Trzeci rysunek

879 150 164
                                    

- Johnny, nie panikuj, może zachciało mu się do toalety - uspokoił go Jaehyun, który również wstał z taboretu i rozejrzał się po salonie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Johnny, nie panikuj, może zachciało mu się do toalety - uspokoił go Jaehyun, który również wstał z taboretu i rozejrzał się po salonie.

- Tu jestem - odezwał się cichy głos za Johnny'm, który sprawił, że obydwoje prawie podskoczyli ze strachu. Zupełnie jakby Sicheng pojawił się znikąd...

Johnny wziął kilka głębokich wdechów.

- Nie strasz już nas tak więcej - mruknął, odrobinę zły - Gdzie byłeś?

- Szukałem śmietnika, chciałem wyrzucić jeden z moich rysunków, bo mi się nie spodobał.

- Kosz jest pod zlewem, chodź, pokażę ci gdzie dokładnie - powiedział Johnny i zaprowadził Sichenga do kuchni. Jaehyun natomiast zauważył, że chłopiec zostawił zamknięty blok rysunkowy na dywanie, gdzie siedział wcześniej. Wiedział, że nie wolno mu się zbliżać do niego, ale z kolei czuł, że im dłużej się patrzy na kartki papieru tym bardziej one przyciągają.

Jaehyun jakby pod wpływem dziwnej siły zaczął zbliżać się powolnymi i ostrożnymi krokami w stronę bloku, obserwując co chwilę, czy Sicheng nie idzie.

- Nic się nie stanie, jeśli zerknę przez sekundę - szepnął chłopak, który już wyciągał palce w stronę okładki.

- Zostaw to! - krzyknął chłopiec z całych sił, który nagle pojawił się obok, i odepchnął Jaehyuna tak mocno, że ten aż uderzył się o ścianę i osunął na podłogę.

- Jaehyun! - przerażony Johnny od razu przybiegł z kuchni i natychmiast sprawdził, czy z jego przyjacielem wszystko dobrze.

- W-wszystko dobrze, tylko boli mnie ramię. Ugh, mam nadzieję, że nie jest skręcone albo złamane - powiedział słabym głosem.

Jakim cudem do cholery ośmioletni chłopiec może mieć tyle siły, żeby popchnąć dwudziestoletniego chłopaka na ścianę? Z tym dzieckiem jest naprawdę coś nie tak, a Johnny z każdą godziną coraz bardziej zaczynał się niepokoić. A niestety został praktycznie sam z Sichengiem, bo przecież Jaehyun nie może całymi dniami siedzieć tutaj, bo ma swoje sprawy i swoje życie.

Johnny bał się, że Winwin może zrobić krzywdę także jemu samemu, jeśli nie będzie wystarczająco uważny.

- Dlaczego go popchnąłeś? - spytał Johnny, patrząc na Sichenga groźnie, jednak nie na tyle, żeby wystraszyć dzieciaka.

- Chciał dotknąć moich rysunków - powiedział chłopiec, który wziął blok rysunkowy do rąk i przytulił go do siebie. Nie wyglądał, jakby było mu przykro, że prawie zrobił krzywdę obcej osobie.

- Jaehyun, debilu, mówiłem ci, że masz ich nie ruszać - chłopak usiadł zrezygnowany na kanapie i westchnął zmęczony tym wszystkim. Opieka nad dzieckiem nie jest chyba zajęciem na miarę jego możliwości. Nigdy nie miał do czynienia z dzieckiem, które ma fobię przed zwierzętami, boi się pociągów, jest agresywne i zdolne do przemocy. Musiał wymyślić jakiś sposób, żeby pokazać Sichengowi, kto tak naprawdę ma nad kim kontrolę.

- Winwin. Jeśli jeszcze raz zobaczę, że zachowujesz się nieodpowiednio to zabiorę ci twój blok rysunkowy i wsadzę prosto do najbliższego śmietnika, rozumiesz?

Uśmiechnął się niewinnie i z zainteresowaaniem obserwował reakcję chłopca.

- Jeśli tylko spróbujesz to powykręcam ci wszystkie kończyny, a następnie wydłubię oczy moimi mazakami i zrobię z nich koktajl.

Okej. Z Sichengiem rzeczywiście jest coś nie tak, więc chyba lepiej nie ryzykować.

- Uhm, tak tylko ostrzegałem, nie bierz tego na poważnie, heh... - Johnny podrapał się po karku nerwowo i spojrzał na Jaehyuna, którego reakcja była wcale nie najlepsza.

- Może ja już sobie pójdę - powiedział Jaehyun i zaczął kierować swoje kroki w stronę drzwi wyjściowych. Johnny próbował go zatrzymać i nawet zaproponował, że zamówi pizzę, ale pizza nie zadziałała na jego przyjaciela. Widocznie to nie działa nawet w obliczu zagrożenia. Zrezygnowany pożegnał się z chłopakiem i powiedział, żeby przyszedł jutro.

- Tylko jeśli zamkniesz go w jakiejś piwnicy.

- Nic nie obiecuję. Ale proszę, chociaż na godzinę albo dwie, ja sobie z nim nie poradzę, a zostały jeszcze dwa dni - powiedział błagalnie Johnny i zrobił smutne oczy, które powinny zadziałać i spowodować, że Jaehyun wymięknie i zgodzi się na wszystko, o co poprosi.

- Napisz do mnie jutro.

Chłopak odetchnął z ulgą, a gdy jego przyjaciel wyszedł już z domu, wrócił z powrotem do Sichenga, który po raz pierwszy otworzył swój blok rysunkowy. To co zobaczył Johnny sprawiło, że zamroziła mu się krew w żyłach, a ciało przeszły zimne dreszcze.

---
hehe reklama

Sheet of paper × nct horror ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz