II. Pierwszy dzień

675 53 7
                                    

Obudziłam się o 10.00.
Tak. Uwielbiam spać. Chętnie przeleżałbym do dwunastej, ale życie jest brutalne. W domu mogłam wstawać, o której chciałam. Mimo tego wole być tu niż w Rivendell.
Miałam lekkie wyrzuty sumienia. Nie przywitałam się ze wszystkimi wieczorem. Pewnie spali, było późno, ale mimo wszystko.
Wzięłam szybki prysznic, lekko się pomalowałam. Ubrałam niebieską bluzkę, zielone szorty, buty na podwyższeniu i mój pas alchemiczny. Skończyło się noszenie drogich sukni. Właściwie dlaczego targałam tutaj ze sobą wszystkie moje najpiękniejsze, królewskie kreacje?
Nieważne.
Wyszłam z pokoju i udałam się tam, gdzie zawsze znajdę...
-Miiko!
-Melody! Dobrze spałaś?
-Jak nigdy dotąd. Przepraszam, że tak późno wstałam. Musiałam odespać podróż.
-Jasne, rozumiem przecież.-Kitsune uśmiechnęła się.-W bibliotece czekają na ciebie Kero, Ykhar, Alajea i Karenn. Przywitaj się z nimi, potem zrobię ci test na straż.-Udałam się tam, gdzie poleciła mi lisica.

Na miejscu pogawędziliśmy sobie trochę, jak za starych dobrych czasów. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Tęskniłam za mądrym Kero, przewrażliwioną Ykhar, dwulicową Alajeą i ciekawską Karenn. Każdy z nich ma wady i zalety. Wiem jednak, że przyjaźń z nimi jest bardziej wartościowa, niż z każdym innym, nabrzmiałym elfem. Oni są inni. Stereotypy, stereotypami, ale elfy, mimo swojego zewnętrznego piękna, są puste w środku. Widać to idealnie po Ewelein. Może sprawia wrażenie miłej, ale niestety znam prawdę o jej prawdziwym obliczu. Elfy już takie są, co poradzić. Obym tylko ja nigdy się taką nie stała.

Oczywiście przydzielono mnie do Absyntu. To takie przewidywalne. Przynajmniej test jest rzetelny. Dostałam swój naramiennik i udałam się na dalsze poszukiwania przyjaciół. W sumie, szukałam konkretnych. Najpierw zajrzałam do kuźni, gdzie znalazłam Valkyona. Zaszłam go od tyłu, ale i tak mnie usłyszał.
-Nie jesteś tak sprawna w skradaniu jak Nevra.
-Nie porównuj nas, jest wampirem.
-Wiem, wiem.-Wziął mnie w ramiona.-Jak tam podróż?-Zapytał.
-Źle. Ale przynajmniej nie będę już musiała wracać kolejnych siedmiu godzin z powrotem.-Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Potem skupiłam się na szukaniu Leifa.
-Mela!-Oczywiście przytulił mnie na przywitanie.-Jak się miewasz? Podoba ci się?
-Świetnie. Marzyłam żeby w końcu tu przyjechać.
-Cieszę się twoim szczęściem.-Uśmiechnął się szeroko.- A teraz wybacz, muszę wracać do pracy.
-Jak zwykle zabiegany.-Posłałam mu chytry uśmieszek.

Został już ostatni. Nevra. Mój drugi najlepszy przyjaciel, zaraz po Eziu. Zawsze opiekował się mną, gdy mój brat był w pracy. Poświęcał dla mnie swój czas, mimo licznych obowiązków. Uwielbiałam jego troskliwość. Dziwiłam się Karenn, że nie jest zazdrosna. Czasem miałam wrażenie, że spędzamy ze sobą zbyt wiele czasu. Nie mogłam się doczekać by go w końcu zobaczyć.
Gdy, w ogrodzie, nasze spojrzenia się spotkały, od razu do mnie podbiegł.
-Moja kruszynka.-Wziął mnie w ramiona i podniósł niczym pannę młodą.-Tęskniłem mała.
-Ja też.-Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Odstawił mnie na ziemię.
-Jesteś w straży...
-Absyntu!-Nie ukrywałam swojej radości.
-Aj!-Poczochrał moje włosy.-To świetnie. Mimo wszystko liczyłem, że wylądujesz w mojej.
-Karenn też jest w twojej straży. Może tak już jest, że młodsze siostry, lądują w strażach swoich starszych braci?
-Być może. Pomysłowa z ciebie dziewczynka.-Objął mnie ramieniem.-Muszę lecieć. Spotkamy się później na stołówce?
-Jasne! I tak miałam iść pomoc trochę Ezowi. Do zobaczenia!

Udałam się do laboratorium alchemicznego. Mój braciszek siedział ze sowim pociągłym noskiem w książce, pewnie studiując przepis na jakiś nowy wywar. Może coś na uspokojenie dla Miiko?
-Witaj szefie!-Karykaturalnie zasalutowałam.-Masz dla mnie jakieś zadania?-Wstał z krzesła i przytulił mnie.
-Wiedziałem, że będziesz w mojej straży, szkrabie. Dorodny z ciebie absynt. To widać, słychać i czuć.
-Dzięki, że porównujesz mnie do alkoholu.-Zaśmiałam się.-To co? Jakieś rozkazy?
-Mogłabyś przynieść mi rzeczy z tej listy. Masz tu kilka złotych monet, jakbyś musiała coś kupić.-Podał mi zwój papieru. Przypięłam go do paska i udałam się na poszukiwania przedmiotów, których pewnie użyje, do przygotowani jakiegoś magicznego wywaru.

Po drodze spotkałam oczywiście kilku znajomych, z którymi ucięłam sobie pogawędkę. Kupiłam rzeczy u Purroya, po czym udałam się do lasu, zebrać potrzebne rośliny, na które żal mi było marnować pieniędzy.
Wróciłam po około godzinie.
Odniosłam substraty Ezarelowi. Następnie zapytałam czy ma dla mnie inne zadania. Okazało się, że niczego na razie nie potrzebuje. Szwędałam się chwilę po kwaterze. Kupiłam pożywienie dla Pimpelka u Purreru. Nakarmiłam go i wysłałam na poszukiwania. Kiedy wybiła trzynasta pomyślałam, że może Nevra czeka już na stołówce. Nie myliłam się. Nabraliśmy jedzenia na talerze i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Oboje gawędziliśmy o różnych rzeczach: o chowańcach, o bierzących misjach, o tym co się zmieniło od kiedy ostatni raz byłam w kwaterze i takie tam.
Szukałam wzrokiem Karenn. Trochę mi głupio, że spędzam tyle czasu z jej bratem a nie z nią mimo, że jesteśmy w tym samym wieku. Zobaczyłam, że siedziała przy stoliku z jakimś chłopakiem, posiadającym wilcze uszy. Chciałam do nich podejść, ale to niegrzeczne przerywać czyjeś rozmowy, zwłaszcza, że chyba byli pochłonięci przyjemną dyskusją.
-Nevra, kim jest ten chłopak, który siedzi z Karenn?-Zaczął się rozglądać.
-A, to Chrome. Dołączył do straży po wakacjach tamtego roku, pewnie dlatego go nie kojarzysz.
-Być może.-Wzięłam kolejny kęs.
-Ostatnio podczas misji zginął jego statek. Mało co nie wyleciał. Często zdarzają mu się takie akcje. Ty Karenn i on jesteście najmłodsi w straży. Poza tym, nieładnie jest obgadywać wiesz?-Nev uśmiechnął się do mnie.
-Nie obgaduje. Po prostu go nie znałam!
-No już, już! Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi.-Posłał mi zawadiacki uśmieszek.
-Nie podrywaj mojej siostry!-Powiedział, również z uśmiechem, Ezarel, po czym dosiadł się do naszego stolika.
-Za kogo mnie masz? Za pedofila?!
-Wystarczy, że podrywasz moje strażniczki. Uchowaj chociaż moją Melody!-Złapał się teatralnie za serce. Oboje zaczęli się śmiać. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Mój brat i Nevra razem, to jakaś istna karuzela śmiechu.

W pewnym momencie koło naszego stolika przechodziła jakaś dziewczyna. Widziałam jak zerknęła na Eza, po czym potknęła się niosąc tacę.
-Serio? Nawet na prostej drodze potrafisz się potknąć? Pfff, jesteś beznadziejna.-Posłał jej szeroki uśmiech.
-Ezarel! Przepraszam za niego.-Zwróciłam się do dziewczyny. Była całkiem ładna, ubrana na niebiesko z czarnymi akcentami. Miała piękne włosy-była szatynką. Poszła sobie szybko i usiadła przy wolnym stoliku, dosyć daleko od nas.-Gdybyś dla dziewczyn był tak miły jak dla mnie, już dawno nie umiałbyś się od nich opędzić. Popatrz tylko na Nevrę!
-Pff. Nie zależy mi na tym. Dobrze wiesz.-Prychnął.
-A kim ona jest?-Zwróciłam się do Nevry.
-Pojawiła się u nas jakiś miesiąc temu. Przybyła z ziemi, ale okazało się, że to faelin. Jest w mojej straży. Niezła z niej dziewczyna.
-Nevra, ty to serio nawet na ludzki pomiot potrafisz polecieć.-Zadrwił z niego Ez. W głębi serca jednak wiedziałam, że nie kategoryzuje osób od tak.
Skąd ta bucowata otoczka? Nie mam pojęcia, ale wcale mi się ona nie podoba.

Eldarya jako siostra Ezarela | Marzenia się spełniają [Chrome x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz