Część 1

1.5K 84 53
                                    

*Następny dzień - ranek*

O kur*a! Już 7:30! A lekcje mam na ósmą! Dobrze, że się wczoraj spakowałam. Jak torpeda wpadłam do łazienki i się przebrałam. Zajęło mi to wszystko aż 10 minut! Czasami nie cierpię tych moich plączących się kłaków. Nie zjadłam śniadania. Nie miałam na to czasu. Przecież ja się spóźnię! Wybiegłam z domu jak opętana. Szkoła była w centrum Jasper, a przecież zawszę idę tam pół godziny w jedną stronę! Myśl, myśl Alison. Wiem! Skoro potrafię zamienić się w robota, to może w pojazd też mi się uda. Skupiłam się i po chwili... byłam odrzutowcem! Ale odiazd! Poleciałam w odpowiednim kierunku i po pięciu minutach byłam na miejscu. Przeleciałam jednak jeszcze kawałek dalej, aby nikt mnie nie zauważył. Zmieniłam się w siebie. Jak to brzmi. Nie ważne. Weszłam do szkoły. Pierwszy raz byłam tak wcześnie. Zostało mi prawie 10 minut do lekcji. Powinnam pójść do szatni, żeby przebrać buty, ale nigdy tego nie robię. Nie chce mi się. Nauczyciele nie mają już siły się ze mną użerać, więc zostawiają mnie w spokoju. I dobrze. Hmmm, co mamy pierwsze. Ach tak! Matma. Jak ja jej nie cierpię. Poszłam pod odpowiednią salę i usiadłam na ławce. Wszyscy, którzy już tam byli, wstali i odeszli na drugi koniec korytarza. Czyli dobrze ich nauczyłam, że mają się do mnie nie zbliżać. Planowałam pomyśleć nad tą dziwną sytuacją, w której się znalazłam, ale nie było mi to dane. Ktoś mi przeszkodził. Jak on, a raczej ona śmiała!

- Hej, czemu siedzisz sama? - zapytała dziewczyna.

- Nie twoja sprawa. Spadaj, bo oberwiesz! - na każdego to działa, ale niestety nie w tym przypadku.

- Hej! Trochę kultury, bo wylądujesz w szpitalu! - odkrzyknęła mi. Spojrzałam na nią zdziwiona. Jeszcze nikt mi nie podskoczył. Miała na sobie niebieską bluzkę z jakimś zabawkowym robotem na obrazku i czarno-szare rajstopy. Jej włosy związane były w dwa wysokie kucyki. Miały czarny kolor z różowymi końcówkami. Nie powiem, ta dziewczyna mnie zaintrygowała. Chyba wartoby ją bliżej poznać.

- Dobra. Przystopujmy. Jestem Alison Gold. A ty?

- Miko Nakadai.

- Dziwne masz nazwisko - ach ta moja szczerość.

- Przyjechałam tu na wymianę z Japonii.

- A ja jestem na to miejsce skazana od urodzenia. I jeszcze nie mam szans na przeprowadzkę, bo moja mama sobie ubzdurała, że cytuję: ,,szeroki świat to nie jest miejsce dla takiego dziecka jak ja" Ona potrafi być nieźle wnerwiająca. Jeszcze każe mi do sklepu w środku nocy chodzić, bo jej się nie chce - zwierzyłam się dziewczynie, nie wiem dla czego.

- Kiepsko. Ja sobie radzę z opiekunami zastępczymi. Oni się mnie boją, więc nie mam z nimi problemu.

- Super. Też bym tak chciała.

Miko chciała jeszcze coś powiedzieć, ale w tej chwili zadzwonił dzwonek. Okazało się, że jest nową uczennicą w naszej klasie. Zapytałam się jej czy chciałaby siedzieć ze mną w ławce. Nie miała nic przeciwko. Zgodziła się. Gdy weszliśmy do klasy, pani poprosiła ją, żeby się przedstawiła. Dowiedziałam się wtedy, że Miko uwielbia rocka. Super, bo to również mój ulubiony gatunek muzyki. Potem uczniowie się przedstawili. Usiedliśmy w ławkach. Kiedy moja nowa koleżanka usiadła ze mną, w klasie zapadła grobowa cisza. Wszyscy spodziewali się, że dziewczyna zaraz wyląduje u pielęgniarki. Zaczęłam się śmiać, jak szalona. To było genialne.


Lekcje minęły mi nadzyczaj szybko. Wyszłam ze szkoły i poszłam do domu. Gdy po 30 minutach wróciłam, weszłam przez okno, żeby nie zaalarmować mamy, która od razu by mnie gdzieś posłała. Potem ponownie wyszłam na dwór, by przetestować moje nowe umiejętności. Odeszłam od domu na tyle, żeby nie było mnie widać i zamieniłam się w robota. Byłam czarna ze złotymi wstawkami. Podobało mi się to. Zamieniłam rękę najpierw w miecz, potem w blaster. Postrzelałam sobie trochę. Celności nie musiałam zbytnio ćwiczyć, bo dużo grałam w paintball'a, więc ten aspekt miałam już wystarczająco wytrenowany. Kiedy mi się to znudziło, przetransformowałam się w myśliwiec. Moje silniki były tak ciche, że praktycznie nie było ich słychać. Polatałam po niebie, osiągając ogromne prędkości. To było takie cudownie szalone. Wykonywałam też przeróżne akrobacje. Po godzinie wróciłam do domu, oczywiście przez okno, bo byłam baaardzo zmęczona. Chciałam od razu iść spać. Niestety mama wparowała mi do pokoju i powiedziała: ,,Kiedy wróciłaś? Nie słyszałam cię. Nie ważne. Idź do sklepu, bo skończył się papier toaletowy. I bez dyskusji, bo zablokuję ci dostęp do internetu w telefonie." Ojj, jak tak mówi, to lepiej z nią nie zadzierać. Co prawda nawet nie wie jak zhakować najbardziej niezabezpieczony komputer, ale na pewno by coś wymyśliła. Po raz kolejny wyszłam z domu. Postanowiłam polecieć i trochę poszwendać się po mieście, aby matka nie miała żadnych podejrzeń, np. ,,Czemu tak szybko wróciłam?". Pięć minut szłam na piechotę, potem pięć leciałam. Miałam 20 w zapasie. Jak mnie to bawi. Nigdy nie miałam dla siebie czasu, ale teraz to się zmieni. Pochodziłam sobie po ulicach. Najbardziej moją uwagę przyciągnęło żółte Camaro i niebieski motor, na którym siedział mój kolega z klasy. Przywitałam się z nim, ale chyba mnie nie usłyszał. Nawet nie wiem, kiedy zleciało mi wolne 40 minut. Starczyło mi czasu akurat, żeby skoczyć do sklepu, kupić papier toaletowy, albo ,,srajtaśmę", jak ja to mówię i polecieć do domu. Gdy wróciłam, strasznie mi się nudziło. Nie byłam już aż tak zmęczona jak wcześniej, więc postanowiłam sobie zhakować jakieś tajne organizacje pozarządowe, bo na pewno takie były. Chciałam się czegoś dowiedzieć o tych niesamowitych robotach, w które od niecałej doby mogłam się zamieniać. Po pewnym czasie natrafiłam na coś bardzo ciekawego. Dowiedziałam się, że Transformersy dzielą się na dwie frakcję. Te dobre to Autoboty, którymi dowodzi Optimus Prime, a te złe, chcące podbić świat zwane są Deceptikonami, rządzonymi żelazną ręką przez Megatrona. Hehe, dosłownie żelazną (ach ten mój humor). Dowiedziałam się też, że wszyscy przybyli na Ziemię z ich macierzystej planety zniszczonej przez wojnę domową zwanej Cybartronem. Strasznie mnie to wszystko zaciekawiło. Nawet się nie zorientowałam, kiedy wybiła północ. Jak ja kocham tak wcześnie chodzić spać (wyczujcie ten sarkazm). Szybko odrobiłam zadania domowe i się spakowałam. No dobra. Żartuję. Nigdy nie robię zadań domowych. Położyłam się spać i zasnęłam.


*Sen*

Chodzę sobie po pustyni, która jest w Jasper wszędzie. Poznaję to miejsce. Znajduje się jakąś godzinę drogi od mojego domu. Jestem jednak pod moją robotyczną postacią. Dziwne. Nagle słyszę szum silników odrzutowców. Po chwili ląduje przede mną kilku Deceptikonów. Poznaję ich po kolorze oczu i znaczkach na ramionach, które moim skromnym zdaniem są podobne do lisich pysków. Takie skojarzenie. Jeden z nich, największy, Megatron we własnej osobie powiedział, żebym się do nich przyłączyła. Oznajmił, że nie byłoby problemu z moją bezfrakcyjnością, bo od razu możnaby to zmienić. Odpowiedziałam mu, że nie chcę, bo nie podobają mi się jego sposób rządzenia czy idea. Wtedy on wbił miecz w moją klatkę piersiową. W moją iskrę.


Obudziłam się zlana potem. To było takie realistyczne! Popatrzyłam na zegarek. Wskazywał on 5:49. Wiedziałam, że już bym nie zasnęła, więc z nudów wyjątkowo odrobiłam zadania domowe. Niech ci nauczyciele coś mają z życia. Sama bym nie umiała się ze mną tyle użerać i chyba odstrzeliłabym sobie głowę. Gdy skończyłam, była 7:20. Postanowiłam pójść do szkoły pieszo. Będąc w więzieniu potocznie nazywanym miejscem naszego nauczania, zobaczyłam Miko. Gadała z Jackiem i jakimś innym chłopakiem. Był z pewnością młodszy ode mnie. Postanowiłam do nich podejść. Przywitałam się z koleżanką, ale chłopaków ignorowałam. Jaka ja wredna jestem. Hihihihi. W momencie, kiedy chciałam zagadać do Miko, zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy. Najpierw pani sprawdziła obecność, potem zapytała się klasy, kto chciałby przeczytać zadanie domowe. Zgłosiłam się. Wszyscy zrobili takiego wytrzeszcza, że jeszcze chwila i chyba pękłabym ze śmiechu. Pani musiała nawet napić się wody. :'D Wszystko miałam poprawnie napisane, więc nauczycielka wstawiła mi 5. Po chwili ze szkolnego radiowęzła dało się słyszeć głos: ,,Alison Gold jest proszona do dyrektora". Nie no! Co ja znowu przeskrobałam. Przecież w tym tygodniu nie nic nie rozwaliłam. Nawet drzwi do toalety są w jednym kawałku, co jest w tej szkole nowością. Zgadnijcie dlaczego. Buhahaha. No nic. Wstałam, wyszłam z klasy i skierowałam się do gabinetu dyrka. Weszłam do pomieszczenia. Zobaczyłam tam...

Inna, ale wcale nie gorsza. Transformers Prime.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz