Jedenasty rysunek

566 130 62
                                    

03:00

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

03:00

- Johnny...

- Co się dzieje?

Znajdowałem się właśnie w swoim własnym salonie, ale po dłuższym przyjrzeniu się zorientowałem się, że coś jest nie tak. Przetarłem oczy, ale nadal widziałem dziwnie, jakby za mgłą. Przed chwilą usłyszałem, że ktoś mnie woła. Rozejrzałem się po pokoju, ale nikogo nie znalazłem.

- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?

Po wypowiedzeniu tych słów poczułem zimne dreszcze na ramionach i aż zamrugałem kilkakrotnie oczami. Wyraźnie czułem czyjąś obecność, ale tym razem strach nie ogarnął mnie tak jak za pierwszym razem. Czyżbym powoli się przyzwyczajał do tego wszystkiego? A może po prostu zostałem opętany...

- Powiem ci całą prawdę o Sichengu. - kusił mnie nieznany głos dochodzący z daleka. Nie rozumiem, skąd ona (bo był to kobiecy głos) może znać to dziecko? Chyba że to kolejny stworzony przez niego duch! Ale dlaczego w takim razie nie ma złych zamiarów? Głowa mi zaraz eksploduje od tego wszystkiego...

Oparłem się o ścianę, bo nagle zrobiło mi się słabo i czułem jak świadomość zaczyna mi zanikać. Czy to możliwe, by zemdleć we śnie? A może to nie jest sen, tylko kolejny wymysł mojej chorej wyobraźni? Gubiłem się.

- Pomogę ci się go pozbyć.

Chwila, ja się nie przesłyszałem, prawda? Wyraźnie w moim umyśle pojawiły się słowa sprzed paru sekund. Wybudziłem się z dziwnego transu. W jaki sposób ten dziwny głos miałby znać prawdę? Spytałem się głośno czy wie kim jest Sicheng, ale zamiast tego usłyszałem cichy, złowieszczy śmiech.

- Nie ma tak łatwo mój drogi. Użycz mi swojego ciała. - Poczułem powiew wiatru przy moim prawym uchu. Natychmiast zakryłem je dłonią, rozglądając się dookoła. Wciąż nie wiedziałem, skąd dobiega głos. Może z wnętrza mojego umysłu? Albo wymyśliłem to sobie... Tak czy inaczej propozycja złożona przez to coś wydała mi się kusząca i poważnie nad nią myślałem. To jedyna szansa, by pozbyć się wszystkich moich koszmarów raz na zawsze!

Ostrożnie kiwnąłem głową i oznajmiłem pewnym siebie głosem, że się zgadzam. Uśmiechnąłem się nawet i czekałem na to, co się stanie, ale nic nadzwyczajnego nie nastąpiło. Czyżbym został oszukany? Nie, to raczej niemożliwe...

- A teraz idź spać, mój drogi. Gdy się obudzisz, doświadczysz nowego początku... - Głos z każdą sekundą robił się cichy, a ja coraz bardziej senny. Nawet nie wiem kiedy, położyłem się do łóżka, które wydawało się mięciutkie i najwygodniejsze na świecie.

---

Johnny obudził się wcześniej niż zwykle. Myślał, że wszyscy jeszcze śpią, ale spostrzegł Jaehyuna siedzącego w kuchni przy stole i pijącego kawę.

- Dzień dobry! - oznajmiłem radośnie i uśmiechnąłem się, gdy podszedłem do niego. Odwzajemnił uśmiech i spytał się jak mi się spało i czy spotkałem znowu jakieś duchy.

- Nie, dzisiejsza noc była spokojna o dziwo. Czuję się wypoczęty jak nigdy wcześniej.

I zupełnie jak na potwierdzenie swoich słów przeciągnął się, sięgając ramionami najwyżej jak potrafił. Jaehyun mruknął, że nie wolno tego robić przy stole, ale Johnny zbył go ruchem ręki.

- Wiesz co? Od razu gdy się obudziłem, doznałem cudownego olśnienia. Zapewniam cię, że nasze problemy znikną już dzisiaj.

Jaehyun spojrzał na niego pytająco.

- Spalimy pokój Sichenga wraz z nim samym.

---
mam wrażenie, że każdy kolejny rozdział jest coraz bardziej beznadziejny, czekam tylko aż skończę to pisać bo to ff to niewypał. chciałam, żeby było strasznie, ale coś nie wyszło. przepraszam was

Sheet of paper × nct horror ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz