Chapter 28

3.5K 274 20
                                    

Po przebudzeniu, Naruto nasuwały się na usta tylko dwa słowa:
-Moje... plecy...
*Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha!*tarzał się ze śmiechu Kurama.*To twoja kara, za nazywanie mnie liskiem i innymi do tego podobnymi określeniami!*uśmiechnął się zwycięsko.
*Cicho siedź Kurama. Czuje się jakbym zaliczył zgona.*jęknął i przetarł twarz dłonią.*Jak ty możesz spać na takiej twardej podłodze? Nadodatek mokrej... jak ja na normalnych panelach czuje się jak nie wiadomo co.*wstał z podłogi, a plecy mu strzyknęły.
*Spałem nawet, gdy byłem przywiązany do kamienia młody. Lata wprawy.*mruknął z zamkniętymi oczami, na co Naru się wzdrygnął.
-Chyba czas iść na trening.-stwierdził i odchylił się do tyłu łapiąc za uda, i wyginając się. Na powrót się wyprostował i strzyknął karkiem. 
-Teraz mogę iść.-złapał za ubranie i wyszedł z pokoju kierując się do łazienki, do której, swoją drogą, nie miał za daleko.-Stop...-zatrzymał się.-To dziś?-zapytał sam siebie i głupkowato zsczął patrzyć się w swoje lustrzane odbicie.
*To nici z treningu.*pomyślał i robił teraz wszystko o wiele wolniej, z lekko spuszczoną głową w dół.
*Kitty, wyglądasz dziwnie.*stwierdził Kurama, spoglądając na Naruto kątem oczu.
*Też tak myślę... chyba założę coś luźniejszego.*odparł i westchnął. Rozebrał się ze stroju ANBU i założył siatkowaną bluzkę z długim rękawem, a na to bluzę z trzy czwartym rękawem koloru czarnego, tak jak spodnie shinobi, które miał na sobie. Na to narzucił pomarańczową kamizelkę, na której końcu materiał był biały, a ona sama sięgała mu przed kolana. Przywiązał do spodni  maskę ANBU przedstawiającą wilka.
*Lepiej?*mruknął w stronę klatki.
*Lepiej. Chociaż na tej masce ANBU powinien być lis.*potwierdził lis i zamknął na powrót oczy.
-Czas iść po dango!-wyśpiewał i teleportował się do Ichiraku Ramen.
-Dzień doberek!-zawołał, lecz nie spodziewał się, że ktoś będzie w ramenowni.
*Acha... super.*mruknął w myślach, a Kurama parsknął. Pięć par oczu zwróciło się w stronę blondyna, a ich posiadacze od razu wypluli całą zawartość jedzenia, jaką mieli w ustach.
-Naruto!-krzykneli wszyscy na raz, a zmarkotniały chłopak usiadł kawałek od nich.
-Dzień dobry.-wymamrotał i położył czoło na blacie.
*Czemu akurat teraz!?*zapytał się siebie w myślach. Czuł się bardzo niekomfortowo, gdy oczy jego znajomych wypalały mu dziurę w plecach. Gdy poczuł, że po drugiej stronie podłużnego stołu stoi staruszek, podniusł do góry dłoń i powiedział:
-Przyszedłem po dango, Teuchi-san.
-Zaraz skończymy je pakować.-powiedział i uśmiechnął się lekko, czego blondyn nie zdołał zauwarzyć.
Pierwsza z szoku wybidziła się Sakura.
-Pfff, wracasz do wioski i zachowujesz się, jakby nic się nie stało.-rzekła nadąsana i zdenerwowana.
Sharinganowiec westchnął i obrócił do niej twarz.
-A co się niby stało?-uśmiechnął się gorzko.-Jestem tu tylko do dzisiaj, nie będę wam dłużej przeszkadzał w wymianie gazowej.-dodał i odwrócił głowę znów do stołu. Różowowłosa zrobiła się lekko czerwoną ze złości. Zacisnęła mocno dłonie i zaczęła głęboko oddychać, aby się uspokoić, co nie wychodziło jej najlepiej, czym był dowód leżącego Naruto na drugiej stronie ulicy, wgnieciony w ścianę.
-Shannaro!-warknęła i zamknęła oczy.-Debil! Bałwan! Głupek! Młotek!-krzyknęła warknęła jego stronę. Na ostatnie słowo oczy niebieskookiego otworzyły się, a on sam wstał i podszedł spowrotem na swoje miejsce mijając Sakure, która zaraz potem upadła na ziemię.
-Naruto.-syknął Kiba, a Ino wzięła nieprzytomną dziewczynę pod rękę i oparła o ścianę lokalu.-Co żeś jej zrobił?!-podszedł do niego z zaciśniętymi dłońmi.
-Użyłem na niej jutsu. Do czasu, aż wyjadę z Konoha, będzie nieprzytomna. Bynajmniej nikogo nie pobije.-prychnął.
-Ty...-warknął i chciał złapać chłopaka za ramię, ale przeszkodził jej cichy głos jej towarzyszki z jego drużyny.
-Kiba-kun, Naruto-kun dobrze zrobił, teraz możemy na spokojnie porozmawiać.-powiedziała zarumieniona, a Inuzuka spojrzał się jeszcze na blondyna i znów usiadł na swoim miejscu.
-Gadajcie dlaczego uciekłeś.-zawarczał brunet.-Wiesz, co ona przeżywała? Później uciekł jeszcze Sasuke.-zacisnął zęby.
-Po mnie raczej nie rozpaczała za wiele.-odchylił się do tyłu i oparł o oparcie krzesła, odchylając głowę do tyłu.
-Jak możesz być taki beztroski?-zapytała Ino.
-Wnioskuję, że Kakashi wam wczoraj nic nie powiedział.-westchnął.
-Co to ma do rzeczy?-zagadnął Shino.
-Myślę, że to nawet dobrze, iż nie wiecie z jakiego powodu opuściłem wioskę. Uważam, że Hatake powie wam to dopiero wtedy, kiedy opuszczę na nowo wioskę. Mam misję.-mruknął znudzony. Gdyby tego nie powiedział, pewnie nie dali by mu żyć, aż do jego wyjazdu.
Na tym zgrubsza zakończyła się ich rozmowa, ponieważ Naruto dostał swoje zamówienie, podziękował Teuchiemu i zniknął.
-Super.-uderzył głową o blat Kiba.
-Kiba-kun...-szepnęła Hyuuga i spojrzała się w bok.

*Kitty, musisz się spieszyć.*rzekł Kurama.
*Tak, tak. Zspieczętowanie zwojów pewnie trochę zajmie.*odparł i westchnął wchodząc do domu, i bez ściągnięcia butów poszedł do swojego pokoju.
*Rie siedzi w kuchni. Będę cały czas miał ją na oku, a ty w pełni skoncentruj się na swoim zadaniu.*przeciągnął się, a niektóre kości mu strzyknęły.
*Już, już.*Naru zebrał wszystkie zwoje do dość dużej kupki koło niego i usiadł po turecku.

W tym samym czasie, w lesie nieopodal bazy Akatsuki, Uchiha odebrał zwitek papieru od swojego kruka, po czym zaczął czytać.
Z tekstu mógł wywnioskować, że jak na razie wszystko jest w porządku, Uzumaki panuje nad sytuacją i ma oko na Rie.
-Przebiegły lis.-parsknął lekko i spojrzał się w niebo.-Aby stworzyć taką pieczęć zajęłoby mi to około czterech lat ostrego treningu. Jakim cudem potrafił założyć na nią pieczęć warunkową?-pomachał głową na boki. Rzeczywiście, bardzo precyzyjnie wybrał swojego partnera, mógł przyznać, że nawet zbyt.

~~~^^~~~
Witka!

Ciepłych, spokojnych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych życzy Scented_freckles/ Emilia^^

Do zoba!💖

(Rozdział nie sprawdzony)

Naruto || Nazywany Potworem  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz