Chapter 3

7.4K 437 151
                                    

*Już niedaleko, jak wyjdziesz za ten róg to zobaczysz drzwi. Tylko musisz być ostrożny! Prawdopodobnie stoją tam ninja wysokiej rangi i pilnują tego wszystkiego.*
*To w takim razie jak ja mam tam wejść?! Przecież zauważą, że drzwi się otwierają!* wykrzyknał zbulwersowany blondynek.
*Musisz poczekać, aż ktoś będzie tam wchodził. masz fuksa młody bo akurat jakiś człowiek idzie w te stronę i możliwe , że otworzą mu drzwi.* mruknał kyubi.*Weź wycisz jeszcze trochę czakre, bo mogą cię przez nią nakryć!*
*Ah, no tak znowu się zapomniałem. dzięki za przypomnienie* Naruto uśmiechnął się głupkowato i poprawił swój błąd.

   Koło niego przeszła jakaś pani z czarnymi włosami w czerwonym stroju. ANBU przeszukali ją i wpuścili, niestety nie przewidzieli, że jeszcze ktoś za nią tam wejdzie.
*Muszę wyjść razem z tą babką. Inaczej nawet nie wiem kiedy ktoś inny tu przyjdzie.*
* Zwój powinien być w osobnym pokoju zabezpieczonym pieczęcią. Tam, są drzwi!* powiedział Kurama i Naru wrócił do rzeczywistości.
*Faktycznie* podszedł do drzwi z napisem "Hokage". Obrócił się za siebie i sprawdził czy czarnowłosa jest daleko oraz czy go nie zobaczy. Stanął w bezruchu gdy zauważył jak kobieta się do niego zbliża. Pomyślał sobie, że zauważyła go. Była już bardzo blisko, Naruto wstrzymał oddech i zamknął oczy będąc gotowym na zdemaskowanie go.

*Głupek. Ona już dawno przeszła obok ciebie, a Ty nadal stoisz jak kołek. Nie ma możliwości, żeby zauważyła iż jesteś w środku. Przeciesz masz wyciszoną czakre, użyłeś też techniki kamuflażu.*
Blondasek odetchnął głęboko i przyłożył dłoń do serca. Biło bardzo szybko.
*Ale się wystrachałem^!* rozajrzał się dookoła i stwierdził, że nikogo nie widać.*Raz kozie śmierć!*podszedł
Podszedł do wejścia i przekręcił klamkę. Drzwi lekko zaskrzypiały, ale
usłyszał to tylko on, gdyż zrobiły to bardzo cicho. Przeszedł przez próg. W pomieszczeniu było wiele zwojów. Niektóre były ładnie poukładane obok siebie, a inne porozwalane po kątach na podłodze.
*Naruto! Czego się rozglądasz?! Bierz ten ogromny zwój, i znajdź na półce z nazwiskiem twojego ojca jakieś dwa co sobie wybiezesz, nawet nie zauważą, że coś oprócz zwoju z pięczeciami  zniknęło!*
Lis uśmiechnął się przebiegle i zamknął oczy.*Pamiętaj, że mamy niewiele czasu. Nawet nie wiemy kiedy ta babka będzie wychodzić!*
Jak na zawołanie Naru usłyszał przemieszczanie się kobiety za drzwiami. Musiał ryzykować. Wziął trzy zwoje, durzy przezucił na plecy, małe włożył do kieszeni i otworzył powoli drzwi akurat w tedy kiedy zielonooka znikła po między dwoma innymi regałami.
*Ale ja mam dzisiaj szczęście!*
*Gadaj tak dalej to w końcu cię opuści. Słuchaj, tam jest otwarte okno. Możesz przez nie przejść i nie zostać zauważony.* mruknął Kurama.
*Czyli jednak nie muszę za nią wychodzić, dostałbym zawału gdybym miał to zrobić drugi raz! Ej! Chwila, czemu nie powiedziałeś mi, że tu są okna?! Przecież mógłbym spokojnie nimi także wejść!* w odpowiedzi Uzumaki dostał tylko śmiech.
Podszedł do okna zerknął czy nikt nie idzie, a potem zorientował się, że przecież nikt go nie widzi i nie musi się tak rozglądać. Uderzył się otwartą rękom w czoło i wyskoczył.

Po jakimś czasie znalazł się w lesie i anulował technikę kamuflażu. Usiadł pod drzewem i czekał na rozwinięcie akcji. Nie miał potrzeby otwierania zwoju, a nie mógł ryzykować rozwijaniem zwojów taty ponieważ ktoś może go obserwować.

W tym samym czasie Iruka wyruszył na poszukiwanie chłopca. Pomyślał sobie, że Naruto tak sam z siebie nie ukradłby tak ważnego przedmiotu, więc zmienił się w niego i biegł przez las, skacząc po gałęziach drzew ze zwojem na plecach aby wyglądać dokładnie tak jak niebieskooki.
Gdy był blisko jakiegoś domku usłyszał głos Naruto.
-Mizuki-sensei, mam zwój! Czy teraz mogę już zostać geninem?
-Naruto nie oddawaj mu zwoju!-wykrzyknął brązowowłosy z blizną przechodzącą przez środek nosa w poprzek.-Zaraz przybędzie wsparcie i się nim zajmie. A Ty narazie się schowaj!
-Iruka-sensei! Patrz czego się nauczyłem!
-To nie czas na wygłupy!
Przed nosem dwunastolatka przeleciał kunai, a on upadł na tyłek.
Niebieskooki przekręcił wolno głowę w stronę białowłosego.
-Iruka-sensei! Popatrz pokonam go a w tedy ty mianujesz mnie geninem!-dwunastolatek wstał szybko z ziemi i spojrzał na Iruke.
-Naruto to niebe...
Sensei zaniemowił. Wokół blondyna pojawiło się pełno klonów! I to niebyle jakich. To była technika kolonowania cienia, stworzony bunshin miał prawdziwe ciało, nie tak jak zwykły klon.

Masa małych chłopców zaatakowała Mizukiego. Gdy ten leżał poobijany na ziemi nastolatek podszedł do czarnookiego z szerokim
uśmiechem.
-Naruto! Jakim cudem potrafisz robić kage bunshin no jutsu?!
-He, he... było napisane w zwoju jakich pieczęci mam użyć, i baaardzo długo się uczyłem.-gestykulował żywo rękoma.-Iruka-sensei? Czy mogę zostać ninja?- Naruto zrobił kocie oczka i popatrzył błagalnie na nauczyciela.
-No, w regulaminie nie było napisane jaki klon jest obowiązkowy więc chyba możesz.
-Yatta!- chłopiec wykrzyknął i podskoczył wysoko.

Kilka minut później przybyli ANBU i zabrali z trawy zwój oraz nauczyciela, w sumie już byłego nauczyciela na przesłuchanie.
-Naruto. Musisz iść jutro do Hokage odebrać swój ochraniacz.-powiedział Iruka i poszedł w swoją stronę, a Uzumaki w swoją.
*Pfy. Nawet się nie porzegnał!*
*Nie zwracaj na to uwagi. A tak w ogóle to zostałeś geninem, gratulacje!* Kurama parsknął śmiechem.
*I z czego się śmiejesz Aniki?* pomyślał oburzony Naruto.
*Z twoimi umiejętnościami powinieneś już awansować na jonina! Pf....Haha!* Kyubi walnął piescią ze śmiechu w dno klatki.
*Oj, skończ już! I tak nim nie zostanę, ha!*

~~~^^~~~

^- celowe przekształcenie słowa

Naruto || Nazywany Potworem  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz