« 35 »

3.2K 257 59
                                    

twitter: #DzwiekiMuzykiFF


Wendy miała wiele szczęścia i łaskawego szefa, który wspaniałomyślnie ustawił grafik tak, że dziewczyna dostała mnóstwo wolnego czasu. Na leniuchowanie i denerwowanie Harry'ego. Chłopak nie był zbyt zadowolony z owego faktu, bo jako pracuś i trochę przez zazdrość – uważał, że ma zbyt wiele laby, a osoby takie jak ona, powinny zdecydowanie więcej czasu poświęcać poważnym obowiązkom. Wendy zazwyczaj gasiła go wtedy krótkim, ale bardzo namiętnym pocałunkiem. A Harry zapominał co jeszcze miał wypomnieć.

Kiedy on przesiadywał kolejną, owocną godzinę w pracy, Wendy postanowiła odwiedzić Paula. Za każdym razem, kiedy spędzali wspólnie czas, czuła jak wiele mają ze sobą wspólnego i jak świetnie się rozumieją. Stwierdzając, że dotrzymanie mu towarzystwa przez najbliższe kilka dni po ogromnym zawodzie, pojawiła się w mieszkaniu chłopaka już z samego rana.


- Mówię ci, Paul. To dobry pomysł. Skoro nie potrafisz mu odmawiać, zrób to, co postanowiliśmy – kiwnęła pewnie głową, spoglądając znacząco na niebieskookiego.

- Nie jestem pewien, czy robienie takich scen ma sens. W końcu tak naprawdę nic się nie stało, nie powinienem...

- Nie żartuj sobie nawet ze mnie! – przerwała mu poważnym głosem, ciężko wzdychając – Co musiałby zrobić, żebyś zrozumiał jak bardzo cię skrzywdził? Nie gadaj głupot, tylko do roboty – podniosła się i rozejrzała po mieszkaniu w poszukiwaniu rzeczy Lael'a.

- Będzie tu za pół godziny, porozmawiam z nim. Może coś się wyjaśni...

- Co ma się wyjaśniać? O czym chcesz z nim rozmawiać?! – spojrzała na chłopaka wielkimi oczami i skrzyżowała ręce pod piersiami.

Jeśli chodziło o takie sprawy, Wendy była w gorącej wodzie kąpana. I często okazywało się to najlepszym rozwiązaniem. Nie chciała słuchać gadania Paula, który za wszelką cenę próbował wytłumaczyć ukochanego przed samym sobą i przed nią. Musiała momentalnie wcielić w życie spontaniczny pomysł, na jaki wpadła dostrzegając nieumiejętnie złożone koszule brązowookiego. Nie pozwoliła nawet, by Paul odpowiedział na jej pytanie. Z wielkiej szafy wygrzebała resztę rzeczy i spojrzała pytająco na chłopaka. Ten potwierdził skinieniem głowy, że wszystko co znalazła, należy do Lael'a i otworzył usta, ale Wendy wcale nie zamierzała dać mu dojść do głosu.

- Najchętniej rzuciłabym w te szmaty zapałkami, ale za dużo z tym zachodu – stwierdzając poważnie, przytachała wszystkie znalezione rzeczy i rzuciła je na podłogę, tuż przed zdezorientowanym Paulem.

- I co teraz? – uniósł brew, spoglądając to na rozwalone ubrania, to na dziewczynę.

- To chyba oczywiste – uśmiechnęła się jak mała diablica i otworzyła drzwi balkonu, wskazując gestem pustą ulicę.

- Oszalałaś – chłopak podniósł się gwałtownie, kręcąc głową.

- Możliwe – wzruszyła ramionami i zerknęła kolejny raz w stronę ulicy. – Zrób to bez analizowania. Zobaczysz, że ci ulży.

- Dobra – Paul westchnął ciężko i potarł twarz dłonią. Po sposobie zachowania dziewczyny, domyślił się, że nie będzie jej łatwo wybić z głowy te dziecinne, choć może skuteczne pomysły.

- Najlepiej byłoby, gdyby jeszcze Anabelle je obsikała. Albo gorzej, ob...

- Chyba zrozumiałem – przerwał dziewczynie ze szczerym uśmiechem pod nosem.

Dźwięki muzyki • styles ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz