- Johnny, nie panikuj, może zachciało mu się do toalety - uspokoił go Jaehyun, który również wstał z taboretu i rozejrzał się po salonie.
- Tu jestem - odezwał się cichy głos za Johnny'm, który sprawił, że obydwoje prawie podskoczyli ze strachu. Zupełnie jakby Sicheng pojawił się znikąd...
Johnny wziął kilka głębokich wdechów.
- Nie strasz już nas tak więcej - mruknął, odrobinę zły - Gdzie byłeś?
- Szukałem śmietnika, chciałem wyrzucić jeden z moich rysunków, bo mi się nie spodobał.
- Kosz jest pod zlewem, chodź, pokażę ci gdzie dokładnie - powiedział Johnny i zaprowadził Sichenga do kuchni. Jaehyun natomiast zauważył, że chłopiec zostawił zamknięty blok rysunkowy na dywanie, gdzie siedział wcześniej. Wiedział, że nie wolno mu się zbliżać do niego, ale z kolei czuł, że im dłużej się patrzy na kartki papieru tym bardziej one przyciągają.
Jaehyun jakby pod wpływem dziwnej siły zaczął zbliżać się powolnymi i ostrożnymi krokami w stronę bloku, obserwując co chwilę, czy Sicheng nie idzie.
- Nic się nie stanie, jeśli zerknę przez sekundę - szepnął chłopak, który już wyciągał palce w stronę okładki.
- Zostaw to! - krzyknął chłopiec z całych sił, który nagle pojawił się obok, i odepchnął Jaehyuna tak mocno, że ten aż uderzył się o ścianę i osunął na podłogę.
- Jaehyun! - przerażony Johnny od razu przybiegł z kuchni i natychmiast sprawdził, czy z jego przyjacielem wszystko dobrze.
- W-wszystko dobrze, tylko boli mnie ramię. Ugh, mam nadzieję, że nie jest skręcone albo złamane - powiedział słabym głosem.
Jakim cudem do cholery ośmioletni chłopiec może mieć tyle siły, żeby popchnąć dwudziestoletniego chłopaka na ścianę? Z tym dzieckiem jest naprawdę coś nie tak, a Johnny z każdą godziną coraz bardziej zaczynał się niepokoić. A niestety został praktycznie sam z Sichengiem, bo przecież Jaehyun nie może całymi dniami siedzieć tutaj, bo ma swoje sprawy i swoje życie.
Johnny bał się, że Winwin może zrobić krzywdę także jemu samemu, jeśli nie będzie wystarczająco uważny.
- Dlaczego go popchnąłeś? - spytał Johnny, patrząc na Sichenga groźnie, jednak nie na tyle, żeby wystraszyć dzieciaka.
- Chciał dotknąć moich rysunków - powiedział chłopiec, który wziął blok rysunkowy do rąk i przytulił go do siebie. Nie wyglądał, jakby było mu przykro, że prawie zrobił krzywdę obcej osobie.
- Jaehyun, debilu, mówiłem ci, że masz ich nie ruszać - chłopak usiadł zrezygnowany na kanapie i westchnął zmęczony tym wszystkim. Opieka nad dzieckiem nie jest chyba zajęciem na miarę jego możliwości. Nigdy nie miał do czynienia z dzieckiem, które ma fobię przed zwierzętami, boi się pociągów, jest agresywne i zdolne do przemocy. Musiał wymyślić jakiś sposób, żeby pokazać Sichengowi, kto tak naprawdę ma nad kim kontrolę.
- Winwin. Jeśli jeszcze raz zobaczę, że zachowujesz się nieodpowiednio to zabiorę ci twój blok rysunkowy i wsadzę prosto do najbliższego śmietnika, rozumiesz?
Uśmiechnął się niewinnie i z zainteresowaaniem obserwował reakcję chłopca.
- Jeśli tylko spróbujesz to powykręcam ci wszystkie kończyny, a następnie wydłubię oczy moimi mazakami i zrobię z nich koktajl.
Okej. Z Sichengiem rzeczywiście jest coś nie tak, więc chyba lepiej nie ryzykować.
- Uhm, tak tylko ostrzegałem, nie bierz tego na poważnie, heh... - Johnny podrapał się po karku nerwowo i spojrzał na Jaehyuna, którego reakcja była wcale nie najlepsza.
- Może ja już sobie pójdę - powiedział Jaehyun i zaczął kierować swoje kroki w stronę drzwi wyjściowych. Johnny próbował go zatrzymać i nawet zaproponował, że zamówi pizzę, ale pizza nie zadziałała na jego przyjaciela. Widocznie to nie działa nawet w obliczu zagrożenia. Zrezygnowany pożegnał się z chłopakiem i powiedział, żeby przyszedł jutro.
- Tylko jeśli zamkniesz go w jakiejś piwnicy.
- Nic nie obiecuję. Ale proszę, chociaż na godzinę albo dwie, ja sobie z nim nie poradzę, a zostały jeszcze dwa dni - powiedział błagalnie Johnny i zrobił smutne oczy, które powinny zadziałać i spowodować, że Jaehyun wymięknie i zgodzi się na wszystko, o co poprosi.
- Napisz do mnie jutro.
Chłopak odetchnął z ulgą, a gdy jego przyjaciel wyszedł już z domu, wrócił z powrotem do Sichenga, który po raz pierwszy otworzył swój blok rysunkowy. To co zobaczył Johnny sprawiło, że zamroziła mu się krew w żyłach, a ciało przeszły zimne dreszcze.
---
hehe reklama
CZYTASZ
Sheet of paper × nct horror ✔
TerrorPewnego dnia sąsiadka prosi Johnny'ego o pomoc w zajęciu się jej synem Winwinem na trzy noce, ponieważ ona sama wyjeżdża do rodziny. Nikt nie wie, jaką tajemnicę skrywają Sicheng i jego kartki papieru.