Po chwili wszystko ucichło. Podniosłem się z krzesła. Mike również to zrobił, wyskoczył z łóżka i półnagi dopadł do drzwi, otwierając je. Zbiegliśmy po schodach razem z Diego, który też był zaalarmowany.
Na pierwszy rzut oka nic nie wyglądało podejrzanie. Oprócz tego, że w drzwiach frontowych wyczułem palcami dziurę po kuli. Nie były jednak otworzone. Obejrzałem się na okna wokół mnie, ale nikt w nich nie stał. Nawet ostrożnie przez nie wyjrzałem i również nic. Przesunąłem wzrok po ciemnym pokoju.
- Diego, znajdź Kaylę – mruknąłem pod nosem, po czym sprawdziłem jadalnię i kuchnię. Nikogo tam nie było.
Kiedy wróciłem do holu, Mike dalej tam stał, wciąż uważnie wypatrując jakiś wskazówek, czegoś ważnego.
Podszedłem do drzwi frontowych i przekręciłem zamek. Otworzyłem je wolno, popychając. Napotkałem jednak opór. Mike podszedł w moją stronę, zaciekawiony i razem je popchnęliśmy. Po chwili mogłem już przenieść nogę przez próg. Jednak, kiedy to zrobiłem, to przy ponownym poruszeniu stopą, ta zaczęła mi się ślizgać. Udało nam się otworzyć drzwi, przesuwając coś na bok.
- Co to... - zapytałem zirytowany nie kończąc, bo nie musiałem o nic więcej pytać. Całe wejście frontowe spływało krwią. Za drzwiami leżał trup młodej kobiety. Ktoś rozstrzelał ją przed moim domem. Jej włosy były wilgotne od krwi. Wyglądała jak mokry szczur.
Spojrzałem w stronę zarośli, czując, że mój spokój został nieźle zaburzony.
- Cholera – powiedział Mike oglądając dwie dziury, które pozostawiły kule w twarzy tej kobiety – Ktoś jest nieźle popieprzony – powiedział po chwili wstając.
- Zostawił nam wiadomość – powiedziałem, na wpół odwrócony, tak abym dalej mógł oglądać połacie ogrodu. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je. Teraz doskonale mogłem zobaczyć bohomazy na tynku i praktycznie całych drzwiach – Knights of Inferno. W otwór po kuli, w drzwiach, wetknięta została mała żółta karteczka, taka co przyklejasz do lodówki. Wziąłem ją do ręki. Było jednak za ciemno, abym przeczytał cokolwiek. Ten skurwiel gdzieś tu może być – pomyślałem, gestem każąc Mikowi wejść do środka. Zaryglowaliśmy je tym razem porządnie, co i tak w praktyce nie dawało żadnej ochrony.
Zapaliłem światło. Teraz widziałem wszystko.
„Stęskniłem się za tą twoją suką. Niech się ma na baczności. Przekaż jej, że tatuś pozdrawia."
Podałem kartkę Mikowi, czekając na komentarz.
- Nie wiem co powiedzieć. Dalej nic właściwie nie wiemy o Knigths of Inferno. Jakaś włoska mafia? – podsunął Mike - Albo to jakiś sadystyczny psychopata, płatny morderca.
Psychopata? Bardzo prawdopodobne.
Zostawiłem Mika z jego przemyśleniami i poszedłem do salonu, gotów przeprowadzić bardzo trudną rozmowę.
- Kayla! – zagrzmiałem, starając się nie krzyczeć, co było jednak bardzo trudne do opanowania.
Kiedy pojawiłem się w salonie, Kayla kucała za szafą, uważnie obserwując pomieszczenie. Panował półmrok. Światło padało przez okno od ulicy, gdzie były nie zasłonięte żaluzje. Dziewczyna spojrzała na mnie. Diego, który stał metr od niej odsunął się stając przy wyjściu.
- Powiedź mi skąd znasz Teri? – Podszedłem do niej, wyciągając rękę, aby pomóc jej wstać. Mogłem się spodziewać, że za nią nie złapie. Kayla spojrzała na mnie z dołu spod swoich wymalowanych rzęs.
CZYTASZ
Quick Shot
ActionOpowieść o perypetiach grupy przestępczej prowadzącej swoją działalność w Stockton w stanie Kalifornia. Fantastycznie się bawiłam, pisząc to, więc uznałam, że podzielę się radością z innymi, o ile w ogóle, ktoś uzna to za spoko rozrywkę. Zawiera wul...