Chapter 1

12.2K 479 107
                                    


Pogrubienie i pochylone- Kurama (Kyubi)
Pochylone- Myśli Naruto przekazywane Kuramie

********

*Naruto, Naruto, Naruto, Naruto, Naruto, Naruto! Ej, Naruto!* powtarzał lis budząc blondwłosego sześciolatka.
*Kurama? Dlaczego mnie obudziłeś? Przecież jest tak wcześnie.* jęknął niezadowolony chłopiec przewracajac się na drugi bok i zakrywajac po uszy kołdrą, aby słońce go nie raziło.
*Phi! Wcześnie?! Jest siódma rano! Jeżeli zaraz nie wygrzebiesz się spod pierzyny to nie zdążysz pomalować twarzy czterech Hokage tak jak planowaliśmy!* wykrzyknął z drwiącym uśmiechem Kyubi. Naruto wiedząc jakie będą konsekwencje tego, że nie wstanie szybko wyskoczył z łóżka.
*Ne, Kurama? Dlaczego nie mogę uciec już dziś?* zapytał błękitnooki.
*Kitty, już ci to tłumaczyłem.
Uciekniesz po egzaminie na chunina.* odparł machając ogonami.*Dzięki temu będę miał więcej czasu na wytrenowanie cię.* Dodał z przymkniętymi ze znudzenia oczami.
*A ja za to będę miał więcej czasu na wysłuchiwanie jakim to ja jestem nieudacznikiem oraz tępakiem. Pfy.* Odpowiedział naruto wyjmując z szafy pomarańczowy komplet dresu.

   Od piątego roku życia Naruto ćwiczył pod czujnym okiem swojego zapieczętowanego zwierzaka. Dzięki temu potrafi wykonać kilka prostych technik .
Nic dziwnego, że tak bardzo chce już uciec, w końcu od małego był wytykany palcami, bity i wyzywany. Kiedyś prawie pobitoby go na śmierć gdyby nie Kyubi. W ostatniej chwili udało mu się przejąć kontrolę nad dzieckiem, sprzedać oprawcom kilka mocnych ciosów i uciec z miejsca zdarzenia do domu małego Naru. Następnego dnia gdy młody Uzumaki wstał usłyszał głos w głowie, który pytał się czy nic mu się nie stało. Właśnie w tedy blondyn dowiedział się prawdy o swojej rodzinie, o tym, że za atakiem Kuramy na Konoha gakure stał człowiek w masce oraz niedotrzymanej obietnicy trzeciego, która miała na celu zajęcie się dzieciakiem. Sześciolatek wspominał ostatni rok, który był całkiem znośny. Nie interesowało go już to, że dorośli patrzą na niego z wyrzutem, strachem, złością lub obrzydzeniem, ani obelgi na jego temat, ponieważ miał już z kim porozmawiać i komu zaufać. Tym kimś był dziewiecioogoniasty.

    Niebieskooki szedł przez ulice wioski z szerokim uśmiechem na ustach - oczywiście wymuszonym. W prawej ręce małolat trzymał puszkę z farbą, a w drugiej zaś duży, prostokątny pędzel.
*Ne, Kurama! Rozśmiesz mnie, jeżeli jeszcze przez chwilę będę musiał trzymać tę maskę szczęśliwego chłopca na twarzy to złapie mnie skurcz!* powiadomił lisa wewnątrz niego.*Nie marudź! Dasz radę młody! Po za tym jakby to wyglądało gdybyś szedł cały czas cicho uśmiechając sie, i nagle wybuchając śmiechem?* Odparł Kyubi przeciągając się za kratami więzienia dla ogoniastych bestii.
Naruto słysząc odpowiedź westchnął tylko w myślach i poszedł dalej.

~*~

Stojący na twarzy trzeciego Hokage blondyn podziwiał swoje dzieło. Nie był on wybitnym artystą, ale co z tego?

Ważne, że przy uwagach zapieczętowanego świetnie się bawił.
*Dobra młody. Czas wiać!* krzyknął rozbawiony Kurama kiedy usłyszał okrzyki zdziwienia i przezwiska w stronę chłopca. Wiedział, że za kilka chwil rozpocznie się gonitwa przez całą Konohe. Jak zawsze.
Rozbawiony do granic możliwości kilkulatek uciekał przed pięcioma chuninami, którzy za nic nie mogli go dogonić. Śmieszyło go zachowanie dorosłych facetów nie mogących złapać jednego smarkacza. Jednak wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Gdy wbiegł na następną ulice kolejni ninja zjawili się przed nim. Nie zostało mu już nic, jak tylko się poddać i zmazać bazgroły z twarzy byłych przywódców wioski.
Zmeczony chłopczyk udał się do gabinetu Hiruzena Sarutobiego czyli aktualnej głowy Konoha gakure.
Po jakże długiej reprymendzie od staruszka i fałszywym na porzegnanie uśmiechu z jego strony, Naruto udał się do domu.

*Kuuuraaamaaa!* zawołał śpiocha mieszkającego w jego małej głowie.
*Czego chcesz? Śpię, nie widać?* Zirytowany lis podniósł lekko głowę i otworzył swoje piękne, krwiste oczy.
*Nauczysz mnie jakiejś nowej techniki ninja?!* wykrzyknął ignorując słowa ogoniastego.
*Oczywiście mały, ale jutro. Jestem zmęczony więc pozwól mi spać dobrze?* zapytał z zadziwiającą łagodnością w głosie. Nikt w Konoha, ani innej wiosce nie spodziewałby się takiego tonu po żadnej z ogoniastych bestii, a już napewno nie Kyubim. Przez ich siłe traktowano ich jak demony, uważano je tylko za rzecz, która ma chronić ludzi którzy żyją w kraju przed innymi wielkimi nacjami, wykorzystywano ich moc. Nikt nie traktował ich na równi, i nikt nie próbował nie wykorzystywać ich siły tylko do własnych celów. Jedynym wyjątkiem, który kyubi spotkał to ten maluch naruto, który znienawidził swoją wioskę i wszystkich żyjących w niej ludzi.
*Jasne Aniki!* uśmiechnął się szeroko malec.*W tym czasie gdy ty będziesz spał, ja poćwicze już techniki, które znam i spróbuję je dopracować. Dobranoc Kurama!* szkrab przytulił się do nosa ogromnego dziewiecioogoniastego i wrócił ze swojej podświadomości do rzeczywistości.

Poszedł do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia na podwieczorek, czyli ramen z pudełeczka. Odczekał trzy minuty od zalania wrzątkiem i zjadł całą porcję.
Gdy wychodzi na miasto je tylko ramen, czasem ma już go dosyć, ale teraz miał na niego ochotę, to jest co innego. Wstał od stołu i posprzątał na nim po sobie wyrzucając puste pudełko do śmietnika, a następnie przetarł blat ręcznikiem papierowym by później nie kleił się od lekko rozlanej zupy, po czym zszedł do piwnicy i zaczął trening z klonami cienia.

Ćwiczenia zakończył późno w nocy, więc bez prysznica od razu położył się na łóżku i momentalnie zasnął.

~~~^^~~~

Pierwszy rozdział! Mam nadzieję, że się podoba. Pierwszy raz pisze jakieś opowiadanie więc pewnie nie będzie idealnie, ale człowiek uczy się na błędach! ^^

Do zoba!

Naruto || Nazywany Potworem  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz