〰7〰

3.7K 278 135
                                    

AURELIA

Razem z Gabim, jak co rano jedliśmy śniadanie. Odkąd Adrien się wyprowadził to jest tu tak pusto. Dlaczego oni nie chcieli zamieszkać razem z nami? Wszystkim byłoby wtedy lepiej. A mogłam im tych kluczy nie dawać, wtedy nie mieli by innego wyboru. Chyba mam syndrom pustego gniazda.

- Powinniśmy przerobić pokój Adriena na garderobę. - zagadałam do męża.

- Mhm. - mruknął, pijąc kawę i czytając gazetę.

Znowu mnie ignoruje. Nie lubię, gdy taki jest.

- Albo na sypialnie, gdzie się wyniesiesz, jeśli nadal będziesz mnie ignorował. - powiedziałam twardo.

- Mhm. - przerzucił stronę w gazecie.

Jak on mnie czasem...

Cóż, życie mojemu mężowi uratował huk, dochodzący zza otwartych okien.

- Masz szczęście. - mruknęłam. - Duusu! - przywołałam swoje kwami. - Robota czeka.

Kilka chwil później obserwowałam naszą przeciwniczkę. Była to kobieta o niezdrowym, niebieskim odcieniu skóry, gdzieniegdzie była pokryta łuskami w ciemniejszym odcieniu. Zamiast włosów miała ciemnozielone wodorosty, a oczy były jaszczurze o chorobliwie żółtej barwie. Jej bronią był trójząb.

- Nawet śniadania w spokoju zjeść nie dadzą. - usłyszałam głos Sabine.

Moja przyjaciółka miała na sobie pomarańczowy strój z białym brzuchem, a od łokci i kolan pomarańcz przechodził w czerń. Do pleców przyczepiony miała jak zwykle swój złoty flet, a z głowy wystawały jej lisie uszy.

- Niestety. - zgodziłam się. - Ale taka już nasza rola.

- Biedronko, Czarny Kocie, gdzie jesteście? - nawoływała nasza przeciwniczka. - Chcę wasze Miracula.

- Przykro mi, rybciu, ale ich nie dostaniesz. - odparłam, stając naprzeciw kobiety.

- Nie wiem, kim jesteście, ale i was chętnie pozbawię mocy. - zaśmiała się złośliwie.

Jak to nie wie, kim my jesteśmy?! Co za czasy. Dlaczego już nikt o nas nie pamięta? No ludzie, litości. Nie dość, że Gabi wkurza mnie od samego rana, to jeszcze ona. Ugh!

Nagle poczułam jak zalewa mnie woda. Co za...

- Ty flądro! - krzyknęłam. - Zdajesz sobie sprawę, ile mnie kosztuje wizyta u fryzjera?!

W odpowiedzi usłyszałam jedynie złośliwy śmiech. Już po tobie.

Chwyciłam za moje wachlarze i je rozłożyłam, bez wahania ruszyłam na naszą przeciwniczkę.

- Pożoga! - usłyszałam, jak Sabine rzuca swoje specjalne zaklęcie.

Kula ognia mnie wyminęła i rozbiła się pod nogami Neptunii, otaczając ją pierścieniem, przez co nie mogła się ruszyć.

- Tajfun! - skierowałam podmuch wiatru w stronę opętanej. Powietrze rzuciło ją na ścianę budynku za nią.

Ta flądra straciła przytomność. Podbiegłam do niej i wyszukałam siedziby Akumy. Jedynie spinka we włosach wzbudzała we mnie podejrzenia. Zdjęłam ją, a po zdeptaniu wyleciał z niej ten przeklęty pasożyt. Usłyszałam jak Volpina gra na flecie, a po zakończeniu z jej broni zaczął zionąć błękitny płomień, który wycelowała w oddalającą się ćmę.

- To już twój koniec, mała paskudo. - ogień oczyścił Akumę.

Ja wyciągnęłam garść mojego pyłu.

- Niezwykły Paw. - dmuchnęłem w zielonkawy proszek, a delikatny wietrzyk tego samego koloru zaczął przywracać wszystko do normy.

Rzuciłyśmy się sobie w ramiona. Zaczęłyśmy piszczeć i skakać, jak małe dziewczynki, bo udało nam się po ponad dwudziestu latach pokonać marionetkę Ciemka.

- Kim wy jesteście? - dziewczęcy głos ostudził nieco nasz entuzjazm.

- Ja jestem Volpina. - Sabine wskazała na siebie. - A to Lady Peacock. - wskazała na mnie.

- Mogę z wami przeprowadzić wywiad? - zapytała błagalnie dziewczyna.

- Oczywiście, Alyo. - ciemnowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie.

Alya? To chyba ta przyjaciółka Marinette.

MARINETTE

- Marinette. - szepnął Adrien.

- Tak? - zapytałam.

- Nie, nic. - westchnął. - Po prostu uwielbiam wymawiać twoje imię. - nic nie odpowiedziałam. - To takie niesamowite, że po tylu miesiącach nareszcie mogę się do ciebie tak zwrócić.

- Myślałam, że już do tego przywykłeś? - zachichotałam, a blondyn mi zawtórował. - Adrien! - pisnęłam, gdy przyciągnął mnie do siebie.

Był już późny wieczór i leżeliśmy już w łóżku. Ta zmiana strefy czasowej trochę źle na mnie wpływa, od przylotu cały czas chce mi się spać.

Mój narzeczony zmusił mnie do położenia się na plecach, a sam zawisł nade mną i z tym swoim głupkowatym uśmiechem przyglądał mi się, by po chwili zacząć całować. Uwielbiałam te jego pocałunki i towarzyszące im chmary motyli z padaczką szalejących w moim brzuchu.

Niestety tę przyjemność przerwało powiadomienie, które dostałam na telefon. Po sygnale poznałam, że to z Biedrobloga Alyi.

- Adrien... - mruknęłam niewyraźnie przez pocałunek. - Musimy to... sprawdzić... - odsunęłam jego zachłanne usta od moich. - Na serio musimy to zobaczyć. - pogładziłam go po szorstkim policzku. - Chyba pamiętasz, kto teraz opiekuje się miastem.

- Niestety pamiętam. - westchnął.

Położył się na materacu łóżka, a ja się do niego przytuliłam, jednocześnie włączając materiał zamieszczony przez moją przyjaciółkę na jej blogu.

Oglądaliśmy uważnie walkę pomiędzy naszymi mamami a tą całą Neptunią. O dziwo poszło im to szybciej niż nam. Chwilę po walce Alya podeszła do bohaterek z prośbą o udzielenie wywiadu, na co chętnie przystały.

- Mogą się panie przedstawić naszym widzom? - okularnica zadała pytanie.

- Ja jestem Lady Peacock, a to moja przyjaciółka Volpina. - odpowiedziała blondynka.

- Teraz panie będą bronić nasze miasto? - kolejne pytanie zostało skierowane w stronę naszych mam.

- Oczywiście, że nie. - pani Aurelia się zaśmiała. - Teraz czas na młodzież, nasze czasy już minęły. A skoro nasze dzieci są na zasłużonych wakacjach, to my chwilowo przejęłyśmy pałeczkę.

- Wasze dzieci? - zdziwiła się nastolatka. - No w sumie to widać podobieństwo. - skwitowała.

- Tak. - odezwała się moja mama. - Teraz przygotowują się do ślubu, dlatego potrzebują chwili wytchnienia. Córeczko, pamiętaj, że dzieci dopiero po ślubie. - zwróciła się do kamery.

Wciągnęłam głośno powietrze i schowałam twarz w klatce piersiowej mojego przyszłego męża. Jęknęłam głośno, na co ten głupek się zaśmiał. Pacnęłam go, ale to nic nie pomogło, a wręcz przeciwnie, jego śmiech się nasilił. Postanowiłam, że jednak dokończę oglądanie wywiadu.

- Ale sensacja! - zachwyciła się moja przyjaciółka. - Słyszeliście ludzie? Informacja z pierwszej ręki! Nasi paryscy bohaterowie biorą ślub! - cieszyła się. - To byłam ja, wasza Alya i mój Biedroblog. Do następnego! - pożegnała się i zakończyła transmisję.

- Ja tam nie wracam. - stwierdziłam.

👹👹👹

Poprawione.

💜💜💜

Ślubna Gorączka ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz