Tulipany

626 139 45
                                    

Wychodzę na balkon — nagrzany, z widokiem na drugi blok, zasłaniający po południu słońce, dzięki czemu mogłem unikać upałów przynajmniej w małym stopniu.
   W Atlantis było inaczej. Co prawda wiele gości otrzymało wraz z kluczem "cudowną" panoramę na biały budynek z tarasem w remoncie, natomiast ja byłem jedną ze szczęśliwszych osób, która mogła podziwiać piękne morze o intensywnych barwach, lecz tylko w słońcu — przy zachmurzonym niebie kolor wydawał się ciemny i dosyć pospolity.

   W pokojach hotelowych były tulipany. Wredna pokojówka, przyłapywana często na podsłuchiwaniu gości, zawsze starała się wymieniać wodę w wazonach, ilekroć przychodziła wynieść śmieci z kubełków, znajdujących się w łazienkach.

   Kwiaty były białe, przeplatane fioletowo-srebrną wstążką. Kochałeś gładzić ich płatki, wyglądałeś wtedy tak... spokojnie? Nie wiem nawet, jak określić to zjawisko. Byłeś osobą podziwiającą ich woń, delikatność, piękno... gdyby tak inni potrafili obchodzić się chociażby z ludźmi, co dopiero z tulipanami. Ciekawiło mnie, czy nauczyłeś się tej łagodności sam czy może ktoś właśnie tak cię traktował, chociaż podobno nie zaznałeś prawdziwej miłości, a jedyne zauroczenie złamało ci serce. Otoczyłeś się niewidzialnym murem, który za wszelką cenę pragnąłem pokonać, a nie zburzyć, jak to robią inni. Rozbierać. Cegiełka po cegiełce lub przeskoczyć go i schować się razem z tobą. Uważałem to za bezpieczniejsze wyjście.

   Lubiliśmy razem przebywać. Z dnia na dzień coraz bardziej podobało nam się wzajemne towarzystwo, chociaż wiedzieliśmy, że owa znajomość zerwie się po miesiącu, w dniu, kiedy jeden z nas odda klucz do recepcji.
   Starałem się o tym nie myśleć, skupić się na czterech tygodniach pełnego relaksu w towarzystwie nowej osoby.

   Nie sądziłem tylko, że określenie "wakacyjna przygoda we dwoje" będzie miała większe znaczenie — nie tylko biorąc pod uwagę wieczorne spacery.

✔️Szanowny pan HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz