— Winwinek to dobry chłopak, nie będzie sprawiał kłopotów. Tylko proszę pamiętać, że on nie lubi hałasu i boi się zwierząt. A i jeszcze jedno. Niech pan nigdy nie próbuje zabierać mu bloku rysunkowego i mazaków — powiedziała Sichiao, trzymając opiekuńczo dłoń na ramieniu syna. Chłopiec zupełnie jak na potwierdzenie słów mamy ścisnął mocniej blok rysunkowy, który trzymał w dłoni, a następnie spojrzał się na Johnny'ego tak, że aż wywołał u niego dreszcze.
— Pewnie niegrzecznie byłoby spytać, dlaczego — mruknął Johnny.
— Racja. Proszę po prostu nie dotykać jego rysunków. Staje się wtedy strasznie agresywny. No, ale nie będę już pana straszyć. Muszę iść, bo pociąg mam za pół godziny. Do widzenia! — zawołała kobieta i wyszła szybko z domu. Johnny po raz pierwszy został sam na sam z tym dziwnym dzieckiem i nie miał pojęcia, co zrobić. Jaehyun miał przyjść, ale jak go nie było tak nie ma do tej pory.
— Chciałbyś coś porobić? — spytał Johnny i uśmiechnął się niezręcznie. Sicheng nie odpowiedział, tylko usiadł na dywanie przed telewizorem i zaczął przeglądać swoje rysunki, mrucząc coś pod nosem. Chłopak wolał nie wnikać w jego sprawy, dlatego postanowił, że przygotuje coś do jedzenia.
"Jego mama nie mówiła nic o tym, co lubi jeść, więc mam nadzieję, że nie będzie wybrzydzał przy zwykłych kanapkach...", pomyślał, zerkając do lodówki.
Ale zanim zdążył wyjąć produkty, usłyszał dzwonek do drzwi. To Jaehyun postanowił się wreszcie łaskawie zjawić.
— Już myślałem, że nie przyjdziesz. Gdzieś ty tak długo był? — powiedział zirytowany Johnny, otwierając przyjacielowi drzwi.
— Poszedłem kupić jakieś chrupki dla dzieciaka — odparł Jaehyun i od razu rozejrzał się za chłopcem. Uśmiechnął się, gdy zobaczył go odwróconego tyłem na dywanie i od razu podszedł do Sichenga, który spojrzał na Jaehyuna ostrzegawczo.
— Nie. Dotykaj. Moich. Rysunków — powiedział groźnie, patrząc w oczy Jaehyunowi, którego przeszły dreszcze i momentalnie odsunął się na kilka metrów.
— P-przepraszam... Kupiłem ci chrupki, chcesz? — spytał się i uśmiechnął pokrzepiająco, próbując udawać, że wcale nie jest przerażony tym dzieckiem.
— Mama powiedziała, żeby nie przyjmować jedzenia od nieznajomych, ale zasady są po to, żeby je łamać — Sicheng wzruszył ramionami i wziął paczkę od chłopaka, po czym wrócił na swoje miejsce i zaczął jeść. Jaehyun spojrzał na Johnny'ego z szeroko otwartymi oczami i aż nie wiedział, co powiedzieć. Nigdy nie doświadczył czegoś tak dziwnego, żadne dziecko, którym się opiekował, nie reagowało taką nieludzką agresją. Dodatkowo gdy patrzył mu w oczy miał uczucie jakby niewidzialne gwoździe przewiercały jego duszę co do milimetra.
Jaehyun otrząsnął się z zamyślenia.
— Ej, zobacz co on tam rysuje — szepnął do Johnny'ego.
— Zwariowałeś? Boję się — odszepnął Johnny i poszedł wraz z przyjacielem do kuchni, żeby przypadkiem Sicheng nie mógł podsłuchać ich rozmowy. Usiedli obydwoje na taboretach przy stole, wcześniej nalewając sobie wody gazowanej.
— No to opowiadaj od początku — powiedział Jaehyun.
— Nazywa się Dong Sicheng, mieszka obok mojego domu z mamą już od jakiegoś pół roku, opowiadałem ci. No i jakieś dwie godziny temu tak po prostu przyszła poprosić mnie o zajęcie się tym chłopakiem przez trzy dni, bo ona jedzie pociągiem do rodziny.
— Dziwne, że też nie bała się zostawić dziecko u obcego faceta. Ja na przykład bym się bał swoje zostawić.
— Ale nie to jest najdziwniejsze. Jego mama mówiła, żeby w żadnym wypadku nie dotykać jego rysunków, z którymi, jak zdążyłem zauważyć przez te pół godziny, do tej pory się nie rozstawał — powiedział Johnny i westchnął, a potem ostrożnie wstał z miejsca, żeby sprawdzić, czy Sicheng nie podsłuchuje ich.
— Jaehyun... Nie ma go.
CZYTASZ
Sheet of paper × nct horror ✔
HorrorPewnego dnia sąsiadka prosi Johnny'ego o pomoc w zajęciu się jej synem Winwinem na trzy noce, ponieważ ona sama wyjeżdża do rodziny. Nikt nie wie, jaką tajemnicę skrywają Sicheng i jego kartki papieru.