Obudziłam się o 7:00 z bardzo dużym bólem brzucha oraz nogi. Nie chciałam wstawać z łóżka, ale wiedziałam, że nie mam wyboru. Zrobiłam to z grymasem na twarzy, po czym się przebrałam. Podczas tego moje usta były wykrzywione jeszcze bardziej. Z oczu pociekły mi łzy. Załkałam cicho, ale zaraz się uspokoiłam, bojąc się, że moja matka to usłyszy i wpadnie mi do pokoju. Następnie poszłam do łazienki i zrobiłam mocny makijaż, aby zamaskować te wszystkie siniaki, którymi zostałam poprzedniego dnia obdarzona przez wiadomo kogo. Spojrzałam na zegarek. Do lekcji zostało mi 40 minut. Zeszłam na dół i podeszłam do lodówki, aby zrobić sobie kanapkę do szkoły. Nie przewidziałam jednak tego, że nieszanowna rodzicielka postanowi zamknąć ją na kłódkę! Nie mając jak się dobrać do środka maszyny, wyszłam z domu głodna, bez jedzenia. Ruszyłam w stronę placówki oświaty, ale nie przeszłam nawet 50. metrów, gdy podjechała do mnie niebiesko-biała wyścigówka. Miała zachęcająco otwarte drzwi. Natychmiast do niej wsiadłam i przywitałam się z ,,kierowcą":
- Siema Smoke, co tam w bazie?
- Cześć - odparł lekko ostrym tonem - W bazie wszystko gra. Powiedz mi lepiej, gdzie masz usztywnienie nogi.
- Eee - zmieszałam się - Spadło mi? - odpowiedziałam niepewnie, wiedząc, że i tak mi nie uwierzy.
- A tak na serio? Zrozum wreszcie, martwię się o ciebie!
- Naprawdę? - dziwne uczucie. Jemu chyba na serio na mnie zależy.
- Tak! Błagam, powiedz mi, co się dzieje!
- Ja... - zmieszałam się. Z jednej strony bardzo chciałam się mu wyżalić, ale z drugiej... strasznie się bałam - Przepraszam, nie mogę - spuściłam głowę - Jeszcze nie teraz - liczyłam, że uwierzy, iż w końcu dowie się prawdy. Głupio mi było go oszukiwać, ale nie miałam wyjścia.
- Liczę na to - odpowiedział smutno.
- Dziękuję - odparłam.
- Za co? - zdziwił się.
- Że nie drążysz - uśmiechnęłam się do niego.
Mój strażnik już się nie odezwał, tylko pojechał w stronę miasta.
- Wysadź mnie tu - powiedziałam po chwili.
- Ale do twojej szkoły jeszcze pięć minut drogi.
- Tak, ale głupio by to wyglądało, że kierowca wysiada, a auto jedzie dalej samo.
- No dobra - zgodził się niechętnie - To do zobaczenia po szkole?
- Jasne.
- Zadzwoń, kiedy skończysz.
- Okey - wysiadłam i delikatnie trzasnęłam drzwiami, poklepując przy okazji mojego towarzysza po dachu.
Poszłam raźno przed siebie, choć zranione miejsca dotkliwie mi przeszkadzały nie tylko w marszu, ale i w całej egzystencji. Kiedy dotarłam do szkoły, pokuśtykałam pod klasę. Popatrzyłam na zegarek. Miałam dwadzieścia minut do pierwszej lekcji. Strasznie mi się nudziło, a z telefonu nie chciałam korzystać, bo miałam tylko 10% baterii. Zapomniałam go w domu podładować. Odrobiłam więc zadania domowe na parapecie, ciężar ciała opierając na zdrowej kończynie. Zdążyłam idealnie na dzwonek rozpoczynający lekcję. Wszyscy uczniowie się na mnie dziwnie patrzyli. Olałam ich i z plecakiem na ramieniu pokuśtykałam do otwartej już klasy. Usiadłam ostrożnie na swoim miejscu i wypakowałam się. Była teraz geografia z nauczycielem, którego zawsze wkurzałam. Nie miałam humoru na kawały, więc wyjątkowo postanowiłam być dla wszystkich miła. Albo po prostu ich nie wkurwiać. U mnie to to samo. Minutę później do sali wszedł nienawidzacy mnie belfer.
CZYTASZ
Inna, ale wcale nie gorsza. Transformers Prime.
FanfictionNiby zwykła, zbuntowana nastolatka. No, nie taka całkiem zwykła. Wkurzanie wszystkich to dla niej chleb powszedni. Ma jednak pewien sekret, a mianowicie potrafi zmienić się w olbrzymiego robota. Jak to się stało? Tylko ona może na to pytanie odpowie...