Ruda kłusowała po torze. Gdy otrzymała sygnał do zagalopowania, zrobiła to. Po chwili ruszyła dosyć spokojnym jak na nią cwałe. Kochała robić z każdego biegu przedstawienie.
- Dzisiaj jest wyjątkowo grzeczna. - powiedział Ethan.
- Grzeczna? Ona nigdy nie jest grzeczna. - odparł jeździec z grzbietu klaczy. Ruda strzeliła z zadu, na co on wyszczerzył zęby w krzywym uśmiechu. - Widzi pan?
- Daj spokój. Nie lubi się podporządkowywać, moja mała dziewczynka. - skomentowała z uśmiechem właścicielka klaczy. Ostatnio coraz częściej bywała na treningach.
Tymczasem Eight Roses ruszyła pełnym cwałem. Do pokonania miała 6 furlongów, więc Victor, znając ją i jej wytrzymałość, pozwolił się klaczy rozpędzić. Nigdy się nie potykała, nigdy nie zwalniała. Ona nigdy nie pokazywała, że jest słaba. Nigdy.
Ale... Czy czymś normalnym jest, by być zawsze silnym? Nie, i Rose doskonale o tym wiedziała, słyszała słowa matki, która zawsze jej to powtarzała. Ona sama była jak córka, a przekonała się o tym dopiero na swoim ostatnim wyścigu, ocierając się o śmierć.
I kasztanka również miała się o tym przekonać...
Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś, nie jutro...
Jeszcze...
Wszyscy patrzyli na klacz, ale ona nie czuła ich wzroku. Jej jedynym celem, jedynym marzeniem, które tak często się spełniało, było wygrać wyścig. Wygrać każdy wyścig.
Przekroczyła celownik. Ethan natychmiast zatrzymał stoper, patrząc jednocześnie na dwulatkę. Była ładną, rudą klaczą, ze skarpetką na prawej tylnej nodze, i dosyć wąską strzałką, zakończonej różową chrapką. Szybko stała się ulubienicą swej pani. Zresztą Ethanowi również skradła serce.
- Ile? - zaciekawił się dżokej.
- Minuta jedenaście i pięć dziesiątych sekundy - odparł mężczyzna z uśmiechem.
- Ma potencjał, może wiele osiągnąć - podchwyciła temat właścicielka.
- Jest dobra, ale nie liczyłbym na zbyt wiele. - powiedział trener - Bądź co bądź to klacz.
- Mimo wszystko. - widać było, że cały humor wyparował z kobiety - Gdzie proponujesz ją wystawić?
- Golden Rod Stakes pod koniec listopada i Delta Princess Stakes w grudniu. Victor, poprowadzisz ją?
- Jasne, jest świetna - uśmiechnął się niski mężczyzna.
***
Eigh Roses po treningu została wypuszczona na pastwisko. Za bramą nisko wierzgnęła, i wolno odgalopowała w stronę ogrodzenia. Praktycznie nikogo nie było, więc zdecydowała się podejść do wysokiej siwki. Mięśnie miała nieco mniejsze od koni trenujących, ale widać było, że jeszcze czasem biega. Zarzuciła głową, powodując opadnięcie grzywki na oczy, lecz zignorowała to.
- Witaj - odezwała się siwka, nie przerywając żucia trawy. Była zapewne starsza od niej. - Jak się nazywasz?
- Eight Roses, - odpowiedziała sympatycznie. - po American Pharoah i Eight Belles.
Siwka podniosła głowę i uśmiechnęła się.
- Wiem, wszyscy cię znają. 2:2-0-0, prawda? - ruda była zdziwiona, że ktoś ją zna, ale powoli pokiwała łbem - Jestem True of Life, 11:8-2-0, na debiucie byłam piąta.
- Wygrałaś coś ważnego? - zaciekawiła się, lecz szybko tego pożałowała.
- Nie, ale teraz pomagam w treningach - odparła starsza. - Podobno niedługo mam się ścigać z tobą. Już nie mogę się doczekać, aby pobiec z przyszłą mistrzynią!
Eight zdziwiła się jeszcze bardziej. Dwie gonitwy, w dodatku dla początkujących. I gdzie ta mistrzyni...?
- Mistrzynią? - spytała zdezorientowana - Wygrałam tylko MSW i Allowance.
- Ale w jakim stylu! - krzyknęła uradowana - Kochana, biegasz naprawdę świetnie.
- Nie przesadzaj - ucięła krótko, i nie wiadomo dlaczego, po prostu odeszła.
********
500 słów.
CZYTASZ
Mgła
Historia Corta▶ Masz talent, ale w bieganie musisz wkładać całe serce. Nie zapominaj kim jesteś, ale bądź nie zbyt pewna swego. Ludzie ciągle zastanawiają się, 'co by było gdyby...?' A co by było, gdyby Eight Belles przeżyła swój ostatni wyścig, i mało tego, zwy...