5. Początek Zawodów

1.5K 69 3
                                    

Powoli zaczęłam otwierać oczy.

Domek numer 5, czyli dom Aresa w którym spędziłam tą noc jest z ciemnego drewna.
Pościel jak i dodatki są czerwone.
Na ścianach jako trofea są rogi zwierząt, głowy i tarcze z różnymi wydarzeniami z bitew. Jako,, dywan " położone jest futro niedźwiedzia. To znaczy tak wygląda cześć domu dziewcząt, ale raczej męska wiele się nie różni.
Zegar wybijał 5.50. Super - powiedziałam do siebie. Nie mogę już zasnąć, więc może pójdę pobiegać? I przy okazji pomyślę o tych zadaniach, ale na sto procent będzie strzelanie z łuku, bo inaczej Artemida mnie zabije.
Po cichu wstalam, by nie obudzić Clarisse. Poszłam do łazienki biorąc jakieś czarne leginsy i błękitna bluzke. Tak błękitny to zdecydowanie mój ulubiony kolor.
Włosy uczesałam w wysoka kitkę i pobiegłam przed siebie.
Cisza.
Cisza.
Cisza.
Ale co się dziwić 6 rano...
Long Island jest naprawdę duże, czas pozwiedzać!
Biegam nucąc, jakie pobadnie piosenki. Lubię śpiewać i chyba nawet mi to wychodzi. No wiecie, jeżeli masz za nauczyciela Apolla to co się dziwić...
Ominełam inne domki i nadal biegam nie zwalniając tempa.
-Wiec Tak-zaczęłam mówić do siebie, w myślach - pierwsze zadanie to strzelanie z łuku. Zostanie wyznaczona jedna osoba na jeden domek. To będzie sprawiedliwe.. No nie? A teraz drugie... Może - nagle przerwałam myślenie. Zobaczyłam Percy'ego.
Podszedł trochę bliżej mnie.
-Hej
-Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Czemu nie śpisz?
-A ty?
-Próbuje porozmawiać z tatą... No i miałem koszmar o Grover'ze.
-O tym kozłonogu tak? - zaśmiał się.
-Tak..
-Wiem, że będziecie szli na misję, żeby ocalić Grover'a i drzewo Thalii*-powiedziałam pewna siebie.
-Skąd to wiesz?
-Mhy... No nie wiem mój tata to Posejdon?
-Śmieszne - zaśmiał się- i niech zgadne idziesz z nami?
-Tak,  podobno przed wczoraj, Pan D., wybrał Clarisse tak?
-Tak,  a Chejron - nie dokończył.  Usłyszeliśmy jakąś kłótnie Dionizosa i Chejrona.
-Chodź - wziełam Percy'iego za rękę i ukryliśny się za drzewem. 
Usłyszeliśmy tylko kawałek ich kłótni:
- Zawody ich odciągną od kłopotów Chejronie,  a poza tym ty nie masz nic do gadania.
-Ona pojedzie z nimi.
-Nie pojedzie
-Rozmawiałeś z nią?  Szczerze?  Znasz ją?  To bliźniaczka Percy'ego są identyczni.  Na pewno pójdzie na misję chodźby nie wiem co mój drogi Dionizosie - podkreślił ostatnie słowa.
-To zostaną wydalani z obozu,  a teraz dowiedznia-powiedział syn Zeusa.

-Czemu Chejron wychodzi z obozu? - zapytałam.
-Lara, ktoś otrół drzewo Thalii,  wszyscy myślą,  że to Chejron, a to Luke. Ja to wiem. No,  a Grover'owi zostało 10 dni do ślubu - spojrzałam na niego jak na głupka.  Co Grover się żeni i tego nie chce?
-A tego ci nie mówiłem-zrobił pauze - jestem z nim połączony jakaś linia emocjonalna,  nie to łącze.  Nie wiem do końca.  I on mówi często do mnie w moich snach.  Szukał Pana,  a tam na wyspie go nie było, ale na niej jest Cykop. Mówię niezrozumiale tak?
-Tak - zaśmiałam się.
-W skrócie,  musimy ocalić drzewo Thalli po przez złote runo,  które jest na wyspie,  gdzie,  jest Grover,  którego mamy uratować- na końcu zrobił pewna siebie minę, oczywiście dla żartu.
-No to na co czekamy?
-Będziesz jechać z nami? Do daj juz Panu D.  Listę zadań na zawody i namów go,  żeby były za 10 dni,  a nie jutro.
-Okej... Spróbuję - no wielu bogów mnie lubi i nie odmówiło by,  ale czy Dionizos się zgodzi? Tak to pytanie męczyło mnie cały poranek.

-Panie D. No proszę! Co Ci szkodzi?
-Powiedziałem nie Lara.  Czego nie rozumiesz?!
- Pogadam z Zeusem
-Nie wymawiaj imion bez powodu,  one mają moc - spojrzał na mnie zza książki.
-O tym,  żeby skrócił wyrok,  klątwę co to tam jest -  ciągnęłam dalej i na koniec posłałam mu uśmiech.
-Dziś będzie pierwsze zadanie i won
-Dziękuję - posłałam mu sarkastyczny uśmiech.  Faktycznie jest gorszy od Aresa. Tak i to o wiele.
-Czekaj, a właściwie jakie jest pierwsze zadanie?
- W wodzie będą musieli znaleźć to - z kieszeni wyjełam monetę,  która zamieniła się w łuk.
-W wodzie?
-Tak,  przecież wzdłuż Long Island jest masa wody.
-No dobra.
Tak teraz tylko musze go ukryć.
Na szczęście tata nauczył mnie jak wyjść z wody i nie być mokrym.
---------
-Czy wszytsko jest jasne? - zapytał Dionizos bez większego entuzjazmu jak zawsze.
-Tak - wszyscy powiedzieli jednogłośnie.
-Oo Super-usłyszałam głos za mną - mam nadzieję, że mój brat wygra.
-A skąd wiesz,  że mu się to uda? - odwróciłam wzrok w storne chłopaka tzn. gdy się bardziej przyjrzałam przez mgłę zobaczyłam Cyklopa.
-No bo naszym tatą jest Posejdon -spojrzałam zdziwiona na twarz chłopaka. Cudownie tata powiedział mi o wszystkim,  tylko nie o jednookim bracie.  Percy też nic nie wspominał,  no w sumie nie miał kiedy.
-A jak się nazywasz?-zapytałam pewniej,  ale nadal w szoku.
-Tyson,  a ty?
-Lara
-Czyli Larysa?
-Lara,  okej? Nie mów inaczej. 
-To tak jak od starożytnego miasta w Grecji prawda?
-Ta... - nie przepadam jak ktoś używa mojego pełnego imienia. Wole tą krótszą formę. 

Wybrane osoby,  po jednej z każdego domku (no z wyjątkiem Artemidy, Hery,  Zeusa oraz Hadesa),  ustawiły się na lini startu.
-Macie 15 minut-powiedział Pan D.

[teraz możesz włączyć muzykę :* heh]

Wszyscy bardzo szybko wskoczyli do wody. Percy był najszybszy z nich wszystkich.  No co się dziwić -  syn Pana Mórz.
Łuk ukryłam bardzo głęboko między dwoma skałami.  Poprosiłam (wiem to głupio zabrzmi) ryby,  żeby jakoś jeszcze dodatkowo go zasłaniały.
Nagle większość,  osób zanurkowała,  a potem reszta. Nikt się nie wynurzał przez dobre 10 minut.
Szczerze,  zaczęłam się trochę martwić...

-PERCY PERCY PERCY - wszyscy zaczęli głośno krzyczeć do chłopaka,  który się wynurzał.
W prawej ręce trzymał mój łuk.
-Brawo - krzyknął z ironią Bóg winorośli-Percy wygrał tą konkurencję.
Zobaczyłam wściekłą Clarisse. 
Uderzyła jakiegoś chłopaka w głowę. 
Gdy, już ponad połowa półbogów się rozeszła mój kochany braciszek podszedł do mnie i podał łuk.
-Proszę, siostrzyczko - ostatnie słowo wypowiedział ciszej.
-Heh, dzięki - i tak pochodziliśmy jeszcze w różne ,,ciekawe " i ,,ukryte" miejsca na Long Island. 
-Jesteś już spakowana?
-Nie,  a ty?
-Spotkałem wczoraj Hermesa - popatrzył na mnie - dał mi 4 złote worki z rzeczami,  które mogą się nam przydać.
-O,  no to bardzo dobrze prawda?
-No tak... - zaśmialiśmy się.
Pogadaliśmy chwilę aż doprowadził mnie do drzwi od domku Aresa. 
-To o 5?-chciałam się jeszcze raz upewnić. Pod tyn względem jestem trochę jak Anabeth.  Wole spytać się o to. Samo z 100 razy.
-Tak,  przed naszym domkiem - zaśmiał się.
-Okej,  dobranoc.

-Hej - powiedziałam do Clarisse,  która właśnie czyściła miecz.
-Cześć,  powiesz mi jakie jest drugie zadanie?
Zaśmiałam się - no nie wiem, nie wiem - po naszych plotkach,  które trwały kilka godzin poszłam do łazienki się przebrać i umyć do snu.
Percy mówił,  że Clarisse nie jest miła,  ale czemu wobec mnie się tak zachowuje? Czy to Aresa ma coś z tym wspólnego? Nie sądzę...

--------------------

* polegam w pierwszej kolejności na książce, ale spokojnie, jeżeli jej nie czytałaś /łeś też możesz czytać to opowdanie (no,  ale wiadomo dużo wątków jest zmienionych itp. ).
~~~
Hejka :*
BARDZO CHCE WAM PODZIĘKOWAĆ ZA PONAD 100 ODCZYTÓW <3 MEEGA DZIEKUJE <33
Rozdział chyba trochę nudny.... Ale jest <3
Jak tam pierwsze dni szkoły? U mnie nie tak źle... Powiedzmy hahahah...
Oto kolejny rodział mam nadzieję, że się wam podoba :)))
Dajcie znać czy wam się podoba <3

Córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz