#13

21 2 0
                                    


Z punktu widzenia Trevora

Szef wyjechał trzy godziny temu na prawie dwa dni i zostawił nam wszystkie sprawy. Zostawił w domu tego nieogara Diego i swojego przydupasa Mika. Mam nadzieję, że oni zajmą się wszystkimi poważnymi sprawami i nie przeszkodzą nam w zabawie. Matthew jest strasznie drętwy. A ten dom pachnie trupem, jakby ktoś tu, kurwa, umarł.

Uśmiechnąłem się na widok kilku butelek wódki i piwa, które Lynn starannie wyciągał z reklamówki. Stawiał je na stole kuchennym jedną koło drugiej zupełnie jakby miał linijkę.

- Ziomek, zamierzasz grać w kręgle z tą wódą? – zapytałem śmiejąc się. Przeczesałem swoje krótko ostrzeżone włosy, oglądając każdy smak i markę wódki.

- Ej, zjeby on tu robi imprezę! – krzyknąłem na całą chatę.

- Durniu, Przestań się drzeć – zaśmiał się Lynn. – Ukradłeś już jedną z butelek?

- Naaaa... – Podszedłem do niego, trącając go ramieniem. Wziąłem jedną butelkę – ale teraz już tak.

- Stary, jest dopiero dzień. – Lynn oparł się o stół i podśmiewał się ze mnie, kiedy szedłem do kuchni.

- Pieprzy mnie to, naprawdę. W nocy wezmę sobie wszystkie! – zawołałem na odchodnym i zacząłem szukać w szufladzie otwieracza do butelek. Co tu, kurwa, robiły pieprzone wałki do ciasta, jakiś kawał białej szmaty z końcówką w kształcie końcówki od maści i formy do ciastek. Ta mała suka, Kayla, coś pichci? Nigdy nic nie zrobiła. Tylko płaszczy zawsze swój leniwy tyłek na kanapach.

- W nocy wychodzimy – usłyszałem głos Nathana.

Po chwili chłopak stanął w kuchni zaraz obok jej wyjścia.

- Idziesz z nami?

Pokiwał głową. Ja pierdole, ta mała pizda nigdzie nie idzie.

- Ty to ewentualnie na plac zabaw możesz podskoczyć.

Zmrużył oczy. O, chyba się wkurzył.

- Ile ty masz lat? Nigdy nie wiem. Trochę z nami już jesteś.

- Mam osiemnaście – powiedział spokojnie, otwierając piwo. Wziął łyka.

- Kurna, no kawał byka z ciebie.

Mała pizda. Nienawidzę dzieciaka.

- Szukasz otwieracza? – zapytał mierząc mnie wzrokiem.

- No.

- Jest w szafce, obok lodówki, zaraz obok czerwonego wina – powiedział, wychodząc z kuchni i pijąc pieprzone piwo.

- Pizda – mruknąłem pod nosem. Ile byś na niego nabluzgał to, mimo że się na ciebie gapi jakby chciał cię zajebać, to zwykle jednak nie postawi się tobie. Jak nadąsana dziewucha, będzie się marszczyć, kopać ziemię, ale cię nie zaatakuje, tylko sobie pójdzie.

Pieprzyć młodego. Wziąłem całą butelkę i poszedłem z powrotem do jadalni. Lynn siedział zadowolony przed piramidką piw i butelkach wódki ustawionych za nimi.

- Młody mówi, że idzie z nami do klubu – rzuciłem.

Lynn zaśmiał się patrząc w podłogę, po czym przeniósł wzrok na mnie.

- Tak powiedział?

- Nah, powiedział, że gdzieś idzie. Ciekawe czy go wpuszczą, nie ma dwudziestu jeden lat. – Uśmiechnąłem się. 

- Ale mam ochotę tam iść! - rzuciłem po chwili.

- Aaa. Stary, chcesz podymać?

Upiłem kolejny łyk z butelki i uniosłem ją w górę.

Quick ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz