ROZDZIAŁ 15

223 18 4
                                    

Wzięłam go za rękę po odjechaniu samochodu Karoliny. I rozpoczełam rozmowe z blondynem.

- O co ci chodzi?
- Mi ? Chyba tobie.
- Marcus słuchaj mnie.....
- Nie to ty mnie posłuchaj odkąd pojawiałas się w moim życiu wiele zmieniałas. Żeby zapomnieć codzień inną miałem na jedną noc ale teraz wiem że naprawde kocham cię i ja tego nie zmienię.
- ( cisza)
- Co powiesz? A z resztą jak byś mogła mnie pokochać po tym wszystkim.

Blondyn obrócił się i ruszył w przeciwną stronę ja zrobiłam to samo. Zrobiłam pierwszy krok chciałam się obrócić i powiedzieć Marcusowi o moich uczuciach lecz bałam się. I ruszyłam w stronę domu. Przechodziłam przez ulicę gdy nagle znikąd pojawiło się rozpedzace auta jadące w moją stronę. Moją twarz rozjaśnily światła samochodu. Samochód był coraz bliżej ja nie potrafiłam się ruszyć gdy nagle ktoś odepchnol mnie na drugi bok ulicy. Gdy podnosilam się z ziemi usłyszałam tylko głośny dźwięk chamujacego samochodu i krzyk. Szybko się podniosłam i poszłam do poszkodowanego. Gdy zobaczyłam Marcusa leżącego na ziemi całego we krwi zamarłam. Upadlam na kolana krzycząc zapałakana do ludzi którzy się zebrali.

- Szybko!! Dzwoncie na pogotowie!!!

Marcus był jeszcze przytomny. Uniósł swoją rękę i otarl moje łzy ja wtulilam się w tą reke i czekałam na pomoc. Po chwili Marcus stracil przytomnosc myślałam że to koniec ale szybko zjawili się ratownicy zaczęli go reanimowac i zrobili restytacje prądem ( czy Coś) . Zabrali go do karetki. Resztę widziałam i słyszałam jak przez mgłę. Usiadłam na ulicy zaplakana. Z ziemi podniósł mnie jeden z ratowników . Sprawdził mój stan oprócz szoku i zadrapań nic mi nie było. Gdy już odchodziłam zobaczyłam dwóch policjantów spisujacych kierowcę który potrącił Marcusa. Pod wpływem impulsu podbiegłam do nich i rzuciłam się na kierowce. Policjant odciągnol mnie na bok. Trzymał mnie żeby mnie uspokoić .

- Już? Spokojnie to był wypadek. Idź do domu. Dobra?
- Tak już idę .

Policjant puścił mnie i odęszlam. Po chwili postanowiłam nie zostawić tej sprawy. Podbieglam do jednego z policjantów i w szybkim tepie wyciągnęłam mu z pokrowca pistolet i wycelowałam w stronę kierowcy. Chcialam żeby on poczuł to samo co ja przez niego w tym momencie.

- Odłóż broń to nikomu nic się nie stanie .
- Nie!!!

Nie potrafilam strzelić. Gdy jeden z policjantów rzucił się na mnie to wtedy pistolet wystrzelił. Puściłam broń na ziemie i spojrzałam na kierowcę poszczelilam go w udo. Leżał na ziemi we krwi.

- Ty suko!!!!

Gdy podbiegli do nas ratownicy i zabrali rannego mnie zgarnela policja. Wsiadlam do auta i pojechaliśmy na komisariat. Byliśmy na miejscu przesuchiwali mnie ja nic nie odpowiadałam . Pozwolili mi na jeden telefon. Zadzwoniłam do Karoliny zzeby nie martwić mamy. Przyjaciółka zjawiła się bardzo szybko z Martinusem.

- Co się stalo?
- Poszczeliłam człowieka.
- Co?!
- Długa historia.
- A gdzie jest Marcus?
- No.... Potracil go samochód. Jest już w szpitalu. Uratował mi życie odetchnol mnie na bok.
- O mój Boże!!

Karolina zadzwoniła po adwokata . Po wpłaceniu kauci wypuścili mnie i podali termin rozprawy. Pojechaliśmy do domu. Karolina zrobiła mi mocnego drinka i pojchala do domu. Martinus siedzial wryty przed telewizorem. Ja położyłam się chwile po wypiciu drinku. Cała noc plakałam.

***************
Koniec.
Po bardzo długiej przerwie. I jak?


WYBÓROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz