Rozdział 12
Severus Snape był znany ze swojej cierpliwości, jednak na widok jedego ze swoich uczniów trzymających niebezpiecznego śmierciożercę za rękę ewidentnie spanikował i wręcz zaczął pędzić w kierunku trójki, zbliżającej się do jeziora. Niestety wyostrzone zmysły wilkołaków szybko go namierzyły. Rudowłosy zasłonił mu towarzyszy swej wyprawy i spojrzał wyzywająco w oczy mistrza eliksirów.
- Jak miło cię widzieć Severusie. Wybacz, jednak mamy już komplet. - z kpiną zaśmiał się mu prosto w twarz.
-Artediuszu, co za niemiłe spotkanie. - starał się opanować swój głos. - Widzę że udało wam się schwytać Potter'a. Nasz Pan będzie usatysfakcjonowany na jego widok, jednak zastanawia mnie jak komuś takiemu jak wy udało się zwabić dzieciaka do lasu.
Stworzenia zmierzyły mężczyznę krytycznym wzrokiem. Widok pazurów zaciskających się na ramieniu chłopaka, nie pomagał Severusowi utrzymać powagi.
-Tak się składa, że to już nie twoja sprawa. - wywarczał Greyback łapiąc się za mroczny znak. - A teraz wybacz nam, ale jesteśmy zmuszeni cię opuścić.
W akcie desperacji profesor dopadł do nich i chwycił ucznia za ramię.
- Nie wiem dlaczego tutaj jesteś Potter, ale wiem że nie jesteś tak tępy żeby z własnej woli iść z parą wilkołaków prosto w ręce swojego największego wroga. - wysyczał patrząc chłopcu prosto w oczy.
Ten ku jego zdziwieniu odtrącił go i schował się za ciałem swojego towarzysza.
- Niczego Pan nie wie. Poza tym, czy jeszcze niedawno nie nazywał mnie Pan imbecylem? - szepnął ironicznie chłopiec.
Nie myśląc nad konsekwencjami swoich czynów Severus pokręcił głową i stwierdził w złości:
- Bo nim jesteś i popełniłem błąd myśląc, że jest inaczej. Twoi rodzice w grobie się przewracają, jeżeli widzą co robisz.
Po tych słowach odszedł szybko, nie dając nikomu okazji na odpowiedź.
°°°
- Severusie! - wykrzyknął dyrektor wraz z depczącą mu po piętach McGonagall. - Gdzie jest Harry?
Lekko oszołomiony mężczyzna przyjrzał się parze, zmierzającej w jego kierunku. Jeszcze nigdy nie widział takiej paniki na twarzy swojej dawnej nauczycielki. Owszem, zdarzało się, że Minerva doznawała stresu podczas lekcji tak jak każdy człowiek, jednak to był pierwszy raz, gdy była na skraju załamania. To przez nią czarnowłosy zdał sobie sprawę jak wielki popełnił błąd. Dał się ponieść emocjom i posłał chłopaka na pewną śmierć.
Nic nie mówiąc opadł na kolana i złapał się za głowę.- On... On odszedł na zawsze. Lily proszę wybacz mi. - samotna łza popłynęła po policzku zostawiając po sobie mokrą ścieżkę.
°°°
Tymczasem trzy postacie pojawiły się znikąd na mrocznym placu. Mgła przysłaniała jakikolwiek obraz. Jedyne co można było dostrzec, to wielkie srebrne schody.
- No proszę, widzę że mamy dzisiaj gościa. - powiedział mężczyzna stojący u szczytu schodów.
- Kim Pan jest? - zapytał zdziwiony młodzieniec ściskając mocniej dłoń Greybacka.
- Och mój drogi, myślę że nie zostaliśmy jeszcze sobie przedstawieni. Nazywam się Tom Riddle.
Niczego nie świadomy chłopiec podał dłoń mordercy swoich rodziców i z uśmiechem na ustach przedstawił się, oraz pozwolił aby mężczyzna zaprowadził go do salonu.
- Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi Harry. - uśmiechnął się mrocznie ignorując obecność dwóch wilkołaków. - A teraz chodź za mną, mamy wiele do omówienia.
__________________
Hej hej. ^_^
Już wyczuwam wasze myśli typu: "Ale jak to, przecież on jeszcze się nie odrodził."
Jak już mówiłam, parę faktów się zmienia, a w następnym rozdziale wytłumaczę jak to się stało że TOM żyje. Podkreślam TOM.
Do następnego. ♥Ps. Jeżeli ktoś ma jakieś zastrzeżenia do tego rozdziału proszę abyście napisali mi je w komentarzach lub na pw, ponieważ pół tego rozdziału było pisane z... Dawno temu? Wtedy chciałam to inaczej napisać, jednak stwierdziłam, że nie chcę tutaj kończyć tego opowiadania. Nie przedłużając ponawiam powyższą prośbę. Bajo!
CZYTASZ
Zagubiony w zakazanym lesie ~ZAKOŃCZONE~
FanfictionWszyscy z niego szydzili. - To jest ten złoty chłopiec, który ma nas uratować? - śmiali się, gdy myśleli że nie słyszy. Z jego wyglądu... wzrostu... strachu... nieśmiałości... Dlatego chciał im udowodnić, że się mylili. - Spędzę noc w zakazan...