8. In the Rain.

492 19 2
                                    

Pozostałe trzy dni w Londynie były potwornie deszczowe, więc siedziałam w pokoju razem z Miley i od czasu do czasu z Foxem. Czytałam, oglądałam telewizję i  czasami pisałam z Zaynem. Okej, nie zapomniał o mnie całkowicie, a ja nie zapomniałam o nim, ale nasze rozmowy ograniczały się do "cześć" i " to świetnie, napiszę później". Tak więc, nawet nie wiem gdzie jest i co u niego.

Szybko dałam sobie z tym spokój, kiedy dzień przed wyjazdem Miley zaprowadziła mnie do spa, które to było właśnie niespodzianką, o której pierwszego dnia wspomniała moja kuzynka. Byłyśmy na szczęście tylko my dwie, więc nie musiałam zbytnio się przejmować tym, co myślą inni, co mimo wszystko robiłam.

— Cieszysz się, że już wracamy? — zapytała mnie Miley ostatniego wieczora.

Wzruszyłam ramionami.

— Nie — odpowiedziałam szybko.

— Czemu nie? Spodobał ci się Londyn? — Poruszyła znacząco brwiami.

— Nie, po prostu nie chcę wracać do ojca.

Miley zmarszczyła brwi.

— Dlaczego? Twój tata to spoko facet.

Prychnęłam kpiąco.

— Dzięki, że mi to mówisz. Teraz go nie znoszę zdecydowanie mniej, niż pięć sekund temu.

Miley pokręciła głową w zrezygnowaniu.

— No więc?

— Hej, a ty nie masz czegoś do roboty? — zapytałam, zmieniając temat. Jeśli myśli, że teraz będę się jej zwierzała z moich uczuć i całego otaczającego mnie gówna, to się grubo myli.

— Nie. Zrobiłam wszystko, co miałam. Spakowałam wszystkie ubrania, moje kosmetyki i szczoteczkę do... O KURCZĘ! — wrzasnęła nagle, a ja zacisnęłam wargi. Czy ona musi się tak wydzierać? — Zapomniałam kupić pamiątek moim przyjaciółkom!

Przewróciłam oczami. To właśnie kolejna zaleta nie posiadania przyjaciół — nie musisz nikomu niczego kupować.

— No i co ja teraz zrobię?! — Pociągała za włosy, jakby chciała je wyrwać.

— Wyluzuj. To tylko durne pamiątki — powiedziałam i położyłam się na brzuchu, chowając twarz w poduszkę i szykując tym samym do snu.

— Wyluzuj?! — warknęła z niedowierzeniem. — Czy ty nie masz przyjaciół?!

— Nie — mruknęłam, ale ona mnie zbyła.

— Boże, przecież one się śmiertelnie obrażą!

Chciało mi się śmiać, ale zaraz potem zdałam sobie z czegoś sprawę.

— Pamiętasz, kiedy dawałam ci bilety, powiedziałaś, że nie masz kogo zabrać, więc zaproponowałaś to mi. Czemu nie zabrałaś, którejś przyjaciółki?

Natychmiast zatrzymała się w bezruchu, jakbym nakryła ją na oszustwie. Cóż, tak właśnie było.

— No bo wiesz, um, one nie lubią takiej muzyki i um, nie lubią jeździć samochodami — wyjaśniła szybko, a ja wywindowałam wysoko brwi.

— Jesteś żałosna, kuzynko — powiedziałam ze śmiechem. Wypuściła głośno spięty oddech.

— Nie gniewasz się, że cię okłamałam?

— Jestem wkurwiona, dlatego ciesz się, że nie mam siły cię udusić. Jutro to zrobię — odparłam i nie było w tym ani krzty sarkazmu czy śmiechu. Och nie, ja mówiłam poważnie.

Song about you | Zayn Malik  // ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz