Część 12

932 61 73
                                    

- Gdzieś ty się znowu szlajała, ty gówniaro?!

- Mamo! Przestań! Dlaczego taka jesteś?

- Nie takim tonem! To nie ty tu zadajesz pytania, tylko ja i masz się mnie słuchać. Więc pytam: ,,Gdzie byłaś?".

- Na spacerze - odburknęłam.

- Trochę szacunku!

- No właśnie, trochę szaunku mamo! Traktujesz mnie jak śmiecia! Jak kogoś, kto jest nic nie warty!

- Traktuję cię tak, jak na to zasługujesz. Koniec rozmowy. Idź teraz do sklepu, a jak nie wrócisz za 1,5 godziny, to oberwiesz. Tu masz listę zakupów i bez gadania. A spróbuj mi czegoś nie przynieść!

Wyszłam bez słowa, trzaskając za sobą drzwiami i pobiegłam przed siebie. Miałam jej już zupełnie dość. Nie chciałam widzieć na oczy tej, która w dokumentach nazywana jest moją matką. Nigdy nie zasługiwała na to miano. Po moich policzkach popłynęły łzy. Zatrzymałam się, usiadłam na ziemi i podkuliłam nogi. Zaniosłam się cichym, ale wyrażającym wszystkie moje nagromadzone przez lata uczucia, szlochem. Trwałam tak przez kilka minut. Następnie wstałam i wytarłam oczy, zakładając na twarz maskę obojętności. Ruszyłam dalej truchtem. Nie zamieniłam się w myśliwiec. Chciałam się zmęczyć, aby po powrocie do domu móc szybko zasnąć, zapomnieć o otaczającym mnie okrutnym, zimnym świecie.

Kiedy w końcu dotarłam do celu, byłam lekko zdyszana. Widać systematyczne treningi przyniosły efekty. Weszłam do sklepu, wzięłm koszyk i wyciągnęłam listę zakupów. Jako pierwsze było masło. Ruszyłam więc do działu z nabiałem, gdzie bez problemu namierzyłam rzeczony produkt. Kolejną pozycję zajmowały ryż i makaron, które także znalazłam bez trudu. Gorzej było ze zgrzewką 2. litrowych butli wody, ponieważ mało jej zostało w spożywczaku. Ostatnim punktem na liście był alkohol. Nie mogłam jednak go kupić ponieważ byłam niepełnoletnia, a wszystkie flaszki i butelki znajdowały się za ladą kasjerską, nie było więc mowy o bezterminowym pożczeniu produktu. Wykładając zakupy na kasę, wzięłam jeszcze jedną siatkę, w którą zamierzałam wszystko spakować. Kiedy zapłaciłam, wzięłam zgrzewkę w jedną rękę, a reklamówę w drugą. Wyszłam na zewnątrz, wyruszając w drogę powrotną do domu.

- Wróciłam! - krzyknęłam od progu.

- Rozpakuj wszystko. Alkohol połóż na stole w salonie.

- Mamo, ale ja nie kupiłam alkoholu. Jestem przecież niepełnoletnia. Kasjerki by mi go nie dały.

- Że jak?!

- To nie moja wina, mamo.

- Nie twoja?! A czyja niby?

- Już ty dobrze wiesz - odburknęłam.

- Jak ty się do mnie zwracasz? Poczekaj, już ja cię nauczę szacunku do starszych, już ja cię nauczę... - chwyciła mnie szybko za nadgarstek. Nie byłam w stanie się jej wyrwać. Zaciągnęła mnie do piwnicy, gdzie zostałam przez nią rzucona na podłogę. Wyszła i zamknęła za sobą drzwi na klucz. Waliłam w nie z całej siły, ale nie przyniosło to żadnego efektu, oprócz stłuczenia sobie dłoni. Usiadłam pod ścianą, jednak nie na długo. Po pięciu minutach usłyszałam trzask klucza w zamku. Do pomieszczenia weszła moja rodzicielka. W dłoni trzymała nóż. Zaczęłam się jej bać. Gdybym nie była przy ścianie, natychmiast bym się do niej cofnęła.

- Ccc.. co ty chcesz zrobić - zająkałam się.

- Pora dać ci w końcu nauczkę. Zbyt długo byłam wyrozumiała, zbyt długo.

- Ale mamo...!

- Nie mamuj mi tu ty śmieciu!

Zbliżyła się do mnie niebezpiecznie. Wzięła zamach. Zrobiłam unik. Nóż trafił w ścianę obok mojej głowy. Następne uderzenie było celniejsze, ponieważ trafiło mnie w brzuch. Na szczęście przebiło tylko tkankę tłuszczową. Złapałam się za zranione miejsce. Oberwałam kilka razy z pięści. Postanowiłam uciec, więc pędem ruszyłm w kierunku drzwi. Niestety matka miała lepszy refleks niż ja, bo rzuciła nożem, trafiając mnie w łydkę. Przewróciłam się. Kobieta wyciągnęła przedmiot z mojej nogi i wyszła, zakluczając za sobą drzwi. Skuliłam się z bólu. Postanowiłam, że się nie rozpłaczę, że będę silna. Doczołgałam się do ściany, gdzie zasnęłam ze zmęczenia.

Inna, ale wcale nie gorsza. Transformers Prime.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz