1. Wanna z koszmaru

18.7K 729 871
                                    

Cholera! Cholera! Cholera! Myślał Harry, biegnąc korytarzem w stronę głównego holu. Odgłos podążających za nim kroków zbliżał się niebezpiecznie. Cholerny Malfoy! Nie cierpię go! Nienawidzę! Jęczał w duchu, starając się dostać do Wieży Gryffindoru.

A to nie było wcale takie proste, nie z czterema łapami i przy czterdziestu centymetrach wzrostu. I nie zapominajmy też o ogonku i ślicznych, futrzastych uszkach. To wszystko razem składało się na małego, słodkiego kotka.

Nic złego by się nie stało, gdyby nie pojawił się ten cholerny Ślizgon!

***

Harry wszedł do klasy eliksirów, gdzie czekał już na niego profesor Snape z kpiącym uśmieszkiem na ustach. Jak zwykle zarobił u niego szlaban.

- Spóźniłeś się - warknął na przywitanie. Harry spojrzał na zegarek. Była minuta po siódmej, szlaban miał na punkt dziewiętnastą. Zrezygnowany przeniósł wzrok z powrotem na Snape'a - Siadaj Potter! Nie mam całego wieczoru! - syknął mężczyzna, groźnie mrużąc oczy.

Harry zajął miejsce w pierwszej ławce i westchnął smętnie, czekając na to, co jeszcze zgotuje mu los, lub jego "ukochany" nauczyciel.

- Dzisiaj będziesz przygotowywał bardzo prosty eliksir pomniejszający. Nie przyjmę niczego, co nie będzie absolutnie idealne! Jeśli to spieprzysz, wrócisz tu jutro i zrobisz go od nowa i tak do skutku. Czy wyraziłem się jasno?

- Jak słońce - odpowiedział Harry markotnie. Wyjął swój podręcznik, kociołek i poszedł po składniki.

- Niestety, nie mam dzisiaj czasu cię niańczyć, mam ważniejsze sprawy na głowie - odezwał się Snape, stając niespodziewanie tuż za Harrym i omal nie przyprawiając go tym o zawał. - Kiedy skończysz, zostaw fiolkę z eliksirem na moim biurku. Postaraj się nie wysadzić klasy w powietrze – skończył jadowicie i wyszedł z sali.

- Szerokiej drogi... - mruknął Harry i zabrał się do przygotowywania mikstury.

Dwadzieścia minut później była już prawie skończona, kiedy nagle, otworzyły się z trzaskiem drzwi, a do klasy wpadła ostatnia osoba, którą Potter miałby ochotę widzieć.

- Profesorze Snape, czy mógłbym... - Draco Malfoy zatrzymał się i zamilkł, zauważając Harry'ego. Z paskudnym uśmiechem, rozejrzał się po klasie, by upewnić się, że nikogo więcej nie ma i podszedł do Pottera. - No, no, no... kogo my tu mamy... czy to nie nasz mały Zbawca świata?

- Zjeżdżaj Malfoy! - odwarknął Harry i odwrócił się zirytowany z nadzieją, że blondyn sobie pójdzie. Niestety nie. Ślizgon zostawił coś na biurku Snape'a, po czym zaczął przechadzać się po klasie.

- Co spieprzyłeś tym razem, Potter? Plątałeś się pod nogami nie tam gdzie trzeba?

- Bardzo śmieszne - mruknął Gryfon sucho. - Nie o to poszło.

- A więc co się stało? - zapytał, nadal obłudnie się uśmiechając. Harry miał ogromną ochotę odpowiedzieć "złapali mnie, jak pieprzyłem się z twoją matką", ale w tej chwili chciał jedynie, żeby Malfoy wyszedł, a coś takiego na pewno by go rozsierdziło. No i byłoby to zagranie poniżej pasa.

- Nie twój interes - warknął, zamiast tego.

- Ohhh... Potti jest zły? - zapytał Malfoy ze śmiechem, cofając się jednak i znikając z pola widzenia Harry'ego, kierując się ku wyjściu. - Zamierzasz się popłakać?

- Zamknij się!

- A co? Wyrzucisz mnie stąd? - zapytał, wracając i stając tuż przed Harrym. - Zawołasz Dumbledore'a, poskarżysz się mu, jaki to byłem zły i niedobry? Wszyscy wiedzą, że jesteś jego pupilkiem.

Kitty Love | TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz