-To dziecko z przepowiedni może być cyklopem? - zapytał Percy.
-Nie, wyrocznia powiedziała,, heros "-odpowiedziała zgodnie z prawdą Ann.
Dalej ich nie słuchałam pogrążyłam się w myślach o moim śnie. Zawsze, gdy coś pojawi mi się we śnie i jest realne - dzieje się naprawdę.
Ale co to ma znaczyć?
Z jakże mądrych rozmyślań wyrwał mnie głos kobiety.
-Witajcie! - powiedziała. Miała na sobie strój podobny do stewardessa. Cały w kolorach błękitu. Do tego koloru nic nie mam... Tylko bardzo go lubię. No co... Córka Posejdona. Czerwony mam lubić?Wszystko wokół wygląda jak jakiś kurort czy coś w tym rodzaju.
Wokół przycumowane są statki, łódki i nawet w oddali widziałam mini lotnisko dla helikopetwrów. Robi wrażenie. Czuję się jak na jakiś wakacjach. Tak jak w Grecji dwa lata temu. Razem z tatą wyjechaliśmy na kilka dni. Chciał mi pokazać jak to,, kiedyś było". Na samo wspomnienie uśmiechnełam się do siebie.
Blondynka jeszcze szybko coś zapisała w swoim notesie i powiedziała łagodnym tonem :
-Panienki powinny zacząć od maseczek na twarz, a dżentelmen od odnowy biologicznej- na co ja parsknełam śmiechem.-Ale co? Ale czemu... Eeee?
-Świetnie! -szybko dopisała coś jeszcze w czarnym przedmiocie, kompletnie omijając pytanie Percy'iego.- Proszę za mną. Jestem pewna, że Madame Kiki będzie chciała z wami porozmawiać.
Przechodziliśmy obok pięknych fontanien i koni. Z tego co wiem od brata to Tyson kochał konie.
Nagle Percy zbladł... To może dlatego? Albo myśli, że to jakaś pułapka. Ale co się może stać na tak pięknej wyspie!?Nagle weszliśmy do wielkiej, jasnej sali.
Na środku siedziała kobieta. Nie widziałam jej twarzy, ale już z oddali można było wyczuć boskość? Jakby była jakąś z bogiń.
Jej niebieska, długa suknia przyciągała wszystkie pary oczu. Za to jej falowane, długie, brązowe włosy mieniły się w słońcu. Gdy się odwróciła była jaszcze piękniejsza. W jej zielonych oczach, wyczułam taką madczyną troskę. Przypomina mi kogoś. Mamę? Nie, raczej nie.
-O dziewczynki podoba wam się moja szata?
-Tak, jest piękna prosze pani.
Nawet takich nie ma na Olimpie-dodałam w myślach.
-Jestem Madame Kiki, a wy macie doskonały gust. Bardzo cieszę się z waszego przybycia.
Dopiero teraz zobaczyłam, a właściwie usłyszałam chomiki? Nie świnki morskie w klatkach.
-Och, a ty mój drogi naprawde. potrzebujesz mojej pomocy-zaakcenotwała słowo,,naprawdę ".
-Tak, pani? -spytał mój brat nie mogąc oderwać się od patrzenia na zielonooką.
-A teraz wy raz, dwa za Hyllo-kiwneła głową w stronę blondynki- pomoże wam się odświeżyć i upiększyć.
-Ale... Percy?
-Ohh... Jak masz na imię?
-Larys.
-Ohh... Moja droga Larysko, Percy będzie w dobrych rękach, a teraz zmiatajcie.
Jej wzrok wyglądał jak by chciała mnie zabić.
Wyszłyśmy z sali. Skierowałyśmy się do jeszcze większego pomieszczenia.
Na środku stał basen, po prawej łóżka do masarzu, po lewej stronie zobaczyłam samogrającą harfę i inne instrumenty jak za czasów antyku.
Właśnie... Moment...
Mordercze spojrzenie -raz.
Delikatność i madczyność -dwa.
Właśnie, a te płomyki na jej ręce?! Co dlaczego ja dopiero to teraz wszytsko sumuje.
Przecież to corka Hekate!
-Jestem córka Hekate, bogini magii.
Usłyszałam urywek rozmowy w oddali.
W sali byłam sama, serio jestem aż tak wolna w myśleniu?
-O właśnie Larysko z tobą też chce porozmawiać!
-Co ty zrobiłaś z PERCYM?!
-Już tak szybko? Przecież jest w dobrych rękach!
-Co? Zamieniłaś mojego brata w zwierzę. Jak mój ojciec się o tym dowie. Cała wieczność spędzisz w...
-Ależ kochanie! Czym są mężczyźni? Nie chciała byś być sławna, piękna i bogata? Umiesz wymienić mi chodziaż trzy kobiety, które coś wynalazły? Zrobiły coś dla ludzkości?
-No... Em...
-No właśnie! To mężczyźni zawsze przypisują sobie zasługi! Ile można.
Nagle Ann zaczęła biegać od klatki do klatki poszukując Percy'iego.
Nagle z klatki wyskoczył chomik? Nie dobra nie wiem co to, ale raczej mój brat.
W sumie to pierwszy raz się naprawdę cieszę, że go widzę. Bo potem jak mam się tłumaczyć tacie?
No hejka, tatuś słuchaj mój brat jest zwierzaczkiem! Ta idealnie. No, ale nadal jest zwierzątkiem. Dobra jestem głęboko w Hadesie.
-Ojj nie! Jaką by tu metodę zastosować na małe heroski? Może to -z jej palców wystrzeliły niebieskie ogniki.
Nagle te dziwne zwierzęta zmieniały się w zwykłych chłopaków.
Kirke zaczęła krzyczeć, że jak tak można.
Nagle mój brat odzyskał swoją starą formę - tą mniej słodka.
-Arrr-nagle usłyszałam wielki ryk-CO TA WIEDZMA ZE MNA ZROBIŁA?
-Nieee!
-Poznaje cię ty jesteś Edward Teach syn Aresa? -powiedziała nagle i szybko Annabteh.
-Jako, żywo panienko- zrobił pauzę. -Ale większość zwie mnie Czarnobrodym!
Kirke wraz z asystentami uciekła w jednej chwili.
-Dzięki... -powiedzieliśmy cicho w trójkę.
-Drobiazg, jak dobrze nie być świnka morska!
O czyli to świnki morskie... Wiedziałam!
-Szybko glonomóżczku i Larysko-taaaa to będzie mnie teraz prześladować. Nienawidzę Kirke.
Dobiegliśmy do brzegu ile sił w nogach.
-Ten! -wskazał Percy na statek w oddali.
-Ale...
-Ann jesteśmy dziećmi Posejdona, zaraz tu przypłynie.
Po chwili przed nami stanął statek.
,,Zemsta Królowej Anny"
-Arrrr! - z oddali słyszeliśmy głośne krzyki i wrzaski Czarnobrodego i jego zgraji.
Akacja Percy'iego była szybka.
Wskoczyliśmy na statek i po kilku sekundach on wypłynął z doku.
Jak na coś co ma około trzystu lat - jest w niezłym stanie.
Kiedy piraci dobiegli na brzeg my byliśmy już na pełnym morzu, a konkretnie na- Morzu Potworów.~~~
Ja wiem, wiem chcecie mnie zabić ^^
Wena mnie opuściła i totalnie nie miałam pomysłów.
Ale uwaga!! 1!1!1 chce tutaj bardzo serdecznie podziękować Phoenix2424 za to, że napisała pewien komentarz, który dał mi cholernego kopa w d*pe.
Od razu dostałam weny... XDD
Zrobiło mi się, aż głupio i jakoś tak napisałam i jest.
Mam nadzieje, że poczekacie do końca książki z zabiciem mnie...
Buziii 💋
CZYTASZ
Córka Posejdona
FanfictionZastanawialiście się jak to jest być półbogiem albo i samym Bogiem? Ja nie miałam kiedy... Jestem Larysa córka Posejdona- Boga mórz i oceanów. Opowiem wam swoją historię... Może wam się spodoba...