Rozdział.11.

7.5K 443 22
                                    


Leżę nie mogąc zasnąć. Kręcę się na łóżku próbując wszystko sobie ułożyć w głowie. Alec zaprowadził mnie do pokoju na przeciwko jego sypialni. Powiedział, że ten pokój nazywa się "pokojem Luny". Z tego co zrozumiałam to nikt nie ma prawa tu wejść bez mojego zezwolenia a już szczególnie Alec. Zapytacie dlaczego nie uciekam? Dlaczego leżę jak żaba na liściu i nic nie robię? Odpowiedź jest prosta. Może i jestem tu sama, ale nie mam stąd jak wyjść. Drzwi zostały zamknięte a okna zarówno w pokoju jak i w łazience mają kraty. Alec mi nie ufa i słusznie, bo wykorzystam pierwszą lepszą okazję na ucieczkę.

Przy Alecu czuję się dobrze, lecz to niczego nie zmienia. Nawet gdybym dała mu szansę on by mnie trzymał jak ptaszka w klatce. Nie chcę tego, 10 lat w domu dziecka bez możliwość wyjścia za mury ośrodka wystarczają. Chcę wolność i zrobię wszystko aby ją odzyskać. Marzę aby znaleźć sobie pracę, dom i zacząć normalne życie jako wolny człowiek.
Z głową pełną myśli odpływam do krainy morfeusza.
    

        Alec

Stoję na balkonie i palę papierosa. Kate chciała chwili westchnienia i się jej nie dziwie. Dzisiaj spadła na nią lawina nowych wiadomość, jednak ciężko mi być z dala od niej, choć dzielą nas tylko trzy pary drzwi. Chciałbym pójść do niej, przytulić ją i nigdy nie wypuszczać z rąk. Jest dla mnie jak powietrze. Potrzebna do normalnego funkcjonowania, a przede wszystkim do życia. Wiem, że chce uciec. Widziałem to w jej oczach, dlatego ją zamknąłem. Wiedziałem, że może coś kombinować. Chciałbym jej dać to czego pragnie, lecz nie mogę. Nie jest to tylko moja zaborczość wobec niej, ale też to iż jestem Alfą silnej i szanowanej watahy. Wiele osób czyha na mnie a teraz też na Kate. Ona nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Gaszę niedopałek i wchodzę z powrotem do sypialni. Kieruję się prosto do łazienki. Szybko się rozbieram i wskakuję pod prysznic. Sięgam po żel i zaczynam się myć. Kiedy kończę a piana ze mnie spływa słyszę przeraźliwy wrzask. Moja pierwsza myśl to Kate. Wybiegam z łazienki łapiąc po drodze ręcznik owijam się nim wokół bioder i wpadam na korytarz. Przekręcam klucz w drzwiach i wchodzę do środka. Widok jaki zastaje wprowadza mnie w osłupienie. Kate rzuca się po całym łóżku krzycząc i wymachując rękami. Kiedy przebudzam się z chwilowego otępienia podchodzę do niej i próbuję ją unieruchomić. Jednak ona traktuje to jako atak i zaczyna wiercić się jeszcze bardziej. Nie mając wyboru przyciskam ją do łóżka.

- Kate kochanie obudź się.- zero reakcji- Skarbie...

- Puszczaj mnie. Nigdy więcej mnie nie dotkniesz!- krzyczy

Nagle otwiera szeroko zapłakane oczy i patrzy na mnie przestraszona.

- Co ty tu robisz?- pyta zdezorientowana- Nie możesz tu wchodzić.

Wstaję z niej i siadam obok.

- Strasznie krzyczałaś i rzucałaś się. Chciałem ci tylko pomóc.

Dziewczyna ni z tego ni z owego zaczyna płakać.

- Kate...

Nie kończę bo dziewczyna wdrapuje mi się na kolana i wtula się w mój tors. Szlocha kołysząc się na moich kolanach. Kładę niepewnie rękę na jej plecach i pocieram je delikatnie. Nie mam pojęcia co się dzieje. Ale wiem jedno ona coś przede mną ukrywa, a ja dowiem się co to takiego.

Niewinna (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz