Część 10

887 76 55
                                    


Rozpieszczam was dzisiaj. To już druga wstawiona tego dnia część opowiadania. A były jeszcze memy! Podziękujcie za to kochanej @Magdanna dzięki której zrobiło mi się ciepło na sercu.

<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

- A więc jak to możliwe, że potrafisz się przetransformować? - Prime wziął się za przesłuchiwanie mnie w obecności wszystkich Autobotów i ich ludzkich przyjaciół. Nie odpowiedziałam.

- Alison?! Nie ignoruj mnie - jego ton stał się trochę niebezpieczny, ale ja dalej siedziałam na krześle z założonymi rękoma. Zmarszczył brwi (jeżeli to co coś nad jego oczami rzeczywiście nazywa się brwiami) i powiedział:

- Posłuchaj mnie Alison. Nie wyjdziesz stąd, dopóki nam wszystkiego nie wyjaśnisz.

Odwróciłam od niego wzrok. Tak jakoś głupio było mi tłumaczyć Autobotom, że zdolność przemiany zyskałam, gdy ich martwy towarzysz spadł na dziurę, w której się znajdowałam i zalał mnie energonem. Bo jak to niby brzmiało, co?

- Alison - do rozmowy wtrącił się Smokescreen, ściągając tym samym na siebie spojrzenia wszystkich oprócz mnie - wiesz dobrze, że stąd nie wyjdziesz, dopóki nam nie powiesz o jak to wszystko możliwe. Pragnę ci jednak przypomnieć, iż twoja klasa ma dzisiaj w szkole zamisat matematyki zastępstwo z dyrektorem, na które czekałaś od bardzo długiego czasu. Pomyśl, jeśli nie przyjdziesz dziś do szkoły, nie będziesz mogła wykorzystać kawału, nad którym tyle czasu pracowałaś i inni uczniowie pomyślą, że się przestraszyłaś.

No to jestem w kropce. Całkiem zapomniałam o tym zastępstwie, choć wiem o nim od tygodnia i właśnie od tygodnia przygotowywałam różne numery na tę lekcję. Pamiętaj Smoke, jak cię dorwę, to wrócisz do bazy albo w kawałkach, albo różowy. Już nie żyjesz. Ale nosz ku*wa, miał on rację. Ehhh i co ja mam niby zrobić? W sumie, pieprzyć to. I tak by się w końcu dowiedzieli, a przynajmniej będę miała spokój. Powiedziałam im wszystko na ten szczególny temat. Osłupieli, gdy dowiedzieli się prawdy. Korzystając z tego, wymknęłam się do domu po plecak i kilka dodatkowych przedmiotów związanych z pierwszą lekcją. Zastępstwem...


Dotarłam do szkoły 2 godziny przed lekcją - o 6:00. Placówka nie była jeszcze otwarta, ale mi to nie przeszkadzało, bo weszłam po murze na taki daszek przed oknem do naszej sali, a potem przez rzeczone okno (okna otwieranie są automatycznie ze szkolnego sekretariatu [bo zdarzało mi się wyrzucać przez nie przypadkowe przedmioty], więc nie przoblem było dla mnie włamać się tam i załatwić sprawę). Jak ja kocham mój telefon. Weszłam do sali i wyniosłam z niej wszystko (ławki, krzesła, biórko nauczycielskie oraz inne, pomniejsze przedmioty) na daszek znajdujący się przed moim tymczasowym wejściem i wyjściem ze szkoły. Otworzyłam od środka drzwi do sali, w której się znajdowałam. Miałam czym, bo zwinęłam wszystkie klucze na początku mojego przymusowego pobytu w tej placówce. Natarłam klamkę olejem. Oczywiście zrobiłam to od strony korytarza, aby belfer zabrudził sobie rączki. Weszłam spowrotem do klasy, zamykając za sobą drzwi. Nad nimi ustawiłam wiadro z lodowatą wodą działające tak, że pierwsza osoba, która wejdzie do klasy zostanie oblana. Obok niego było drugie, takie samo wiadro mające za zadanie oblać osobę zamykającą drzwi. Jedną z tych osób na pewno będzie dyrektor. Wyjęłam z mojej kieszeni plan klasy, który zrobiłam w wolnej chwili. Było zaznaczone na nim kilka punktów. W wyznaczonych przeze mnie miejscach nalałam na podłogę olej. Oj, będzie zadyma i wywrotki. Heh. Oczywiście zrobiłam wszystko w taki sposób, aby nic nie było widać. Następnie wyszłam przez okno, które za sobą zamknęłam. Pod podszewkę krzesła nauczyciela nasypałam jedną warstwę grochu, innym krzesłom podpiłowałam od dołu siedzenia w taki sposób, że jak ktoś spróbuje posadzić swoją dupę na jdnim z nich, to jego tyłek wpadnie w nowopowstałą dziurę. W końcu skończyłam. Popatrzyłam na zegarek. Uwinęłam się 1 godzinę i 50 minut. Zostało 10 do lekcji. Niepostrzeżenie zeszłam z daszku i udałam się do szkoły normalnym wejściem. Podeszłam pod klasę i usiadłam na ławce przy drzwiach do sali w oczekiwaniu na największą rozróbę w historii tej placówki. Nudziło mi się, więc więc na główny ekran bazy Autobotów wysłałam zrobioną wcześniej przeze mnie animację, a mianowicie lecący w stronę obserwatora klucz francuski (zasłaniający tekst w czasie zbliżania się do środka ekranu i rośnięcia), który gdy osiągnie największy rozmiar, "rozbije ekran". Wtedy pojawi się napis: ,,Odpocznij pracoholiku", który utrzyma się przez 5 sekund. Potem wszystko wróci do normy. Żałowałam, że nie widziałam miny Ratcheta, ale nic nie straciłam, ponieważ zamomtowałam w bazie ukrytą kamerkę, która zarejestrowała wkurwioną minę medyka. Zadzwonił dzwonek. Uruchomiłam aplikację łączącą mój telefon z kolejną kamerką, zamontowaną na dole trójkątnego dekoltu na mojej bluzce. Byłam pewna, że nikt nawet tam nie spojrzy po tym, jak ostatnio wysłałam 4 śmiałków do szpitala. Przyszedł dyrektor. Razem ze wszystkimi powiedziałam: ,,Dzień dobry". Olał mnie. Po prostu mnie olał! Ale w sumie, to się mu nie dziwię. Pewnie myślał nad tym, co dziś wywinę. Zastępca naszego nauczyciela od matematyki włorzył klucz w drzwi i przekręcił go. Chwyciła za klamkę, po której natychmiastowo zjechała jego ręka. Spróbował jeszcze raz otworzyć drzwi, na próżno. Jego ręka była już cała tłusta. Kazał wytrzeć klamkę przypadkowemu uczniowi, choć wiedział, kto sprawił to niemiłe opóźnienie w lekcji. Poszedł umyś rękę, a gdy wrócił, mógł już na spokojnie złapać za rzeczony przedmiot. Otworzył drzwi, wchodząc do sali, gdy spłynęło na niego pół litra lodowatej wody. Podskoczył przestraszony, przepuszczając uczniów przodem. Zamknął za wszystkimi drzwi i ponownie został oblany. Gdy starł wodę z twarzy, bardzo się zdziwił. Sala była pusta, a prawie wszystcy uczniowie ślizgali się i leżeli na podłodze, nie mogąc wstać. Chciał podejść do okna, ale on też się poślizgnął. Mnie na szczęście to nie groziło, bo pamiętałam, gdzie wylany był olej. Gdy tak uśmiechałam się do siebie, dyrektor wrzasnął na całe gardło:

Inna, ale wcale nie gorsza. Transformers Prime.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz