Miała to być zwykła operacja przeszczepu płuca. No może nie taka zwykła, bo do najłatwiejszych zabieg ten nie należał, ale podobno niepowodzenia zdarzały się rzadko. Leżałem właśnie na stole operacyjnym kiedy niezwykle uprzejma lekarka podała mi zastrzyk z narkozą.
- Do zobaczenia za kilka godzin – powiedziała serdecznie. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem nim odpłynąłem był jej piękny uśmiech.
Nie wiem ile czasu upłynęło nim zacząłem się wybudzać. Na początku nie wiedziałem co się dzieje. Mimo, iż bardzo chciałem, nie mogłem otworzyć oczu. Gdzieś w tle słyszałem niezrozumiałe głosy. Miałem wrażenie, że ich posiadacze stoją tuż nade mną. Spróbowałem po raz kolejny podnieść powieki. Nic. Ciemność. Chciałem coś powiedzieć jednak nie było to możliwe. W swoich ustach, gardle czułem...coś –jakbym miał tam włożoną jakąś rurkę. Zacząłem panikować. Próbowałem się poruszyć, dać jakiś znak życia, ale nie mogłem. Byłem całkowicie unieruchomiony. "Spokojnie" – pomyślałem. -"Może zawsze to tak wygląda kiedy zaczynasz się wybudzać. Może musisz poczekać." Skupiłem się na głosach. Dźwięki w mojej przyćmionej głowie stawały się coraz wyraźniejsze, aż wreszcie nie musiałem się wysilać żeby wszystko usłyszeć.
- Tętno w normie. – powiedziała kobieta – Może pan zaczynać.
"Tętno? Moje tętno? Zaczynać co?" - próbowałem cokolwiek z tego zrozumieć. Zorientowałem się, że głos należał do serdecznej lekarki.
- Skalpel proszę. - Po niezliczonych konsultacjach i rozmowach niemal od razu rozpoznałem głos doktora Dawsona . "Świetnie." - pomyślałem - "To oznacza, że powoli odzyskuję zupełną świadomość. Zaraz... Jaki skalpel?"
Poczułem jak dotyka mnie coś zimnego. Ból jaki rozszedł się po moim ciele był tak silny, że z pewnością krzyczałbym najgłośniej jak umiem, gdybym tylko był w stanie. Ktoś powoli i głęboko nacinał moją klatkę piersiową i brzuch ostrym narzędziem. Czułem się tak jakbym umierał, a każda sekunda konania dłużyła się w nieskończoność. Kiedy lekarz wreszcie odsunął ode mnie skalpel, mój przepełniony bólem umysł zaczął kontrolować myśli. Wiedziałem już co się dzieję. Byłem na sali operacyjnej podczas...własnej operacji.
- Drugie cięcie. - Usłyszałem głos mężczyzny.
"Nie! Błagam! Nie wytrzymam tego". Po moim ciele rozniosła się kolejna fala bólu. Próbowałem się wyrywać, ale moje ciało pozostało niewzruszone. Nagle do moich uszu dobiegł dziwny dźwięk. Sądząc po nagłym oderwaniu skalpela od mojej skóry, nie były to omamy wywołane bólem. Doktor Dawson przerwał swoją pracę.
- Czy ktoś zwariował? - spytał mężczyzna rozgniewanym głosem. - Właśnie operuję pacjenta! Mogłem go przekroić!
Niezwykle głośne, jak się okazało, walenie do drzwi, powtórzyło się.
- Siostro proszę otworzyć! - lekarz był wściekły.
W tamtym momencie do mojego otępiałego umysłu dotarły dwa dźwięki – otwieranych drzwi oraz śmiertelnie przerażający krzyk chyba wszystkich ludzi zebranych w sali. Później wszystko zaczęło się na siebie nakładać – krzyki, rzucanie czymś o ściany, tłuczone szkło.
- Czym jesteś? - usłyszałem przerażony kobiecy głos.
Krzyk.
Łamane kości.
Tłuczone szkło.
Warczenie.
Już nie pamiętałem o bólu. Nie pamiętałem o niczym. Całą swoją uwagę skupiłem na warczeniu, które wypełniało całe pomieszczenie. Znowu czułem, że umieram - tym razem ze strachu. Zacząłem się samoistnie trząść. Nie byłem w stanie tego kontrolować. Czułem, że tym razem naprawdę odpływam. Jednak nim całkowicie straciłem przytomność zdążyłem wreszcie na krótką chwilę otworzyć oczy. W otwartych od sali drzwiach stało...coś. Miało może z dwa metry...a może tak mi się tylko wydawało. Czarne, długie,splątane włosy spływały po niekształtnym, żylastym ciele. Stało i warczało gniewnie. To było ostatnie co widziałem tamtego dnia.
Gdzie teraz jestem? Nie wiem. Nie wiem czy żyję. Czasami mam przebłyski jakichś ludzi stojących nade mną. Czasami nawet widzę moją matkę, która łkając trzyma mnie za rękę.
Czasami...
____________________________________________________________
"Policja cały czas poszukuje mordercy, który 18 listopada dokonał rzezi w szpitalu klinicznym St. Marks w Harrow. - podawała gazeta. - Sprawca brutalnie zamordował cały zespół lekarzy przeprowadzających wówczas zabieg przeszczepu płuca. Ciała wypatroszone i rozszarpane zostały po całym pomieszczeniu. Co dziwne szpitalne kamery nie zarejestrowały żadnych osób postronnych wchodzących na salę podczas zabiegu. Jedyną ocalałą z masakry osobą jest operowany wówczas pacjent. Mężczyzna na skutek krwotoku mózgu od dwóch miesięcy przebywa w śpiączce farmakologicznej".
____________________________________________________________
...widzę to coś uśmiechające się szyderczo nade mną.
/ bezwstydny_prosiak
Zapraszam do mojego nowego zbioru strasznych opowiadań "Ktoś Ci się przygląda" :)

CZYTASZ
Nie zamykaj oczu - straszne historie
HorrorStraszne historie, opowieści z dreszczykiem [pisane przeze mnie] "Duchy zawsze w końcu doganiały swą ofiarę i nie da się zamknąć przed nimi drzwi, bo potrafią przez nie przejść." Pamiętaj - cokolwiek by się nie działo, nie zamykaj oczu. Tę piękną o...