Prolog

2.1K 97 47
                                    


Hmmm. Od czego by tu zacząć. Wiem! Kultura każe mi się przedstawić. Tylko jest mały problem. Ja nie jestem kulturalna! Ani trochę. Ale dobra. Zrobię wyjątek. No to tak. Nazywam się Alison Gold. Jestem w miarę szczupła i wysportowana. Mam długie, brązowe włosy i złote oczy. Zazwyczaj ubieram się w ciemne, wręcz wyzywające ciuchy. Mam 15 lat. A! Zapomniałabym. Jest jeszcze coś. Pewnie mi nie uwierzycie, ale potrafię się zmienić w robota! Tak, to prawda. Można powiedzieć, że zaliczam się do grupy zwanej Transformerami. Nie zawsze jednak tak było...

 Nie zawsze jednak tak było

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Wspomnienie*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Wspomnienie*

- Alison! Zejdź proszę na dół! - znowu! Ile razy mam mamie powtarzać, że od godziny 20:00 ma mi nie przeszkadzać. Czy tak trodno jest jej to zrozumieć?!? Ale jak mus, to mus.

- Już złażę! - odkrzyknęłam i zwlokłam się z mojego jakże wygodnego, cieplutkiego łóżeczka. Nie spałam jeszcze, tylko przeglądałm internet na telefonie, ale zostawienie tego i tak wymagało ode mnie wielkiego poświęcenia. Mamie pewnie zaś chodzi o jakąś błahostkę.

- Córciu, skocz proszę do sklepu. Chleb nam się skończył i nie starczy na rano - powiedziała.

Że co ku*wa!?! Taki ma powód, żeby wyciągać mnie z pokoju? I to jeszcze w nocy? Ja ją chyba kiedyś zatłukę.

- Mamuś. Jest już 21:30. Gdzie ja ci jakiś sklep znajdę? - starałam się zachować spokój.

- W mieście kochanie. Pamiętasz? W centrum Jasper jest jeden supermarket całodobowy.

- Ale w jedną stronę jest pół godziny drogi! - jęknęłam - A ja jutro mam szkołę!

- W takim razie radziłabym ci się pospieszyć - moja rodzicielka była bezwzględna.

- Dlaczego ty nie możesz pojechać?

- Samochód nam się zepsuł.

- To czemu nie pójdziesz? Przecież jutro masz wolne!

- Bo nie i koniec. Rozmowa skończona. A teraz ruszaj do sklepu, bo stracę do ciebie cierpliwość.

- Dobra - odburknęłam. Z mamą nie warto się kłócić. Jeśli próbuję, zawsze mi się obrywa. Wzięłam się w garść i ruszyłam w drogę. Na piechotę.


Jestem już w Jasper. Jak zwykle nic ciekawego się tu nie dzieje. Chwila! Jednak tak! Jakieś samochody ścigają się na ulicy! No nieźle. Nagle jeden z nich przemienił się w robota! Takiego prawdziwego! Ogromnego! Z niebieskimi oczami. No, jednak warto było iść do sklepu w środku nocy. Drugi pojazd też się przetransformował i oba zaczęły ze sobą walczyć. To było takie epickie! Nieźle się biły. Nagle jeden, niebieskooki bardzo oberwał. Spadał na mnie. Chciałam się odsunąć do tyłu, ale wpadłam do jakiejś wielkiej dziury w ulicy, którą po chwili przykryło ciało przegranego. Nie miałam się jak stąd wydostać. Nie to było jednak najgorsze. Dziura zaczęła wypełniać się jakimś dziwnym, niebieskim płynem wypływającym z ran robota. Najpierw ciecz przykrywała mi kostki, potem kolana, a następnie głowę. Nie miałam czym oddychać. Zemdlałam. Obudziłam się po godzinie. Nigdzie nie widać było tego tajemniczego płynu. Najdziwniejsze było to, że miałam metalowe ręce. Chwila! Ja cała byłam z metalu! Miałam wielkość tych robotów, które ze sobą walczyły! Dziwne. Podniosłam się z dziury, odsuwając uprzednio martwe ciało robota. Tak bardzo chciałam zmienić się spowrotem w człowieka. Tyle o tym myślałam, że tak się stało. Okey, nawet nie będę próbowała rozkminić, o co chodzi. Kupiłam chleb i wróciłam do domu. Była północ. Mama już spała. Poszłam do swojego pokoju, spakowałam się na jutro do szkoły i zasnęłam.

==============

Rysunki przedstawione w prologu nie są moje. Zrobiła je dla mnie kolażanka, której bardzy dziękuję.

Inna, ale wcale nie gorsza. Transformers Prime.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz