Lara obudź się - poczułam lekkie dotknięcie w ramię
- już czas wstać... Po śniadaniu wyjeżdżasz... Lara - Artemida zaczęła mnie łaskotać.
Zaczęłam się śmiać
- Artee.. Art hahahaha proszę już hahahah wstaje prosz.. Ee hahahaha
-No niech Ci będzie - nie obraziła się za zrobienie jej imienia jak to ma w zwyczaju
- będzie mi ciebie brakować...
Usiadłam na łóżku i wzięłam jej dłoń.
- Mi ciebie też, ale w końcu musze poznać innych półbogów-przytuliłam ją na koniec.
Bo zaraz się popłaczę.
- Oj wiesz, że nie rozstajemy się na zawsze
- No, ale z kim ja będę polować? - zaśmiałyśmy się obie.
- Będzie dobrze.
Założyłam czarne jeansy i błękitny top. Tata przywiózł mi te ubrania jak był w Nowym Jorku załatwić jakieś sprawy.
Poszłam na śniadanie ostatni raz patrząc na pokój, w którym się wychowałam od 5 roku życia. Błękitne ściany, a na jednej namalowane morze które przypomina mi wakacje.
Białe meble i wielkie okno z drzwiami na taras, widzę je codziennie rano jak się budzę, piękny ogród i cały Olimp.
Nie wiem, kiedy tu wrócę, ale będę tęsknić za całą górą...Przy śniadaniu wszyscy rozmawiali jak to będą za mną tęsknić nawet wujek Zeus i Ares. Co jest szokiem. No wiecie oni nigdy się nie uśmiechają, nie wykazują za bardzo uczuć.
-Ale są plusy wiecie? Poznam bliżej Dionizosa.
- Jest uparty i wścibski - powiedziała Hera.
- Jest gorszy ode mnie - odezwał się Ares.
- Jasne - powiedziałam śmiejąc się.
- Z tym się zgodzę - powiedziała dumnie Atena.Tak minęło śniadanie. Wszyscy uściskali mnie na pożegnanie i wraz z tatą wsiadłam na pegaza.
- A walizki?
- Jestem bogiem córeczko. One same się tam pojawią.
-Tato, ale jak wylądujemy to powiesz mi, dlaczego dopiero teraz mogę poznać mojego brata?
- Powiem ci po misji.
-Czekaj to ja mam z nimi -nie dowiedziałam nawet nie umiem sklecić zdania - mogę naprawdę? Nie wierzę, ale ja nigdy nie - nie dokończyłam.
- Tak, wiem. Dasz radę. Wiem to Lara.
- No dobrze.
Szybko dolecieliśmy na miejsce.
Stałam już przed bramą. Z daleka widziałam kilkoro dzieciaków. Młodszych ode mnie tak na oko kilka lat.
W porównaniu do nich wyglądam jak prawdziwa Bogini. No może ubrania się nie zgadzają. Mam rozpuszczone włosy, które są pięknie falowane. To w dużym stopniu zasługa Afrodyty. Jeżeli chodzi o moją figurę i cerę.
Nagle zrobiło się pusto.
- Tato gdzie są wszyscy?
- A no tak dziś jest drugi dzień zawodów, ten o których Ci mówiłem.
-Aa tak pamiętam.
Powoli szliśmy w stronę hałasu.[teraz włącz muzykę dla,, klimatu " jeżeli chcesz :*]
Podeszliśmy bliżej. Zobaczyłam kilka osób wspinających się na wysokie na 5 metrów wieże z przeszkodami.
Z dwie lub trzy osoby spadały, aż zrobiło mi się ich żal. Plecy muszą bardzo mocno boleć.
Nagle zobaczyłam Clarisse, córkę Aresa. Często mi o niej opowiadał, mogłoby się wydawać że mu na niej nie zależy, ale tak naprawdę, jest dla niego ważna i to bardzo.
Obok niej był jakiś chłopak. Nagle jakbym coś poczuła.
-Idę porozmawiać z Chejronem. Zaczekaj tu na mnie Lara.
-Mhyy...
Podeszłam trochę bliżej. Słyszałam coraz więcej głośnej muzyki i krzyków. Nagle podeszło do mnie czterech chłopaków.
-Oo jesteś nowa? - zapytał ten chłopak, który chyba jest moim bratem, to znaczy Percy'm
- Powiedzmy - uśmiechnęłam się.
- Wiesz kogo jesteś córką? - odezwał się drugi, chyba jest synem Aresa bo ma jego rysy.
-Wiem - powiedziałam pewniej.
-Uuu.. Może Afrodyty?
-Max chyba się zakochałeś - powiedział trzeci.
-Hahah nie zgadujcie dalej...
-Mhyy dobra inaczej jesteś córka Boga czy Bogini?
-Boga.
-Ej stary, który Bóg jest taki ładny? - powiedział chyba ten Max.
-Nie wiem czekaj... O Clariss idzie.
-Taa wygrała - odezwał się czwarty.
-Ej chłopaki kogo znowu podrywacie?-podeszła pewnie do nas. - Cześć - kropla w krople jest podobna do Aresa.
-Hej jesteś nowa.
-Tak - uśmiechnełam się.
-Nie zadawaj się lepiej z głowomurzdkiem.
-Percy Jakcson tak?
-Oczywiście.
Zaśmiałam się.
-No... Dzięki.
-Jak masz na imię? - zapytała.
-Lara, a ty Clariss prawda?
-Tak.
-Gratuluję wygranej.
-Dzięki, mam nadzieje, że jesteś córka Aresa.
-Nie, niestety nie.
-Eh no trudno...
-A od kiedy ty taka miła co Clariss? - odezwał się Percy?
-A od kiedy to cie obchodzi Jackson?
-A tak jakoś.
-Percy, Lara chodźcie ze mną-powiedział Chejron.
-Co zrobiłaś w 10 minut, że już cie biorą? - odezwała się do mnie po cichu.
-No właśnie nic - zaśmiałam się.
Poszłam z Chejronem.
-Co zrobiłem? I dlaczego idę z tą dziewczyna? Kim ona jest-zapytał Percy.
-Dowiesz się wszystkiego od taty.
-Co?! On tutaj jest jak to?!
-Percy dowiesz się wszystkiego zaraz od niego. Spokojnie.
Weszliśmy do wielkiego domu. Na fotelu siedział Pan D. , a obok Posejdon.
-Cześć... - powiedział pod nosem Percy.
-Percy...
-Nie odzywasz się do mnie ponad rok i teraz spokojnie do mnie mówisz?
-Percy spokojnie
-O co chodzi powiecie mi czy mam stać jak kołek.
Usiadłam na trzeci fotel, to będzie długa rozmowa. Oj tak.
-Percy spokojnie. Daj mi dojść do słowa.
-No słucham co jest tak ważne? Ukrywasz przede mną własną siostrę, prawdę i wiele innych rzeczy. O co chodzi - powiedział szybko i czułam, że jest zły i zawiedziony.
-Percy chodzi o to, że
-O co? Co może być tak ważne? Mam brata cykopa, a może siostrę, która jest nimfą?!- wykrzyczał. Nie szanuje za bardzo Bogów... Ale ojca to by mógł.
-Na bogów Percy! Jestem twoją siostra-przekrzyczałam go.
Nagle nastała cisza.~~~
Wiem, wiem, że rozdział trochę krótki i nudny, ale w kolejnych akcja się rozwinie.
A ogólnie rozdziały będą pojawiać się jak będę mieć wenę ahaha tzn. Przez tydzień moge wstawiać coś codziennie lub co dwa dni, a innym razem nic przez 2 tygodnie.
~~~
Ps. Dajcie znać czy podoba wam się jak jest jakaś piosenka w tle do opowiadań :*
CZYTASZ
Córka Posejdona
FanfictionZastanawialiście się jak to jest być półbogiem albo i samym Bogiem? Ja nie miałam kiedy... Jestem Larysa córka Posejdona- Boga mórz i oceanów. Opowiem wam swoją historię... Może wam się spodoba...