Chmury pozwalają mi na swobodny spacer do miejsca wyroku, jakim jest zwykły supermarket.
Chodząc między alejkami wręcz się gubię. Zawracam kilka razy z mętlikiem w głowie. Przyszedłem po coś do picia, zarówno na teraz, jak i na zapas. Czy brak tej kuli ognia po powrocie z Loutraki tak bardzo mi szkodzi? Zawsze lubiłem chłód, dlatego do dziś witam angielskie słońce środkowym palcem, podczas gdy pozostali miejscowi niekiedy uśmiechają się na wieści o dobrej pogodzie.
Ty na szczęście podzielałeś moją opinię.Obaj nie przepadaliśmy za mocnymi promieniami, dlatego zazwyczaj wychodziliśmy na zewnątrz wieczorami, kiedy wiatr znad morza ochładzał przechodniów.
Postanowiliśmy, że jeśli którykolwiek z nas zechce tam jeszcze wrócić, zrobi to w każdej innej porze roku, nie licząc lata. Jednak mimo protestów przed czterdziestoma stopniami, cieszyłem się, że tam jestem. W końcu tobie też przypadł lipiec jako czas upragnionego urlopu.Trafił nam się dzień nie do zniesienia. Niektórzy turyści korzystali z okazji, by spalić się na plaży, inni pili zimne napoje w barach, natomiast jeden przechodzień zemdlał pod hotelem, a my przyglądaliśmy się temu wszystkiemu z balkonu mojego pokoju. Na szczęście towarzyszka mężczyzny zareagowała szybko i obydwoje po chwili przeszli na kamienną ławkę w bocznej uliczce, na którą cień rzucał nasz hotel. Nie udało nam się dojrzeć w pełni, co robi owa dwójka, gdyż musielibyśmy chyba zawisnąć na barierce, by dobrze się wychylić w lewo, a warto wspomnieć, że mój balkon wcale nie znajdował się na rogu budynku.
Wróciliśmy do środka, rozkoszując się błogim chłodem dzięki włączonej pół godziny wcześniej klimatyzacji. Niestety nasza uciecha nie trwała długo, gdyż Grecy postanowili zaszaleć z urządzeniami oraz ich działaniem — zrobiło się po prostu zimno.
Po naciśnięciu przycisku "wyłącz" usiedliśmy na łóżku, przegryzając przy okazji ostatnie już czekoladowe ciastka, jakie udało nam się zachować z zakupów.Wyciągnąłeś dzwoniący telefon z kieszeni i już po chwili z twych ust, ozdobionych ciemnymi okruszkami, popłynęła piękna melodia, z której nic nie zrozumiałem. Język włoski urzekł mnie w tamtym momencie na tyle mocno, że mogłem śmiało stwierdzić jakże oczywisty dla mnie fakt.
Zakochałem się w twoim głosie.Po zakończonej rozmowie otworzyłeś galerię w komórce. Rozmawiałeś z Lisą, której zdjęcia postanowiłeś mi pokazać. Nie widziałem w niej nic ciekawego. Nie miała blond włosów, tajemniczych oczu, trzech małych piegów na policzku ani delikatnych ust... no właśnie, usta.
Instynktownie starłem kciukiem okruszki z twojej wargi, nie przejmując się zaskoczonym spojrzeniem, jakie mi w tamtej chwili posłałeś. Szybko odwróciłeś wzrok, kryjąc lekkie rumieńce na bladej twarzy. Moje serce gwałtownie przyspieszyło.
Czy tak właśnie wygląda zauroczenie tobą?Przewijając zdjęcia Lisy trafiłeś na fotografie frezji, uśmiechając się przy tym nieco inaczej, a twoje spojrzenie wręcz zaczynało mnie onieśmielać. Wystarczyło kilka sekund, byś zamienił się w kogoś... innego.
Nazwę kwiatów znałem, jednak musiałem się przed tobą przyznać, iż nigdy ich na oczy nie widziałem, dlatego dopiero po opuszczeniu przez ciebie mojego pokoju w godzinach wieczornych szybko wyszukałem o nich informacje w internecie.
Symbolika frezji mogłaby wytłumaczyć twoją zmianę zachowania. Powiedz mi, Leo...Czy ty chciałeś ze mną flirtować?
CZYTASZ
✔️Szanowny pan Harry
Short StoryHarry Wood nie przypuszczał, że greckie miasto Loutraki będzie znacznie lepszą opcją od popularnych Aten, a wszystko za sprawą pewnego Włocha...