- Tak faktycznie jest pani w ciąży. Nawet w ciąży bliźniaczej bo słyszę tutaj dwa bicia serca gratulacje...
Spojrzałam na dziewczynę ona na mnie. W jej oczach widziałam że jest wyraźnie przestraszona. Kiedy wyszliśmy już z gabinetu żadna z nas nadal się nie odzywała. Po chwili powiedziała
- No i co ja teraz zrobię. Wiedziałam że jestem w ciąży i myślałam nad tym. Że poradziłabym sobie sama z dzieckiem a jak nie to miałam nadzieję że ty mi pomożesz ale dwójka nie dam rady. Po prostu nie dam rady - wypowiadając te słowa łzy spływały jej z po policzkach. Zatrzymaliśmy się przytuliłam ją do siebie uspokajając.
- Ciiii spokojnie poradzisz sobie po za tym wiesz że nie jesteś sama zawsze masz mnie. Po chwili dziewczyna uspokoiła się. Poszliśmy do samochodu i wyjechaliśmy z parkingu przy gabinecie.
Godzinę później...
Po wizycie u ginekologa Amy nie miała humoru na nic. Jedyne czego chciała teraz to wrócić do domu i powiedzieć mamie o tym że jest w ciąży. Postanowiłam im nie przeszkadzać w rozmowie, szczególnie takiej więc odwiozłam ją do domu i pojechałam do sklepu w drodze do domu. Kupiłam sobie kilka paczek żelków, lody i kilka innych rzeczy. Kiedy wsiadam do auta i już miałam ruszać do domu dostałam SMS.Marry wychodzę mam sprawę w firmie. Klucze od mieszkania leżą u Franka. Jak chcesz to zadzwoń do Brooklyn'a i obejrzyjcie sobie jakiś film. Pamiętaj jeszcze tylko że twoja mama jutro wraca więc jedź proszę po nią jutro o 17 ląduje.~ Dominik
Szybko minęło. Minęły 2 miesiące od kiedy mama wyjechała a wydaje się jak by było to wczoraj. Ale już jutro wraca. Nie widziałam jej od czasu mojego wypadku. Straciłam kilka miesięcy życia przez śpiączke. Jutro też dowiem się co z naszym wyjazdem. Wyjazdem o którym pisała mama że jak wszystko dobrze pójdzie to przeprowadzimy się do LA. Kiedy wróciłam do domu włączyłam sobie jakiś film jedząc to co kupiłam i zasnęłam. Obudził mnie telefon. Miałam 6 nieodebranych połączeń od Andy'ego i Rye'a a co dziwne żadnego od Brook'a. Wstałam z łóżka i postanowiłam że do nich oddzwonię potem. Była godzina 10 rano więc za 7 godzin będę musiała jechać po mamę. Weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic ubrałam na siebie moje szare dresy i koszulkę którą zabrałam Harvey'owi. Poszłam do kuchni żeby sobie zrobić śniadanie. Mile zaskoczyła mnie niespodzianka która czekała na mnie na stole. Stała tam świeżo zrobiona kawa która swoim zapachem mnie obudziła a koło tego naleśniki z malinami i bitą śmietaną. A koło tego karteczka.
Smacznego
Pamiętaj żeby odebrać mamę z lotniska o 17 ~ Dominik
Usiadłam już do stołu i miałam właśnie jeść kiedy rozległ się w mieszkaniu dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam od stołu z wielką niechęcią aby otworzyć drzwi i zobaczyć kto mi przeszkadza w jedzeniu. Nie zdążyłam nawet otworzyć drzwi na oścież a do mieszkania wpakował Brooklyn.
- Czemu nie odbierasz telefonu? Tutaj tyle się dzieje a ty nie raczysz nawet odebrać. - skorzystałam z okazji że musi wziąść wdech i weszłam mu w słowo.
- Nie odbierałam bo spałam, i nie narzekaj na mnie bo też strasznie długo śpisz - po tym stwierdzeniu spotkałam z jego strony tylko przewrócenie oczami - po za tym nie dzwoniłeś do mnie.
- Jak nie dzwoniłem dzwoniłem do ciebie 8 razy dziewczyno gdzie ty masz telefon? - zapytał zaczynając się rozglądać po pomieszczeniu
- W pokoju leży bo chciałam chociaż w spokoju zjeść śniadanie czego mi nie pozwalacie.
- A tyle rzeczy się dzisiaj dzieje. Poza tym jedziemy dzisiaj na zakupy.
- Chciałabym ale nie mogę. Muszę odebrać mamę z lotniska kto by w to uwierzył że właśnie minęły 2 miesiące od kiedy wyjechała.
- To już 2 miesiące? No to serio szybko zleciało. Ale chwila o której ma samolot?
- Powinna być o 17
- No to weź przestań wyrobimy się w.. - spojrzał na zegarek który najwidoczniej był nowością u niego - 6 godzin 47 minut i 14 sekund.
-Okje niech ci będzie ale w pół do 17 mamy już być w drodze na lotnisko.
- Zgoda - powiedział z wyraźnym zadowoleniem że udało mu się mnie wyciągnąć - No to dalej ubieraj się i lecimy na miasto.
- Zjem śniadanie ubiorę się i lecimy. - usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Brooklyn oczywiście nie mógł siedzieć i nic nie jeść więc wstał od stołu i poszedł szukać jedzenia. Otworzył szafkę gdzie normalnie są talerze więc już pewnie sobie coś znalazł. Ale to co było w szafce zaskoczyło nas oboje leżał tam talerz z naleśnikami i karteczka którą Brook przeczytał na głos.
Wiedziałem, że też wpadniesz Brooklyn. Smacznego 😁
Chłopak się uśmiechnął wzioł talerz i usiadł koło mnie. Jedliśmy tak w ciszy do czasu kiedy oczywiście Brooklynowi nie wpadł do głowy głupi pomysł rzucenia we mnie owocem z naleśników co rozpoczęło wojnę która skończyła się bałaganem w mieszkaniu i tym że miałam cała twarz brudną.
- Dobra lecę się szykować a ty tu ogarnij - wstałam od stołu a Brooklyn tylko klepnoł mnie w tyłek i powiedział żebym się pospieszyła. Poszłam korytarzem i weszłam do pokoju w którym już od ponad 2 miesięcy mieszkam. Weszłam do łazienki i umyłam twarz, zrobiłam sobie tylko lekki makijaż i wyszłam z łazienki i poszłam do szafy wybrać ubranie. Ale najwidoczniej Brooklyn mnie już wręczył bo na łóżku leży koszulka levis oraz spodnie z dziurami i czarne conversy. Jak na chłopaka ma niezły gust. Ubrałam się i przyszłam do salonu gdzie oczywiście Brooklyn się wylegiwał na kanapie przed telewizorem. Kiedy mnie zobaczył to go zamurowało.
- Dziewczyno, no chłopaki się będą dzisiaj za tobą oglądać.
- To z twojej winy bo to ty mi wybrałeś te ciuchy.
- Ja? Przecież ja cały czas tutaj leżałem.
- Nie żartuj przecież wiem że to ty mi położyłeś rzeczy na łóżko.
- Marry naprawdę z ręką na sercu przyrzekam że to nie moja sprawka...