Nie odzywał się. Był zszokowany. No ja też... Nie wierzyłam w to co powiedziałam.
-Al-ee jak t-o? - ledwie co mówił. Nie dziwię mu się.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć w najbliższym czasie - Chejron podkreślił ostatnie słowa.
Ja wiem, że jest dużo niebezpieczeństw, ale mamy ukrywać to, że jesteśmy rodzeństwem? Dobra może nie jesteśmy aż tak podobni, ale chyba na zajęciach wszyscy się połapią, że ja też władam żywiołem jakim jest woda.
- Mam ukrywać własnego brata? Po co, aż tak źle być przecież nie może.
-Dlatego, że - zaczął tłumaczyć - to nie jest zwykle niebezpieczeństwo, które czyha na każdego Herosa za bramą do obozu. Jesteście lepszym celem, walczyliście w wielu walkach, jesteście samymi dziećmi jednego z wielkiej trójki. Przez najbliższy czas, jak mówiłem nikt nie może o tym wiedzieć. A dom dla ciebie wyłonimy. Rzadko się zdarza ktoś nowy - zrobił pauzę - tym bardziej, że ten ktoś wie czyim jest dzieckiem.
-Zagramy w grę tak? Będę w jakimś domku, a inni obozowicze mają sobie zgadywać czyją córka jestem? Serio, prawda szybko wyjdzie na jaw, a poza tym komu się będzie chciało grać w takie głupie i dziwne gry?
Uwierz mi zagrają - uśmiechnął się Percy. Uspokoił się.
-Twój domek też będzie grał Percy.
-Po co?
Nasza trójka tzn. Ja, Chejron i Posejdon spojrzeliśmy na niego jak na głupka.
-Jeszcze się pytasz? A jak to będzie wyglądać? Syn Posejdona nie gra bo tak? Od razu zrozumieją, że jesteś moim bratem.
-A no ta...
- Ale to nie oznacza, że macie się unikać
- I tak bym tego nie robił - powiedział pod nosem, na co ja się po cichu zaśmiałam.
Percy - powiedział stanowczo tata.
-Słucham?
-Opiekuj się siostrą, ja już muszę wracać. Wiecie bycie Bogiem nie jest takie łatwe...
-Zawsze możesz być człowiekiem - fuknął Percy.
Rozumiem, czemu nie przepadał za ojcem, ale bez przesady, każdy musi dać sobie szansę no nie?Wyszłam z Percy'm z wielkiego domu.
- Nigdy przenigdy nie zadawaj się z domem Aresa-powiedział mój brat... To dziwnie brzmi tak nienormalne - proszę - spojrzał mi w oczy.
-Dlaczego?
-To są dzieci Aresa. Ares nie przepada za Posejdonem i za mną, za Tobą chyba też, ale nie wiem. Lepiej się z nimi nie zadawaj. Są wredni i wścibscy.
-Ares taki nie jest, to tylko pozory Percy.
-Skąd to wiesz? Znasz go? - zapytał zaciekawiony, ale jakby pewny, że go nie znam.
-Tak 9 lat. Jak byłam mała to bawił się ze mną w chowanego -powiedziałam na co on o mało nie zemdlał. Tak Bóg wojny, Bóg raczej nienawiści bawił się z 5-letnim dzieckiem Posejdona w chowanego.
-CO?! Czekaj to gdzie ty mieszkałaś i w ogóle, aż mi głupio, ale nie znam twojego imienia.
-Na Górze Olimp, a gdzie indziej? - szybko doszliśmy do skrzydła szpitalnego, gdzie mieli zrobić mi badania. - Lara - pocałowałam go w polik i szybkim krokiem odeszłam, zostawiając go w szoku. Śmiać mi się trochę chciało.
Ja wiem o nim 3/4 rzeczy, a on nawet nie wie jak mam na imię.
- Eee... Dzień dobry - powiedziałam niepewnie i powoli weszłam do środka.
-Dobry - usłyszałam, ale nie widziałam przez chwile nikogo. Nagle wyłonił się dorosły mężczyzna
- Na badanie ta?
-Tak.
Usiadłam na łóżko i zaczął pobierać mi krew i inne takie.
Wyszłam chyba po 20 minutach. Skierowałam się w stronę rejonu, gdzie wcześniej były te zawody, jak kazał Chejron.
-Uuu i co ciekawego Chejron mówił? - podeszła do mnie Clariss. Nie wiem czemu była miła. Percy mówił, że taka nie jest. Może Ares jej coś nagadał? Pogadam sobie z nim.
-A nic gadał coś o domkach i zasadach.Sama nuda
-A w jakim domku będziesz? No jeżeli już wiesz, kto jest twoim boskim rodzicem to...
-To będzie wasza gra. Podobno przyda się wam trochę pomyśleć, a ja będę mieć rozrywkę.
-Nie wierze, że Chejron na to wpadł to nie w jego stylu - zaśmiała się.
Szła ze mną w stronę miejsca spotkań. Jak mi to wytłumaczyła. Opowiedziała mi jeszcze trochę o Long Island i o innych domkach.
Doszłyśmy. Było już trochę osób i zamieszania wokół mnie. Dużo osób się uśmiechało, niektórzy wysyłali śmiertelnie spojrzenia, ale ciągle się śmiali.
-Witaj w domu - powiedzieła ciemno-włosa dziewczyna.
-Już mi się podoba.
-Cisza!-uslyszałam głos Pana D.
Jeżeli sam Dionizos będzie grał w tą ,,grę" to inni bogowie będą mieć ubaw.
-moi drodzy mamy nową obozowiczkę - wskazał na mnie i gestem ręki wskazał, żebym podeszła. Nie stresuję się przy dużej liczbie osób. Tego na zajęciach nauczyła mnie Afrodyta.
Nie stresuj się perełko, nie ma czym.
Przyzwyczaisz się.
Miała rację, na Olimpie stres znika i staje się zwykłą rzeczą, a potem go nie ma.
-To Lara - powiedział Pan D. - my wiemy kogo jest córką, ale dla was to będzie zabawa. Po przez turniej wyłoniony domek do mieszkania dla niej przez te wakacje. I kto pierwszy zagadnie i poda odpowiednie argumenty kogo jest córką będzie zwolniony przez przyszłe wakacje, jak i jego domek, ze wszystkich obowiązków.
Półbogowie zaczeli klaskać, gwizdać i krzyczeć kto będzie lepszy.
-Domek dla Lary, wyłonimy po przez zawody z 3 konkurencji, które sama wymyśli - super... Dobra coś wymyślę, to tylko głupie ko konkurencję.
-Na kolacji będzie siedziała z - zaczął krążyć wzrokiem po wszystkich-Percy, Anabeth zajmiecie się nią na kolacji - posłał im sarkastyczny uśmiech i poszedł. Nagle wokół mnie zebrała się masa ludzi. Czuje się jak w domu. Chociaż jestem tu od godziny albo dwóch.
-Ludzie odsuńcie się bo ją udusicie - krzyknęła Annabeth.
-Chodź z nami -powiedział Percy.
-okej.
-Więc - zaczęła Annabeth - jak tu trafiłaś?
Z Percy'm wymieniliśmy spojrzenia.
-Powiedz jej to Twoja przyjaciółka.
-Annabeth bo chodzi o to, że - zaczął i tak szybko skrótem powiedział o co chodzi.
-No wiedziałam, że masz siostrę! -
powiedziała z wiwatem - ale nie mogę uwierzyć, że wychowałaś się na Olimpie to musiało być super! Tyle książek, tyle nauki, którą przekazują Ci bogowie.
-A-chciał pewnie powiedzieć, żeby nie zaczynała tematu książek, ale czemu nie? Mój brat mnie rozwala.
-Tak, to było, jest super - odpowiedziałam Annabeth.
Pogadałyśmy chwile, nagle Percy się odezwał.
-Ej no to moja siostra! - powiedział oburzony i jak by miał się zaraz obrazić, ale wybuchnął śmiechem.
-Idziemy na kolacje? - zapytała Annabeth.
-Tak, jasne.
Poszliśmy zrobiliśmy to co zawsze tzn. Ja ofiarę bogom składałam pierwszy raz.
Na kolacji Percy popisywał się jedzeniem przed nami.
Dionizos zaczął coś gadać, nie słuchalam go, ale gdy wypowiedział moje imię od razu się otrząsnęłam.
-Lara będzie dziś spać na tą noc w domku Aresa.
Percy popatrzył na mnie.
-Będziesz miała przesrane... Musimy coś
-Nie musisz nic robić braciszku-zachichotałam- pamiętaj mam dobre układy z Aresem, a poza tym Clariss była miła.
-MIŁA?! Clariss?! Dobre! - powiedziała Annabeth.
Po kolacji jeszcze gadaliśmy, a ja ruszyłam w stronę domku Aresa.
Trochę się zastanawiam jak to będzie, ale na pewno mnie, no dobra raczej mnie nie zabiją.
Zapukałam i po sekundzie w drzwiach pojawił się Max tak to chyba on.
-Zapraszamy.
-On by Cię -nagle chłopak, który chciał coś powiedzieć dostał poduszką.
Zaśmiałam się.
-Cześć, oprowadzę cie, chociaż nie ma za bardzo po czym- Clariss zaśmiała się.
Domek jest podzielony na dwie części damska - w której jestem tylko ja i Clariss oraz męska.
-Jak ty wytrzymujesz z dziesięcioma facetami?!
-Jakoś trzeba - zaśmiała się.
Tak zaczęłyśmy gadać. Pierwsza zasnęła Clariss, ja chwile po niej, ale cały czas męczył mnie myśli w jakim domku będę?
~~~
O jejku :0 1200 słów! Szaleje normalnie hahahaha
Zostawcie komentarz i głos :)))
CZYTASZ
Córka Posejdona
FanfictionZastanawialiście się jak to jest być półbogiem albo i samym Bogiem? Ja nie miałam kiedy... Jestem Larysa córka Posejdona- Boga mórz i oceanów. Opowiem wam swoją historię... Może wam się spodoba...