- Prosimy zapiąć pasy. - odezwała się stewardessa.
Camila wykonała polecenie, przygotowując się do lądowania. Lubiła latać, ale akurat za tym nie przepadała. Bała się, że samolot zbyt szybko się obniża i uderzy dziobem w pas, chociaż to mało prawdopodobne.
Kiedy bezpiecznie dotarła na ziemię i opuściła ogromną maszynę, zaczęła się modlić, aby na lotnisku nie trafić na stado hien. Musiała jak najszybciej dotrzeć do centrum, gdzie dziewczyny grały koncert. Miała plan i musiała się postarać, aby wypalił.
Po okazaniu dokumentu Cabello przeszła na drugą stronę lotniska i prawie niezauważona przemknęła aż do postoju taksówek. Wsiadła do jednej i poprosiła o szybki kurs. Taksiarz zrozumiał, że dziewczyna pokryje ewentualne koszty mandatu za przekroczenie prędkości. Musiała dotrzeć na miejsce przed końcem koncertu.
Gdy Camila przemierzała ulice LA, zespół wykonywał kolejną piosenkę na wielkiej scenie. Szło im bardzo dobrze, mimo że odpuściły sobie próbę. Lauren starała się, jak tylko mogła. Przyjaciółki wspierały ją w niemy sposób, co bardzo doceniała. Czuła się bezsilna i rozdarta. Bała się, że wyznanie prawdy niczego nie zmieni między nią a Cabello.
- Teraz coś z nowego albumu. - zapowiedziała Normani, a z głośników zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki piosenki Down.
- I need somebody with some patience. - Lauren zaczęła swoją zwrotkę.
Zespół śpiewał swój najnowszy hit, a Camila dotarła na koncert. Dzięki swojej sławnej buźce nie miała problemu z dostaniem się do środka bez biletu. Nawet za kulisy weszła bez komplikacji. Szczęście jej dopisywało. Przemknęła przez ochronę Fifth Harmony, która bardzo ucieszyła się na jej widok. Podobnie jak ekipa, która niejednokrotnie pracowała dla zespołu przy sprawach technicznych na koncertach.
- Cześć, Camila. - uśmiechnął się młody mężczyzna odpowiedzialny za dźwięk. - Co tu robisz?
- Knuję za plecami dziewczyn. - odparła. - Zrobisz coś dla mnie?
- Poczekaj chwilkę. Muszę zmienić podkład. - poszerzył uśmiech.
- Thousand hands? - zdziwiła się dziewczyna, widząc na małym ekranie tytuł piosenki.
- Mhm. - potwierdził. - Pierwszy raz śpiewają to na koncercie.
- Wiem. - mruknęła, zastanawiając się, co było powodem ich wyboru.
- It'll be 'til the end. - zaśpiewała Normani.
- To twoja zwrotka. - zauważył mężczyzna.
- Taa. - dziewczynie było przykro. Kochała tę piosenkę i miała nadzieję, że zaśpiewa ją wraz z przyjaciółkami na scenie. - Puścisz to po tym kawałku? - zapytała, podając blondynowi płytę.
- Camila, ja nie... - przerwała mu.
- Proszę. Bardzo proszę.
- Jak mnie za to wywalą...
- Nie wywalą. - uśmiechnęła się. - I daj mi podłączony mikrofon.
- I just wanna feel a thousnd hands from you, only you. - Cabello usłyszała łamiący się głos Lauren. - Can you make me feel a... - urwała.
Po jej policzkach płynęły słone łzy. Nie dała rady zaśpiewać tego bez niej. Nie potrafiła.
- Teraz. - poleciła Camila.
Mężczyzna bez wahania przełączył ścieżki dźwiękowe.
Tłum oszalał, dziewczyny zerkały po sobie zdezorientowane. Nie wiedziały, co się dzieje. Brunetka za kulisami wzięła głęboki wdech, a po chwili każdy usłyszał jej głos.
- I wanna love you inside out, wanna love you inside out. - Lauren, słysząc słowa, odwróciła się gwałtownie w bok, lecz nie ujrzała Camili. - Baby, give it to me, no doubt. - zrobiła kilka kroków w przód, by znaleźć się w zasięgu wzroku zespołu.
Jauregui nie wierzyła w to, co właśnie się działo. Miała wrażenie, że to tylko piękny sen, a Camila za chwilę zniknie. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Cabello wkroczyła na scenę, śpiewając kolejne wersy swojej piosenki i wpatrując się w zielone oraz załzawione oczy brunetki.
- Just never let me go If you love me. - wyśpiewała ostatnie słowa, pomijając końcową powtórkę refrenu.
Fani zespołu krzyczeli w euforii, światła reflektorów skierowane były na dwie brunetki, ale dla nich jakby wszystko stanęło. Camila podeszła jeszcze bliżej i wtuliła się Lauren. Takie zakończenia występują nie tylko w bajkach, moi drodzy. Camren po roku rozłąki znowu cieszy się sobą. Miłość tryska, fani szaleją, a zakochane w sobie dziewczyny marzą, by ich szczęście trwało wiecznie.