7. Wyspa, kryjówka i Clarisse

991 57 4
                                    


-Termos!-krzyknął Percy. Wcale nie chodziło mu o termos z herbatą, ale o termos z wiatrami ze wszystkich stron świata.

Annabeth złapała się mocniej uchwytów łodzi, zrobiłam to samo. Tyson wyjął  z złotego worka od Hermesa butelkę i podał ją Percy'iemu.

-Uda się ? Dobrze robię?- spojrzał na nas, a my tylko kiwnęliśmy głowami. Mój braciszek otworzył lekko wieko butelki i popłynęliśmy. Z butelki wypływała biała smuga wiatru. Słona woda pluskała nas po twarzach. Płynęliśmy pod katem czterdziestu pięciu stopni w bok.

Ze statku za nami było jeszcze słychać wrzaski. Najgłośniejsze Luka.

Zmienił się... tak strasznie się zmienił. Kilka lat temu taki nie był.

Poznałam Luka mając jakieś pięć lat. Zawsze bawiliśmy się w chowanego i najodważniejszych herosów na świecie. Chcieliśmy być zawsze na zawsze przyjaciółmi herosami. Właśnie przyjaciółmi i herosami....

Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos Ann.

-Musimy zadzwonić do Chejrona i opowiedzieć mu o wszystkim.

Wiatr robił bardzo dobrą mgiełkę przez, którą było widać przebłyski tęczy.

Percy wrzucił złotą drachmę i odmówił słowa do bogini Iris.

Po minucie ujrzeliśmy centaura w towarzystwie kuzynów.

Opowiedzieliśmy mu wszystko o Łuku, jego planach i Kronosie.

-Musicie uważać -nagle ktoś rzucił talerz w naszą stronę, ale rozbił się gdzieś dalej.

Słychać było coraz głośniejsze krzyki, śmiechu i muzykę.

-MIAMII!!- zdołaliśmy tylko to usłyszeć. Potem nasz mgliste ekran rozbił się jakby ktoś rzucił butelką.

Po naszej prawej stronie przemknęła motorówka.

-To straż przybrzeżna. Musimy się ukryć.

-Ale to przecież jest Virginia Beach jakim cudem ,,Księżniczka Andromedy " przepłynęła tyle mil w ciągu tak, krótkiego czasu ? To jakieś...

- Pięćset trzydzieści mil morskich.

-Percy, Lara skąd to wiecie?- zapytała Ann i wbiła w nas wzrok.

-Nie...wiem-powiedzieliśmy równocześnie.

-Jaka jest nasza pozycja ?

-36 stopni i 44 minuty szerokości północnej.

-I 76 stopni, 2 minuty długości zachodniej -dokończyłam.

Straż przybrzeżna krążyła cały czas wokół nas. Ann pokierowała nas w stronę kryjówki, którą zbudowała kiedyś z Thalią oraz Lukie'm. Percy wyglądał ewidentnie na zazdrosnego jak córka Ateny opowiadała nam o czasie spędzonym z jej dwójką dawnych przyjaciół.

W ich ,,kryjówce" było miejsce dla trzech osób, a nas było cztery, łącznie z Tysonem, który był jak dwie osoby. 

Usiadłam obok sterty starych kocy. Widziałam niebieską, małą lodówkę letniskową i nawet lampę naftową.

Percy i Ann rozmawiali, o tym, że jakoś zbyt łatwo Luke nas wypuścił.

Potem powiedziałam dla żartu, aby Tyson poszedł po pączki. No, halo przecież pączki na wyspie bez ludzi? Raczej rzadko spotykana rzecz....

On po kilku minutach wrócił z pączkami. Czekoladowymi, truskawkowymi, miętowymi, ale to nie jest normalne.

Annabeth to też zauważyła. Nagle z paczkarni wyszła olbrzymia hydra. 

-No to super-powiedziałam pod nosem.

Percy chciał już wyciągnąć miecz, ale Ann wskazała ruchem ręki,a by tego jeszcze nie robił.

Po chwili nad naszymi głowami, kapała ślina potwora. Tyson zaczął się trząść i panikować. 

-Spokojnie-powiedzieliśmy wszyscy troje. 

Percy wstał i odciągnął uwagę hydry od nas. Zaczęłam z Ann szybko rozpalać ogień, aby rzucić nim w bestie. 

Wszystko działo się tak szybko, że gdy wbiegliśmy na brzeg, myślałam, że to jakieś zwidy, ale niedaleko w oddali ujrzeliśmy Clarisse i jej statek, a na nim jakieś trupy, które stały i robiły to co zwykli marynarze. To dziwny widok, ale dla półboga i Boga już po pewnym czasie nic nie jest dziwne....





                                                                          ---------------------

Hejka kochani :* 

Wiem, długo nic nie wstawiałam, ale to się zmieni obiecuje <3 

Dajcie znać w komentarzu co, myślicie, o tym rozdziale i całej serii <3 

Ps. Zdjęcie dodam potem....

Ps. #numer2 Przepraszam, że ten rozdział jest o wiele krótszy niż tamten, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie <333





Córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz