Uniosłam rękę ze skrętem i popatrzyłam na niego z obrzydzeniem, a po tym podałam narkotyk kolesiowy po mojej prawej. Zaciągnął się i wypuścił z ust dym, tworząc okręgi. Następnie przekazał skręta koledze obok i tak w kółko, póki z papierka nie zostanie już niczego.
Nie wiem, po co tam z nimi siedziałam, skoro i tak tego gówna nie biorę. Po prostu było coś niezwykle interesującego w patrzeniu na ludzi, którzy z własnej głupoty niszczą swoje życie i zdrowie.
— No proszę! Kogo moje piękne oczy widzą? — Usłyszałam za sobą męski, piskliwy głos, który za każdym razem irytował mnie coraz bardziej.
Odwróciłam powoli głowę i uśmiechnęłam się sztucznie w stronie przybysza.
— Ron, jestem tak szczęśliwa, że cię widzę, że mam ochotę wydłubać sobie oczy — sarknęłam i odwróciłam się od niego.
Ron był dla mnie kimś w rodzaju kumpla. Nigdy nie powiedziałam tego dosłownie, ale myślę, że wiedział to w jakiś sposób. Poza tym po śmierci mamy był jedyną osobą, która potrafiła złagodzić mój ból. Głównie dlatego, że wiedział o moich problemach i o nie nie pytał. Po prostu dostarczał mi... rozrywki.
Mimo to wobec niego zachowywałam się ta, jak się zachowywałam. Skoro wiedział, że go lubię, to nie musiałam tego pokazywać.
Nagle wokół mnie owinęło się jego ramię.
— Nie możesz tego zrobić. Kocham twoje oczka. — Cmoknął do mnie.
Zmarszczyłam nos i wyswobodziłam się z jego uścisku, a potem wstałam i odeszłam od grupki, chcąc znaleźć jakieś miejsce do spania. Naprawdę mogłam spać wszędzie, ale jednak przydałoby mi się wygodne łóżko. Chociaż i tak wątpiłam, by i na nim udało mi się dobrze wyspać. Ostatnimi miesiącami nie wychodzi mi to najlepiej.
— Gdzie idziesz, Willson? — zawrócił się do mnie.
— Gdziekolwiek, gdzie nie będę musiała patrzeć na ciebie — odpysknęłam i szłam dalej. Usłyszałam za sobą jego cichy chichot i zaraz zobaczyłam jego sylwetkę obok siebie, a jego ramię znów mnie objęło.
— Zgaduję, że nie chcesz do mnie wpaść? Żeby, na przykład się wyspać?
Popatrzyłam na niego, nagle zainteresowana jego osobą. Cóż, Ron ma wygodne łóżko, to trzeba przyznać. Poza tym nie pogardziłabym cieplą pościelą i herbatą.
— Skąd pomysł, że szukam miejsca do spania? — grałam niezwruszoną.
— Och, proszę cię, Ellie. — Westchnął teatralnie. — Może nie chcesz tego przyznać, ale jesteśmy przyjaciółmi i znam cię wystarczająco dobrze, by stwierdzić, że wybiegłaś z domu po kłótni z ojcem.
Prychnęłam z kpiną, ale skrycie byłam pod wrażeniem. Nie wiedziałam, że zwraca uwagę na takie rzeczy. Poza tym zaskoczyło mnie, że faktycznie pamięta naszą rozmowę o moich stosunkach z ojcem. Gość był zlany w trupa, a ja miałam chwilową depresję, więc stwierdziłam, że skoro i tak nie będzie nic pamiętał, to mu ewentualnie się wyżalę. Ale jednak pamięta.
— No więc, jak będzie? Wpadniesz do mnie? — zapytał, kiedy w żaden sposób nie skomentowałam jego słów.
Zanim udzieliłam odpowiedzi, odczekałam kilka sekund, tworząc złudzenie, że rozważam tę propozycję.
— Śpisz na podłodze — powiedziałam, na co on uśmiechnął się szeroko. Wywróciłam oczami i popatrzyłam na jego rękę. — I łapy przy sobie, bo ci je odetnę.
— Nie to ostatnio mówiłaś — zażartował, a ja pacnęłam jego dłoń, uśmiechając się pod nosem.
Wsiedliśmy do jego auta i w akompaniamencie jego monologu, w który czasem wtrącałam swoje " aha", dotarliśmy do niewielkiej kamienicy. W drodze patrzyłam na bloki i domy, na ciemną noc i księżyc, który świecił słabym światłem, ale jedynym, jaki widzieliśmy. Poczułam się dobrze w samochodzie z Ronem. Nie lubię mimo wszystko nocy.
![](https://img.wattpad.com/cover/119075183-288-k349989.jpg)
CZYTASZ
Song about you | Zayn Malik // Zakończone
FanfictionEllie chciała tylko przeżyć wakacje i pojechać na studia. Uciec od ojca i od Bradford. Zayn chciał ją tylko zatrzymać przy sobie. Jedno jest pewne. Ich ostatnie pożegnanie, nigdy nie jest tym ostatnim. *** W opowiadaniu występuje dużo wulgaryzmów i...