Udało nam się wyjść z hotelu, kiedy poczułeś się lepiej. Jedyną pozostałością po chorobie było bolące gardło, poza tym stwierdziłeś, że masz siłę, aby wyskoczyć do jakiejś restauracji przy plaży. Uzgodniliśmy, że lokal przy Atlantis będzie idealny, a marynarski wygląd tarasu tylko nas w tym utwierdził.
Zamówiliśmy deser, którego nazwy ani trochę nie pamiętam. Wyglądał jak dwa półksiężyce złączone tyłem, natomiast smakował niczym mieszanina piernika z kaszą. Nie było wcale takie złe, ale przyznam, że oczekiwałem większego szału.
Obsługiwał nas młody kelner w czerwonej koszuli, chociaż gęsty (aczkolwiek zadbany) zarost trochę go postarzał. Uśmiechał się do ciebie szeroko, co można było odebrać za miły gest, gdyby nie fakt, że w stosunku do reszty klientów był nastawiony po prostu przyjacielsko. Ty jednak byłeś perłą wśród pozostałych gości. Nie dziwię się mu, w końcu miał okazję obsugiwać młodego Apolla. Gdybyś był greckim bogiem, wszyscy dookoła padliby przed tobą na kolana, w szczególności brodaty kelner.
Gdzie dla mnie miejsce w tym wszystkim? Prawdopodobnie bym robił za obstawę.
Nikt cię nie tknie na mojej warcie.Po zachodzie słońca zostaliśmy na deptaku. Oparci o niebieską barierkę przy zejściu na plażę, wpatrywaliśmy się w morskie fale i zaróżowione niebo na horyzoncie. Nie upiąłeś tym razem włosów, więc wiatr delikatnie rozwiewał twoje kosmyki, łaskoczące cię po twarzy. Zdobyłem się na odwagę, by odgarnąć jeden z nich, który ośmielił się opaść na twój nos, a ty obdarzyłeś mnie jednym ze swoich hipnotyzujących spojrzeń.
Nie mogłem się dłużej powstrzymać.Zbliżyłem się do ciebie ostrożnie, czując lawendowy zapach twojego szamponu do włosów, jednak ty przytknąłeś dwa palce do moich ust, które w tamtej chwili miały nadzieję na spotkanie twoich. Kiedy myślałem, że popełniłem błąd, szepnąłeś coś, co wprawiło moje serce w istne szaleństwo.
— Nie tutaj.
Wstrzymałem oddech. Pociągnąłeś delikatnie rękaw mojej bluzy, kierując krok w stronę Atlantis. Nie miałem wyboru, a nawet jeśli, był chyba zbyt oczywisty.
Ruszyłem twoimi śladami.Minęliśmy pokojówkę, której wyraz twarzy wskazywał na poważną rozmowę z szefową na temat podsłuchiwania gości hotelu.
Weszliśmy do twojego pokoju. Zamknąłeś drzwi oraz szybko wsunąłeś kartę na miejsce, aby zasilić prąd. Obawiałem się, że nastanie między nami niezręczna cisza, jednak ty zaproponowałeś najpierw herbatę. Nie wyglądałeś na skrępowanego, toteż przyszło mi do głowy, że może twoje "nie tutaj" odnosiło się do czegokolwiek innego, natomiast mój niedoszły pocałunek poszedł w odstawkę. Wolałem się jednak upewnić, ale najpierw rozpoczęliśmy rozmowę na temat kelnera oraz klientki, która zajmowała stolik obok i nie mogła się zdecydować na alkohol, trajkocząc przy tym po angielsku do swojego męża.
Podszedłeś z dwoma kubkami, z których zwisały sznureczki od torebek. Postawiłeś je na stoliku, a ja czekałem, oparty o ścianę. Nie, nie chciałem siadać — wolałem być przygotowany na każdą okazję.
Lekko uniosłem twój podbródek, patrząc ci prosto w oczy.
— Mogę? — szepnąłem, gładząc delikatnie kciukiem twoją dolną wargę, co wywołało u ciebie dreszcze i widoczny rumieniec. Wiesz, że długo na to czekałem, prawda?Dałeś mi pozwolenie, sprawiając tym samym, że wszystkie moje zmysły dosłownie oszalały, kiedy zatopiłem się w twoich słodkich ustach.
CZYTASZ
✔️Szanowny pan Harry
Proză scurtăHarry Wood nie przypuszczał, że greckie miasto Loutraki będzie znacznie lepszą opcją od popularnych Aten, a wszystko za sprawą pewnego Włocha...