18

246 18 6
                                    


Biegałam ze Scott'em ponad godzinę. Oczywiście nie mogło się obejść bez tego żebyśmy ostatnie 500 metrów się nie ścigali do domu. Wygrałam nasz wyścig a kiedy w końcu do mnie dobiegł powiedział

- Pff nie ciesz się tam dałem ci wygrać.

- Tak jasne. Wmawiaj to sobie, ja wiem swoje. - obróciłam się na pięcie i weszłam do domu. Od razu poszłam w stronę hałasu dobiegającego z salonu. Kiedy rozsunełam drzwi ujrzałam całkowitą demolkę poduszki były porozrzucane po całym pokoju. Jedna prawie we mnie trafiła. Nagle zza kanapy wyłoniła się postać Harvey'a

- O hej Marry kiedy wróciłaś ?

- Przed chwilą, a wy co już zdążyliście roznieść dom?

- Nie prawda po prostu robimy przemeblowanie - chłopak zaczoł mówić gestykulując zabawnie dłońmi - twój pokój też tak zawsze wygląda zanim Amanda go nie posprząta

- Nie oszukuj się mój pokój jest czysty jak łza. - w tym momencie na mój telefon przyszedł SMS od Dominika

"Hej mała. Wróciłem już do Londynu. O 18 będę w domu więc jak chcesz to wracaj klucze masz na portierni. Mam nadzieję że się cieszysz"

- Chyba w twoich snach - wyrwały mnie z zamyślenia słowa Harvey'a

- Wiesz co Harvey już się nie musimy o to kłócić. Dominik wrócił do Londynu więc wracam do domu. - nie pozwoliłam mu już nic powiedzieć obróciłam się i wyszłam. Weszłam do góry do swojego pokoju i nie mogło tam zabraknąć jednej osoby. Na moim łóżku leżał Mikey śpiąc jak małe dziecko, coraz bliżej ich już poznaję:

Rye zawsze jest głodny, Mikey zawsze śpi, Jack'a nigdy nie można zobaczyć w niczym innym niż jego koszulach natomiast Andy'ego ani Brooklyn'a jeszcze nie rozpracowałam. Zabrałam biały crop top niebieskie jeansy i za dużą na mnie kurtkę jeansową. Zabrałam ręcznik i poszłam pod prysznic, po odbytym prysznicu zawinełam włosy w  ręcznik ubrałam się w czyste ubrania i stanełam przed lustrem. W tym momencie zaczeło krążyć mi przez głowę wiele myśli, o tym czy na pewno tutaj jestem? Czy to się naprawdę dzieje? Czy jeśli teraz bym się uszczypneła czy obudziłabym się się w swoim łożku w domu w Barcelonie? Czy to był by początek mojego wybudzenia ze śpiączki?  Zamknełam oczy i uszczypnełam się w rękę. Kiedy otworzyłam oczy... nadal stałam w łazience z mokrą głową patrząc w lustro. Lecz nadal nie wiedzaiałam co się dzieje, przecież nikt nie może mieć aż takiego szczęścia. odwinełam włosy z ręcznika i zaczełam je rozczesywać. Wysuszyłam włosy i związałam je w kitkę. Ogarnełam jeszcze na szybko makijaż pomalowałam różową szminką usta i wyszłam z łazienki. Mikey siedział na krawędzi łóżka i zmęczony przecierał oczy. Kiedy spojrzał na mnie na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Uśmiechnełam się i podeszłam do chłopaka a ten wstał i mnie pocałował. Kompletnie zatraciłam się w tym pocałunku lecz trzeba było go w końcu przerwać. Oderwałam się od chłopaka co wywołało na jego twarzy wyraźne nie zadowolenie. Zabrałam rzeczy którymi dzisiaj rano oberwał Mikey i weszłam do garderoby. Mikey poszedł za mną jak cień, zabrałam torbę w której były wszystkie moje rzeczy które miałam w szpitalu. Położyłam torbę na komodę i włożyłam rzeczy które miałam w ręce. Kszątając się po garderobie Mikey zaczoł

- W sumie co ty robisz Marry ?

- Nie widać pakuje rzeczy.

- No tak to widzę ale czemu pakujesz swoje rzeczy do torby ?

- Mikey wiem że udajesz za zwyczaj najgłupszego z nich ale teraz nie musisz udawać. - powiedziałam chłopakowi nie przestając się pakować lecz kiedy spojrzałam na chłopaka zobaczyłam że kompletnie nie wie o co chodzi - Mikey wracam do Dominika do domu.

- Zrobiłem coś ? Któryś z chłopaków coś zrobił ? Proszę cię nie jedź do pustego mieszkania ryzykując że znowu ci się coś stanie przez to że mamy nie wyparzone gęby.

- Proszę cię Mikey nie jestem aż taka głupia żeby tak ryzykować przez któregoś z was. Dominik wrócił do miasta więc mogę już wrócić do mieszkania. - idalnie zdążyłam się spakować. Zapiełam zamek od torby i wyszłam z garderoby zabrałam swoje rzeczy z szafki nocnej oraz telefon z łóżka który wsadziłam do tylniej kieszeni spodni. Wychodząc z pokoju czułam na sobie spojrzenie Mikey'ego lecz i tak wyszłam z pomieszczenia zeszłam po schodach i od razu wsiadłam do taksówki która na mnie czekała pod domem. Dom Dominika nie był daleko, jechaliśmy jakieś 5 minut i już byliśmy na miejscu. Weszłam do środka zabierając klucze od Henrego. Wsiadłam do windy w której na moje nie szczęście była ta szmata nowa narzeczona mojego taty. Na szczęście też się do mnie nie odzywała. Wjechałam na samą górę i otworzyłam drzwi. W mieszkaniu nic się nie zmieniło od kiedy tutaj ostatnio byłam, no cóż prawie nic. Teraz jedyne czego tutaj brakowało to moja mama witająca mnie już w progu i uśmiechnięty od ucha do ucha Dominik stojący przy wysepce kuchennej. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. W kuchnii stało pudełeczko a koło niego leżała koperta.

"Nie wiem kiedy to czytasz ale coś mi wypadło i nie wrócę dzisiaj na noc do domu więc najlepiej żebyś przenocowała jeszcze dzisiaj u Harvey'a albo zaprosiła tutaj kogoś

Ps: Tylko nie roznieś mieszkania. Zadzwoń do mnie jak to odczytasz"

No to fajnie. I teraz co tutaj zrobić. Nie che mi się już wychodzić z mieszkania więc pozostaje mi tutaj ich zaprosić. Chociaż może zaproszę tylko jedną osobę bo nie jest mi tutaj potrzebna zgraja która rozniesie mieszkanie Dominika jak dzisiaj salon u Harvey'a. Wydaje mi się że najlepszym pomysłem będzie zaproszenie tutaj Brooklyna, bo on przynajmniej nie rozniesie domu. Wyjełam już telefon żeby zadzwonić do Dominika i powiedzieć że dzisiaj nocuje u mnie Brooklyn, lecz telefon mnie wyprzedził i na wyświetlaczu pojawił się nie znany mi numer. Kiedy odebrałam nikt się nie odezwał po drugiej stronie. Kiedy obróciłam telefon zorientowałam się że to nie jest mój telefon a Mikey'a. Chwyciłam za stacjonarny telefon i wybrałam numer Brooklyn'a który Dominik zostawił mi na lodówce w razie problemów żebym do niego dzwoniła. Brooklyn odebrał po drugim sygnale

- Halo ? - odezwał się głos zdezorientowanego Brooklyn'a

- No hej wujku. Może wpadniesz dzisiaj do mnie na noc

- Marry no oczywiście kto inny mógł do mnie mówić wujku. Mam dwa pytania.

- No to dawaj.

- Czemu nie dzwonisz ze swojego telefonu? Oraz Czy Dominik nie ma nic przeciwko?

- Bo przez przypadek zabrałam telefon Mikey'a zamiast swojego a Dominik nie ma nic przeciwko bo nie ma go w domu i nie będzie go dzisiaj i napisał że mam zaprosić kogoś żeby nie być tutaj dzisiaj sama. Więc się pakuj zaraz przyjadę bo chce odzyskać telefon.

- Tak jest proszę pani. Więc zaraz się widzimy. - i tak o to skończyła się nasza rozmowa bo się głupek rozłączył. Zabrałam z blatu klucze i telefon Mikey'a i znowu po 5 minutach stałam przed tym samym domem. Przed nim stały jeszcze dwie osoby ale widziałam tylko ich zarys. Jedną sylwetkę poznam wszędzie był to Mikey ale tej drugiej nie poznawałam aż do momentu kiedy podeszłam bliżej....

To Tylko Znajomy | Mikey CobbanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz