Rozglądam się po pomieszczeniu z zapartym tchem. Owy gabinet jest skąpany w jasnym brązie mieszającym się z czystą bielą. Skórzane fotele są w odcieniu cappuccino, a koło nich stoi szklana ława. Po drugiej stronie gabinetu stoi wielkie masywne biurko z dwoma krzesłami obrotowymi stojącymi po przeciwnych stronach. Siadam na jeden z nich jak sądzę przeznaczony dla klientów. Napawam się tym pięknym widokiem do momentu aż drzwi otwierają się z hukiem a w nich staje wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Jego blond włosy są ułożone w artystycznym nieładzie, a jego zaciśnięta szczęka świadczy o tym, że nie jest w nie najlepszym humorze. Nie patrzy na mnie tylko siada za biurkiem.
- Słuchami panią?- pyta jakby od niechcenia
- Witam panie Jones. Przyszłam w sprawie pracy.
- Więc poproszę o...- przerywa kiedy nasze oczy się spotykają
Patrzę w jego niebieskie tęczówki jak zaczarowana. Są tak piękne i mogłabym przysiąc, że przed chwile zmieniły kolor na czerwony. Macham lekko głową na niemądrą myśl i spuszczam głowę speszona. Słyszę warknięcie, podnoszę głowę i dostrzegam, że mężczyzna nie siedzi już za biurkiem tylko stoi koło mnie. Podnosi mnie do góry i...przytula. Czuję się zdezorientowana. Próbuje się wyrwać, lecz spotykam się z porażką.
- Nie wierć się kochanie.- mruczy w moje włosy
-Niech mnie pan puść.- odpycham go i staram się utrzymać bezpieczną odległość
- Wracaj tu natychmiast.- warczy a jego oczy zaczynają ciemnieć
- Ja chyba już lepiej pójdę.
Zabieram pospiesznie torebkę z krzesła i ruszam w kierunku wyjścia. Jednak przy drzwiach zostaję brutalnie pchnięta na ścianę i dociśnięta do niej przez masywne ciało.
- Ode mnie się nie ucieka skarbie.- szepcze a mnie oblewa zimny pot
Stoję tam sparaliżowana nie wiedząc co się dzieje. Nieznajomy schyla głowę na wysokość mojego ramienia i zaczyna powoli je lizać. Szarpię się na boki, lecz szybko zaprzestaję kiedy spotykam się z ogromnym bólem rozchodzącym się wzdłuż mojej szyi. Krzyczę czując jak trzydzieści ostrych noży zatapia się w mojej skórze. Kopanie, szarpanie i moje wrzaski nic nie dają. Czuję jak świat zaczyna wirować wokół mnie. Kiedy mężczyzna zaprzestaje swoich działań odsuwa się nieznacznie. Wykorzystuję okazję i sięgam po gaz pieprzowy ukryty w mojej torebce. Nie myśląc o konsekwencjach psikam nim w oczy mojego oprawcy. Zdezorientowany mężczyzna cofa się o parę kroków i przeklina trąc oczy. Ledwo stojąc na nogach wychodzę z gabinetu i lekko się zataczając docieram do drzwi windy. Wciskam guzik i w ostatniej chwili drzwi się zamykają tuż przed nosem pana Jonesa. Widzę wściekłość wymalowaną na jego twarzy. Wiem, że muszę się jak najszybciej stąd wydostać. Dotykam bolącego miejsca i zamieram. Podnoszę rękę ma wysokość oczu i dostrzegam spływającą po niej krew. Co ten skurwiel mi zrobił?! Drzwi się otwierają a ja mimo mroczków przed oczami wybiegam z budynku i zatrzymuję szybko taksówkę. Wsiadam do niej jakby mnie sam szatan gonił i zatrzaskuję szybko drzwi.
- Niech pan rusza.- mówię roztrzęsiona- Już!- zaczynam krzyczeć dostrzegając pana Jonesa wybiegającego z budynku
Pojazd rusza a ja oddycham z ulgą. Jednak ból zaczyna się rozchodzić od szyi aż po całą lewą rękę. Zamykam oczy i mówię dla taksówkarza gdzie ma mnie zaiwanić.
- Może powinna pani jechać do szpitala. Tę ranę powinien obejrzeć lekarz.- kierowca spogląda na mnie w lusterku
- Nie trzeba. Niech mnie pan zawiezie tam gdzie powiedziałam.
Wyciągam z torebki paczkę chusteczek. Rozkładam je i przykładam do rany, która w trybie natychmiastowym zaczyna zabarwiać chusteczki na czerwono.
Kiedy taksówka zatrzymuję się koło mojego tymczasowego miejsca zamieszkania płacę i wysiadam pospiesznie z auta. Dosłownie wbiegam do motelu i nie patrząc na nikogo ruszam do swojego pokoju. Kiedy znajduję się już w środku pozwalam aby emocje wzięły górę. Zaczynam płakać z powodu bólu oraz strachu. Przekręcam zamek w drzwiach i kładę się na łóżku. Świat wiruje wokół mnie a ja jedyne o czym marzę to powstrzymanie nieznanej cieczy krążącej w moich żyłach. Mam wrażenie jakby w moim krwiobiegu znajdował się śmiertelny jad. Resztkami sił słyszę, że ktoś dobija się do mojego pokoju, lecz jestem zbyt wykończona by chodzi by się odezwać. Moje ciało odmawia posłuszeństwa i bardzo szybko tracę przytomność.
CZYTASZ
Niewinna (ZAWIESZONE)
WerewolfKate jest uosobieniem dobra, lecz jej wnętrze jest pokruszone jak zbita porcelana. Alec jest Alfą potężnej watahy. Mało kto może pochwalić się taką dyscypliną w stadzie jaką ma on. Rządzi twardą i żelazną ręką. Ma wszystko czego może tylko sobie z...