Tak jak zaplanowaliśmy, ruszyliśmy dłuższą trasą, po drodze oglądając znane nam już bary oraz restauracje, grupki roześmianych nastolatków i dwóch młodych Greków, grających w piłkę na placu kawałek dalej. Mimo że minęliśmy uliczkę, w którą powinniśmy skręcić, namówiłeś mnie na spacer aż do kamiennego molo, otoczonego głazami, na których można było podziwiać jeżowce. Zgodziłem się — im więcej wspólnie spędzonego czasu, tym lepiej.
U naszego celu kręciła się grupka miejscowych. Nie czułem się dobrze, kiedy zbliżaliśmy się w ich kierunku, lecz twój zdecydowany krok rozwiał moje wątpliwości. Byłeś w tamtym momencie zbyt pewny siebie, aby zrezygnować ze względu na obcych, zapewne po kilku łykach alkoholu, starszych chłopców.
Przeszliśmy obok nich, siląc się na obojętność. Nie było to aż takie trudne, ponieważ nie mieliśmy zielonego pojęcia, co znaczą ich słowa, kierowane w naszą stronę, natomiast im bardziej się oddalaliśmy, tym mniej nas to obchodziło.Bez zastanowienia wskoczyłeś na kamienny murek, spuszczając nogi poza jego krawędź.
— Co ty robisz? — zapytałem, widząc twoje poczynania. — Jezu, uważaj! — krzyknąłem, odruchowo łapiąc cię w pasie, kiedy już się rozsiadłeś. Z jednej strony chciałem szybko cofnąć dłonie w obawie przed twoją reakcją, a z drugiej ręce nie umiały ze mną współpracować. Byłeś taki ciepły...
Uśmiechnąłeś się do mnie, najwyraźniej nie przejmując się niczym i nachyliłeś się delikatnie w przód, sprawiając tym samym, że instynktownie objąłem cię mocniej w obawie o twoje bezpieczeństwo. Głupek z ciebie.Wspomniałeś, że chciałeś kiedyś zafarbować włosy na jasny fiolet, lecz kolor w ogóle nie chciał się trzymać. Przypominałbyś wtedy bez, który Twój dziadek zrywał do wazonu i stawiał na środku ogromnego stołu w swoim salonie. Uwielbiałeś go.
Twój wzrok napotkał mój, przez co poczułem gorąco na policzkach. Nie zorientowałem się, że wpatrywałem się w ciebie przez ten cały czas.
Nie zrozumiałem, dlaczego szybko zmieniłeś temat, sprowadzając go na spoczywające pod wodą jeżowce, już słabo widoczne przy świetle kilku latarnii.Ruszyliśmy w kierunku sklepu z pamiątkami, którego właściciel stał przed wejściem i zachęcał do zakupów każdego, kto chociaż na chwilę zatrzymywał się przy wystawie, aby podziwiać kamienne figurki greckich bogów, ozdobne wazy oraz porcelanę.
Postanowiłeś zabrać dwie podobizny bezgłowej Nike — jedną dla siebie, drugą dla swojej przyjaciółki, Lisy. Zaciekawiło mnie połączenie waszych imion.Powiedz mi, drogi Leo — zamierzasz ją kiedyś namalować?
CZYTASZ
✔️Szanowny pan Harry
Short StoryHarry Wood nie przypuszczał, że greckie miasto Loutraki będzie znacznie lepszą opcją od popularnych Aten, a wszystko za sprawą pewnego Włocha...