Rozdział.9.

7.6K 422 46
                                    


Siedzę na łóżku czekając na prawdę ze strony Aleca. Jednak on tylko stoi i patrzy się na mnie.

- Możesz już zaczynać.- prycham

- Nie wiem od czego.- mówi zmieszany i drapie się po karku

- Może najlepiej od początku. Od momentu kiedy mnie ugryzłeś i porwałeś.- podpowiadam coraz bardziej zirytowana

- To nie jest takie proste.- tłumaczy

- Właśnie to jest bardzo proste. Wystarczy, że powiesz prawdę.- wzdycham i opadam na łóżko

Leżę w tej pozycji przez następne minuty. Nagle czuję dłonie dotykającego mojego brzucha, momentalnie trzeźwieje. Strącam rękę mężczyzny i staje w bezpiecznej odległość.

- Nie dotykaj mnie.- mówię zła i siadam w fotelu

- Nie lubię kiedy się ode mnie odsuwasz.- warczy

- A ja nie lubię kiedy przekraczasz moje granice.- fuczę i odrywam od niego wzrok- Zacznij mówić.- ponaglam go ruchem ręki

Słyszę jak Alec głośno wzdycham i wstaje z łóżka. Spoglądam na niego nieśmiało. Chłopak zaczyna nerwowo przechadzać się wzdłuż pokoju.

- Porwałem cię bo wybrałem cię na moją partnerkę. Jesteś moją mate i kiedy się spotkaliśmy w moim biurze wiedziałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni.

Patrzę na niego jak na kompletnego idiotę. Już chcę coś powiedzieć, lecz nie pozwala mi dojść do słowa.

- Poczekaj. Daj mi skończyć, a potem możesz komentować.- wzdycha- Jestem wilkołakiem, ugryzłem cię aby zacząć proces parowania i aby każdy wilk w moim stadzie jak i w obcym wiedział, że należysz do mnie. Jesteś moją mate i jednocześnie Luną mojego stada z racji tego, że jestem Alfą. W najbliższą pełnie, która wypada za miesiąc dokończymy proces parowania, a wtedy połączy nas prawdziwa więzi.

Patrzę na niego jak na totalnego debila. On nie może być normalny.

- Boże porwał mnie jakiś świr, który powinien siedzieć w psychiatryku.

- Nie jestem chory psychicznie.- oburza się

- Okey...okey...ale wiesz, że tam dostałbyś dobrą opiekę?

- Przestań!- krzyczy- Nie traktuj mnie jak wariata, to co mówię jest prawdą.

- Skoro tak uważasz.- wzruszam ramionami

- Mogę ci to udowodnić.- mówi hardo

Chłopak zaczyna ściągać bluzkę i spodnie.

- Człowieku co ty robisz?! Ubieraj się.

- Przestań się drzeć i patrz.

Westchnęłam zrezygnowana. Jemu to już nic nie pomoże.

Mężczyzna pozbywa się wszystkiego i stoi przede mną tak jak go Bóg stworzył. Rumienię się i za wszelką cenę staram się nie patrzeć w dół na jego męskość. Jednak pokusa jest zbyt silna. Siłą rzeczy spoglądam w dół i zasycha mi w ustach. On ma naprawdę czym się pochwalić.

- Nie musisz mnie pożerać wzrokiem. Wystarczy, że poprosisz a wypieprzę cię tu i teraz.

- Chciałbyś chamie.

Chłopak śmieję się ze mnie, lecz szybko poważnieje.

- Proszę abyś nie uciekała bo mogę nad sobą nie zapanować.

Marszczę brwi nie rozumiejąc o co chodzi, ale macham głową zgadzając się.

Przyglądam się uważnie Alecowi. Mężczyzna zaczyna się trząść a jego kość zaczynają strzelać zupełnie jakby się łamały. Jednak to co się dzieje po chwili sprawia, że z moich ust wyrywa się okrzyk. Dobrze, że siedzę bo jakbym teraz stała to na bank bym już leżała.

Przede mną stoi wilki basior. Ma on czarną jak noc sierść. Jednak jego niebieskie oczy nie zmieniły się w ogóle. Nadal świecą jak gwiazdy na niebie. Moje serce przyśpiesza, a rozum podopowiada, żebym uciekała, lecz przypomina mi się co powiedział.

- Proszę abyś nie uciekała bo mogę nad sobą nie zapanować.

Resztkami silnej woli powstrzymuje się przed ucieczką i wstaję powoli. Zwierzę zaczyna powarkiwać. Biorę głęboki wdech i pochodzę do niego i siadam w minimalnej odległość. Basior podchodzi do mnie i obwąchuje. Po chwili liże mój policzek i wtula się w moją szyję.

~ Teraz mi wierzysz.- słyszę głos Aleca w głowie

~ Jak ty...?

~ To więzi skarbie. Dzięki temu, że jesteśmy sobie pisani możemy się komunikować telepatycznie.

~ Och...

~ Chcesz mi coś powiedzieć?

~ Chciałabym coś zjeść.

Niewinna (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz