekł dziarsko wysuwając naczynie.

- No proszę, nie poznaję cię synek.

Odetchnął kilka razy i wypił płyn. Skrzywił się nieznacznie ale tym razem opanował wzbierający kaszel.

Siedzieli przy ognisku opierając się o pień powalonego drzewa i choć noc była chłodna, dzięki pitemu alkoholowi i trzaskającym płomieniom nie czuli tego. Naruto nadal nie mógł uwierzyć w ten cały ich plan ze "sprawdzaniem ogrodzenia". Kręcił z niedowierzaniem głową, matka przecież nie mogła się na to nabrać. I jeszcze jego ojciec? Rozumiał, że Jiraiya, on tylko szukał okazji do napicia się, ale ojciec? Co się z nim działo? Nigdy nie widział go w takim stanie. Owszem, przy jakiś okazjach wypił czarkę czy dwie sake, ale dziś był po prostu pijany. Nie był pewien ile już zdążyli wypić, jednak sądząc po prawie pustym naczyniu trochę tego było.

Naruto zerkał na siedzącego obok Sasuke. Jeszcze jak oporządzali konie, z dala od wścibskich oczu pozwolili sobie na chwilę czułości. Zachłanny pocałunek, ręce na skórze, pragnienie aby zatracić się we wzajemnej bliskości. Teraz, przy innych musieli zachować rozsądek, choć nie było to wcale takie łatwe. Nie chcieli wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Jeszcze nie...

Odchylił głowę i wpatrywał się w usiane gwiazdami niebo. Było piękne. Ani jedna chmurka nie zasłaniała widoku na rozsiane konstelacje. Nigdy nie nauczył się czytać mapy nieba i kompletnie nie wiedział czy patrzy na Krzyż Południa, Oriona czy cokolwiek innego. Jakie to miało znaczenie? Były piękne, tajemnicze i dlatego tak fascynujące. Zupełnie jak oczy Sasuke, kiedy ten spoglądał na niego podczas tych chwil intymności.

Pod osłoną ciemności odnalazł jego dłoń i splótł ich palce. Sasuke na ten gest uśmiechnął się i odwzajemniając uścisk.

- Synek, kiedy ty się ustatkujesz, co? Masz już trzydzieści lat, czas założyć rodzinę. Nie tylko matka chciałaby się nacieszyć wnukami - wypalił nagle Minato, wpatrując się zamglonym wzrokiem w swojego pierworodnego.

Na skraju szaleństwa (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz