15

470 28 9
                                    

Po 20 minutach rozmowy i śniadania poszliśmy do łazienki aby sprawdzić test lecz to co tam zobaczyliśmy zdziwiło nas obie ....
Tam gdzie powinien być test było pusto. Nie było testu a zamiast tego liścik.  Sara chwyciła karteczkę i przeczytała na głos
Nie licz na to nie w robisz go w ojcostwo ~S
- Kto mógł napisać tą karteczkę - zapytałam po chwili ciszy dziewczynę. - kogo miałaś wrobić w ojcostwo?
- Sama nie wiem ale skoro powiedział że nie w robię kogoś w ojcostwo to znaczy że miałaś rację i jestem w ciąży.  Tylko przydało by się dowiedzieć kto jest ojcem nie narodzonego jeszcze dziecka. 
- Z chęcią pomogę ci się dowiedzieć kto jest ojcem i kto napisał liścik.  Jeśli chcesz oczywiście.
- Przydała by się chociaż jedna osoba która będzie po mojej stronie. - nagle do pomieszczenia weszła Amanda. 
- Marry.  Panicz Scott kazał przekazać że spędził z tobą bardzo miłą noc i chętnie wszystko powtórzy oraz że do ciebie zadzwoni ponieważ musiał już jechać.
- Dziękuję Amando.  Czy mogła byś przygotować 2 tabletki przeciwbólowe oraz szklankę wody? 
- Boli cię coś kochaniutka? 
- Nie.  Ale domyślam się że Harvey będzie miał sporego kaca.  Połóż mu proszę to na szafce i zostaw kartkę że wychodzę bo dzisiaj przecież impreza Urodzinowa Brooklyn'a więc wypada coś kupić
- Może mi panienka uwierzyć że na pewno sama twoja obecność będzie wystarczającym prezentem. 
- Ale mały prezent na pewno nie zaszkodzi
- Na pewno Marry ale kto cię zaprowadzi do galerii skoro Harvey śpi.  - to było dobre pytanie bo jeszcze nie jestem za bardzo ogarnięta tutaj kiedy już miałam się poddać odezwała się Sara - Ja mogę ją z wielką chęcią zabrać bo i tak miałam się dzisiaj też wybrać po prezent dla niego. 
- Dobrze a więc wyjaśnione.  To ja w takim razie idę po tabletki dla panicza i powiem kierowcy aby przygotował auto.  - kobieta jak powiedziała tak zrobiła a my z Sarą poszliśmy to mojego pokoju. 
- Może pożyczysz sobie jakieś ubrania i się ogarniesz w łazience bo chyba nie pójdziesz na zakupy w sukience mini i mega wysokich szpilkach.
- No w sumie racja.  Poszliśmy z Sarą do garderoby postanowiliśmy że obie założymy czarne jeansy z dziurami oraz crop top ja czerwony z numerem 21 a ona czarny z numerem 24 i buty na płaskiej podeszfie ja czarne vansy a ona czarne conversy. Po 30 minutach byłyśmy gotowe i zeszłyśmy na dół.  Przed domem stało już zaparkowane auto i mężczyzna stojący przed autem.
- Panienka Marry oraz panienka Sara? 
- Tak ale proszę mów mi Marry.  A ty za pewne jesteś Sam?
- Zgadza się.  A więc gdzie zawieść panienki?  - zapytał posyłając nam ciepły uśmiech.  Sara podała mu adresa on w tym czasie otworzył nam drzwi abyśmy wsiadły do środka po chwili on również usiadł za kierownicą i ruszyliśmy po około piętnastu minutach staliśmy już pod centrum handlowym kiedy weszłyśmy do środka pierwsze co rzuciło mi się w oczy na wystawie był świetny kombinezon który będzie świetnie dla niego pasować chwyciłam Sarę za rękę i pociągnełam do sklepu kiedy dziewczyna dowiedziała się co mam zamiar zrobić poparła mój pomysł kupiłam takie dwa jeden dla mnie jeden dla niego zapłaciliśmy i poszliśmy dalej szukać prezentu.  Po 20 minutach Sara również znalazła prezent dla Brooklyn'a.  Kupiła mu jego własną podobiznę oraz farbę do włosów i zapas lakieru.  Po zakupach urodzinowych usiadłyśmy w kawiarni. 
- Pomysł na ten twój prezent był świetny Marry.  Aż żałuję że ja na to nie wpadłam.  Ale wiesz to co dla mnie jest zabawne dla niego nie musi być.
- Dzięki ale nawet nie wiem skąd mi się wziął ten pomysł na prezent.  Może dla tego że słodko będzie wyglądał w różowym.
- Czyli ten różowy był dla niego?  Tym bardziej będzie się napewno cieszyć
- Mam nadzieję - nagle do stolika podszedł kelner.
- Dzień dobry przepraszam że tak długo musiały panie czekać.  Co podać? - pierwsza odezwała się Sara - Ja poproszę latte i sernik na zimno oraz twój numer.  - chłopak uśmiechnoł się pod nosem i skierował to samo pytanie do mnie. 
- Cappuccino i jabłecznik uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił i poszedł aby przygotować zamówienie.
- Co do prezentu - zaczęła Sara - to Amanda miała rację ty będziesz dla niego najlepszym prezentem.  Tyle od niego słyszałam dobrego o tobie. 
- Właśnie tego nie rozumiem.  Wszyscy z nich tyle dobrego o mnie mówią a ledwo się znamy.
- Może wszyscy się w tobie zakochali.  - podszedł do nas ponownie kelner tym razem z naszym zamówieniem położył zamówienie na stoliku.  Sara uśmiechneła się bo położył również przed nią karteczkę z numerem.  Kiedy kładł na stół widelczyk upuścił go oparł się o stół i powiedział że zaraz przyniesie nowy. Kiedy odszedł w miejscu gdzie była przed chwilą jego ręka leżała teraz złożona karteczka rozwinęłam a tam był numer telefonu i podpis Luka oraz podpis abym zadzwoniła.  Schowałam karteczkę do kieszeni i dalej rozmawiałam z Sarą nim się obejrzałam minęły już 2 godziny postanowiliśmy wrócić i uszykować się na dzisiejszą imprezę.  Odwiozłam Sarę do jej domu i pojechałam do domu Harvey'a przygotowania trwały już w najlepsze. Widzę że nawet zamówił specjalnych ludzi aby impreza wyszła jak najlepiej.  Kiedy weszłam do środka w salonie tyłem do mnie siedziała czwórka chłopaków a na przeciwko ich stał Harvey po jego wzroku rozpoznałam że to chłopaki i muszę stąd zwiewać żeby nie zepsuć niespodzianki.  Pobiegłam szybko po schodach zamykając drzwi jak najciszej i zamykając oczy osunełam się na podłogę.  Gdy nagle Uszłyszałam kogoś głos w pomieszczeniu
- A ty co?  Chyba nie było aż tak źle przedostać się koło salonu do pokoju - otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego znowu na moim łóżku Scott'a. Wstał z łóżka i podszedł do mnie podając rękę abym wstała  ubrany był tak jak ostatnio czyli w czerń jedyne co się zmieniło to że miał na sobie czarną koszulę rozpiętą u góry oraz podarte spodnie.  Podałam mu rękę i wstałam. 
- Nie było tak źle ale jestem zmęczona a jeszcze trzeba zrobić niespodziankę Brooklyn'owi dzisiaj.  Poszłam w stronę garderoby i otworzyłam drzwi wchodząc do środka a Scott tuż za mną.  Zaczęłam przebierać w wieszakach a Scott mnie obserwował.
- Ale ty wiesz że do imprezy została godzina w ty dopiero teraz w ubrania wybierasz ?
- Jak to za godzinę się zaczyna?  Jeśli dowiem się że żartujesz to się uduszę więc to jest ostatni moment abyś powiedział prawdę.
- To prawda.  Za godzinę zaczyna się impreza bo ma być naprawdę niespodzianką i dlatego przyspieszyliśmy o godzinę.
- I teraz mi o tym mówisz.  Eh najwyżej się spóźnię.  A teraz pomóż mi
- W czym zapiąć zamek na plecach?  - zapytał z nutą kpiny w głosie - a więc w czym ci pomóc?
- Który komplet ubrać - powiedziałam do chłopaka kierując się w stronę sukienek które przygotowała mi oczywiście Amanda.
- Kiedy ty sobie to przygotowałaś - zapytał chłopak zza moich pleców z ustami  przypominającymi w tym momencie literę "O". Ale trudno się mu dziwić przed nami stało 5 pięknych sukienek wręcz jak z bajki z wszystkimi dodatkami idealnie i starannie wybranymi.
- To nie ja.  To moje kochane pomocnice najwidoczniej wiedziały że będę potrzebowała pomocy.
- No dobra no to teraz najwidoczniej moją rolą jest wybrać ci sukienkę którą one szykowały - chłopak spojrzał na wszystkie obszedł je do okoła i stanoł pomiędzy dwoma. - Kurwa teraz dopiero widzę jakie trudne decyzję podejmują dziewczyny.  Przy tym to nawet ja mam dylemat.
- Czyli wahasz się pomiędzy niebieską sukienką z dłuższym tyłem bez ramiączek a biało-czarną z kryształkami na ramiączkach?
- No tak bo ta niebieska będzie ci ładnie pasować do oczu a ta biało-czarna po prostu podoba mi się na tobie.
- A skąd wiesz że ci się podoba na mnie skoro mnie w niej nie widziałem? 
- Mam bujną wyobraźnię - uśmiechnął się do mnie z tym swoim uśmiechem za który mogłabym zabić. 
- Nie chcę wiedzieć co sobie teraz wyobrażasz że się tak uśmiechasz ale weź się może przebierz. 
- A to niby dlaczego?  Przecież ja już jestem ubrany na imprezę. 
- Tak ale skoro już mam założyć tą
biało-czarną to chociaż ubierz białą koszulę którą ci Amanda przygotowała abyś się chociaż trochę dopasował do sukienki. 
- 2 pytania. Jaką koszulę?  - chłopak spojrzał na mnie a ja tylko pokazałam ręka na dwie koszulę niebieską i białą - przewidziała jaką sukienkę ci wybiorę.  Dobra a drugie pytanie to po co mam się dopasować do sukienki? 
- Wiesz przyda mi się osoba dzięki której się nie połamię na tych obcasach. No dalej przecież wiem że i tak się zgodzisz. 
- A skąd ty możesz wiedzieć że akurat się zgodzę? 
- Bo bardzo ładnie proszę - powiedziałam uśmiechając się jak najładniej ale na niego to nie działało a więc postanowiłam zrobić minę zbitego pieska
- Dobra dobra już zmieniam koszulę tylko przestań robić tą minę bo czuję się podle,  jakbym ci coś zrobił.
- uśmiechnęłam się zabrałam sukienkę i w podskokach poszłam do łazienki szybko założyłam sukienkę.  Sporo się gimnastykowałam aby zapiąć zamek ale nie dawałam rady otworzyłam drzwi zaczęłam
- Scott wiesz jak ja cię lub... -przerwałam widząc Scott'a odwróconego do mnie tyłem bez koszulki na jego ręce zobaczyłam tatuaż dwa pasy jeden grubszy od drugiego oraz na łopatce 3 słowa
"The Sun
The Moon
The True" - chłopak nałożył koszulę na plecy i obrócił się - Mhm słowa oznaczające pomóż mi.  A zakładając że nie jesteś jeszcze gotowa to chyba przyszłaś abym zapioł ci sukienkę - kiwnęłam głową i odwróciłam się do niego plecami ogarniają co włosy na ramię.  Chłopak Chwycił zamek i pociągnął w górę zacinając sukienkę następnie objął mnie w biodrach przyglądając twarz do mojego ucha szepcząc
- A teraz Marry musisz się pospieszyć bo impreza zaczyna się za 15 minut. - obróciłam się do niego przodem i również szepnełam mu do ucha i jednocześnie zaczynając zapinać mu koszulę
- Ja mogę przyjść o której chcę.  Resztę guzików musisz zapiąć sobie sam - powiedziałam poklepujac go po torsie kiedy już odwracałam się aby odejść chłopak chwycił mnie za nadgarstek a do mnie znowu dotarły wszystkie złe wspomnienia z przed lat.  Chłopak zauważył że coś jest nie tak kiedy łzy pojawiły się w moich oczach natychmiast puścił mój nadgarstek.
- Marry coś ci zrobiłem?  Wszystko dobrze? 
- Przepraszam przestraszyłam cię a to tylko złe wspomnienia.
- Okej ale skoro dzisiaj tyle dla ciebie robię też musisz coś zrobić dla mnie.
- Słucham co miałabym zrobić aby się odwdzięczyć? 
- Po pierwsze po imprezie śpię z tobą w jednym łóżku.
- Dało by się załatwić.  Ale bez obmacywanek jak wczoraj.
- Mówiłaś że to sen więc musiałem sprawdzić.  Po drugie umówisz się że mną
- Tego nie gwarantuje. Bo nie słyszałam abyś mnie zaprosił na randkę.
- Dobrze a więc Marry czy zaszczycisz mnie pójściem że mną na randkę? 
- Dobrze a teraz wybacz ale muszę ogarnąć włosy
- Pomóc Ci? 
- Nie bo będziesz czegoś jeszcze chciał - chłopak w tym momencie chwycił się w miejscu gdzie normalny człowiek ma serce. 
- Za bolało.  Obiecuje nic nie będę chciał zrobię to z dobroci serca
- Którego nie masz - weszłam mu w słowo. - ale niech ci będzie tylko czy ty w ogóle kiedyś robiłeś komuś we włosach? 
- A co myślisz że te włosy układają się codziennie same.
- Wiesz co innego twoje włosy a moje.  Tu jest potrzebne więcej pracy.
- Spokojnie poradzę sobie.  Chwycił mnie za rękę patrząc chwilę czy znowu mi się coś nie przypomniało. Ale po chwili ruszyliśmy w stronę łazienki.  Stanełam na przeciwko lustra a on za mną.  Delikatnie odgarnoł moje włosy na plecy i chwycił szczotkę jeździł po włosach tak delikatnie bojąc się chyba że może mi coś zrobić po chwili odłożył szczotkę i zaczął grzebać w szafce.  Po chwili wyjść z niej lokówkę i podłączył do prądu zaczął robić mi coś znowu we włosach kiedy skończył spryskał je lakierem i usiadł na szafce.  Kiedy ogarnęłam włosy na ramiona zobaczyłam że Scott naprawdę się postarał miałam pięknie podkręcone końcówki nikt by nawet się nie domyślił że robił to właśnie on. 
- Scott McCall mam bardzo poważne pytanie.  Czy ty jesteś gejem? 
- Marry mów ciszej.
- Czyli to prawda
- Powiem ci w tajemnicy.  NIE JESTEM GEJEM
- Nie musisz krzyczeć.  Spokojnie.  Bez agresji.
- No Marry to że umiem się dobrze ubrać i że umiem posługiwać się lodówką nie znaczy że jestem gejem.  Wiesz idę do pokoju jak będziesz gotowa to powiedz to wyślę sms'a chłopaką.
- Okej zaraz przyjdę tylko poprawię makijaż. - Jak powiedziałam tak zrobiłam.  Szybko poprawiłam makijaż a na usta nałożyłam tylko błyszczyk.  Wyszłam z pokoju a Scott siedział na łóżku wkurzony.  Kiedy mnie zobaczył podszedł i zapytał czy jestem gotowa. Widziałam w jego oczach że gdyby nie to że to urodziny Brooklyn'a pewnie najchętniej zepchnął by mnie ze schodów.  Chwyciłam jego policzki aby spojrzał mi w oczy i zrobiłam coś czego kompletnie nie planowałam złączyłam nasze usta w pocałunku. Po chwili oderwałam się od niego i poszłam do łazienki chwyciłam chusteczkę i płyn do demakijażu zmywając błyszczyk który aktualnie był wszędzie tylko nie na moich ustach.  Pomalowałam szybko jeszcze raz usta i poszłam z chusteczką do pokoju gdzie Scott dalej stał w osłypieniu podeszłam do niego i zmyłam resztki mojego błyszczyka z jego twarzy. 
- Scott możemy już iść.
- Jasne już piszę do chłopaków. - zrobił tak jak powiedział po chwili dostał odpowiedź od Harvey'a że możemy schodzić i że są w salonie.  Kiedy zeszliśmy na dół zaczął grać jakiś wolny kawałek. Kiedy tylko spojrzałam na wejście do salonu zobaczyłam 6 chłopaków odwróconych tyłem do nas oraz sylwetkę znaną mi z dzisiejszego poranka.  Sara stała koło Andy'ego.  Nagle dziewczyna się odwróciła i kiedy mnie zobaczyła podeszła do Andy'ego prosząc go do tańca.  Chłopak z wachaniem poszedł z dziewczyną. Poszłam w jej ślady podeszłam do Brooklyn'a od tyłu i poklepałam go po ramieniu.
- Mogę prosić do tańca?
- Sorry ale nie mam ochoty na taniec - chłopak zaczął się odwracać mówiąc do mnie
- Ale no mi odmówisz Psiapsi? - chłopak się odwrócił.  Zmierzył mnie wzrokiem i objął mocno w ramiona podnosząc i kręcąc się że mną do okoła. 
- Jak to możliwe co ty tutaj robisz?  Kiedy się wybudziłaś? Mam tyle pytań.  Tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Brooklyn spokojnie. To twoje urodziny więc bawmy się.  Bo słyszałam że nie chciałeś wyprawiać urodzin beze mnie.
- Czyli rozumiem że Harvey spełnił moje życzenie urodzinowe.
- Chciałeś masz - wtrącił się Harvey- a teraz proszę mina urodzinowa i lecimy się bawić.
Scott w tym czasie objął mnie w pasie
- Skoro Brooklyn nie chcę z tobą tańczyć to - odszedł mnie i stanoł na przeciwko - czy mogę prosić do tańca? 
- Kto powiedział że nie chcę z nią zatańczyć. - wtrącił się Brooklyn
- Chłopcy spokojnie mogę zatańczyć i z tobą i ze Scott'em - powiedziałam kierując swoje słowa do Brooklyn'a
Tak jak powiedziałam tak zrobiłam a nawet za tańczyłam z każdym z chłopaków.  No prawie.  Jedynym z którym nie zatańczyłam ani nie zamieniłam słowa był Mikey.  Chłopak cały czas trzymał się z boku lecz w pewnym momencie zniknoł.  Wypiłam z chłopakami kilka drinków ale uważając na ilość aby nie skończyć później z jakimś zjaranym chłopakiem w łóżku nie pamiętając niczego. 

Perspektywa Mikey'a....
Jesteśmy na tej imprezie już pół godziny a my nadal stoimy przed salonem patrząc jak ludzie dobrze się bawią. Potem puścili jakiś wolny kawałek.  Nagle Sara zaprosiła Andy'ego do tańca.  To był nie codzienny widok aby to dziewczyna zapraszała do tańca.  Po chwili Brooklyn zaczął cieszyć się jak dziecko kiedy się obróciłem zobaczyłem Marry.  Nie mogłem uwierzyć własnym oczą jak to możliwe że dziewczyna którą odwiedziłem jeszcze przed imprezą która była w śpiączce teraz stoi przed nami ubrana, uczesana, i umalowana gotowa na jego urodziny. Każdy z chłopaków prosił ją do tańca wszyscy się cudownie bawili a ja dzisiaj jakbym nie był sobą podpieram ściany. Nawet ten cały Scott z nią tańczył a kiedy ją obejmował miałem ochotę go odepchnąć i sam ją przytulić. Dziewczyna od czasu do czasu spoglądała w moją stronę.  Postanowiłem że nie będę psuć im zabawy poszedłem do kuchni i zabrałem butelkę whisky i zacząłem pić ją jak małe dziecko butelkę z mlekiem.  Podszedłem do drzwi bo zobaczyłem awanturę.  No a jak awantura może być beze mnie. 
- Nie mogę Pana wpuścić nie jest pan na liście - mówił wynajęty ochroniarz z listą gości do jakiegoś fagasa
- Mówię ci że tu mieszka moja dziewczyna i przyjechałem ją odwiedzić.
Podszedłem do ochroniarza
- Co tam Co. Co. Collins - powiedziałem czytając plakietkę z nazwiskiem
- Nic takiego.  Ten chłopak mówi że mieszka tutaj jego dziewczyna i że przyjechał ją odwiedzić.
- Chłoptasiu sorry ale tutaj z tego co wiem mieszka mój cudowny przyjaciel z pojebanym ojcem i służbą.  Chyba że twoja dziewczyna ma około trzydziestu lat na karku
- Nie możliwe dzwoniłem do jej mamy ona skierowała mnie do jej opiekuna a on skierował mnie do tej posiadłości.  Możesz chociaż poszukać proszę osobę która tu mieszka może ona powie mi gdzie znajdę swoją dziewczynę.
- Powiedz jak się nazywa ta twoja loszka.
Marry,  Marry Morgan - w głowie zaczęły mi się kręcić rożne scenariusze. 
- Ty jesteś kim dla Marry?  - zapytałem z powątpiewaniem
- Jestem jej chłopakiem.  Jestem z nią w związku nie wiem jak się u was mówi.  - czy on traktuje mnie jak idiotę?  No dobra pora zacząć zabawę.  - Collins wpuść go chcę zobaczyć jak się sprawa potoczy.  Znam Marry ale nie wiedziałem że na chłopaka. - mężczyzna doczepil sznur i wpuścił chłopaka za którym z powrotem pojawił się sznur. Ludzie również zaczęli wykrzykiwać że są chłopakami dziewczyn na imprezie ich rodziną i ogólnie a nie chciałem już tego słuchać.  Chwyciłam chłopaka za ramię i skierowałem się z nim z powrotem do budynku kiedy wchodziłem na stopień chociaż że nie byłem jeszcze pijany uderzyłem o stopień i wylałem pół butelki mojego trunku ale postanowiłem ich dalej poszukać a piciem zajmę się później,  chłopacy i Marry siedzieli w kuchni pijąc rozmaite drinki.

Perspektywa Marry
Siedzimy z chłopakami w kuchni a Rye robi drinki.  Po dłuższym czasie spędzonym z nimi nie obchodziło mnie już że siedzę na kolanach Scott'a co jakiś czas się z nim całując.  Wszyscy chłopcy byli już nieźle pijani ale ja nie piłam tyle co oni więc na razie trzymałam się fantastycznie nagle do pomieszcemia wszedł Mikey. 
- Uwaga,Uwaga bo to bardzo ważne mój zespole, Harvey oraz tak bardzo znienawidzony przeze mnie Scott'cie
- Nie wiem za co mnie tak nienawidzisz przyjacielu ale ja dzisiaj jestem w siódmym niebie - powiedział odwracając moją twarz w swoim kierunku i wypiłam się w moje usta
- Nie wiem czemu całujesz się z Marry - powiedział znikając na chwilę za ścianą i po chwili wracając z kimś - skoro dzisiaj pod bramą poznałem jej chłopaka.  Poznajcie Ash'a przyjechał z cudownej Barcelony aby spotkać się ze swoją dziewczyną.  - odwróciłam się gwałtownie.  Stał tam wpatrzony we mnie.....

Dłuższy rozdział ze względu na to że to mój ostatni. Oddaję konto teraz to opowiadanie będzie pisać ktoś inny.

                                                             

To Tylko Znajomy | Mikey CobbanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz