Kilka kolejnych dni było bardzo ciężkich dla Harry'ego. Za każdym razem, kiedy Tom zwoływał zebranie, albo kiedy przychodzili do niego Śmierciożercy, zdawało mu się, że Voldemort zaraz odkryje kim naprawdę jest jego kociak i będzie chciał go zabić. W końcu dotarł do niego również fakt, że to nie tego obawia się najbardziej.
Bał się, że kiedy Tom odkryje prawdę, znowu będzie na niego patrzył z tą zimną nienawiścią, jak kiedyś. Tego Harry by nie zniósł. Nie miał pojęcia, jak to się stało, że w przeciągu swojego dość krótkiego pobytu w rezydencji Riddle'a zdążył go nie tylko polubić, ale i obdarzyć znacznie głębszym uczuciem.
Nie wiedział, jak do tego doszło. Po prostu zobaczył drugie oblicze Czarnego Pana, to którego nikt inny nigdy nie oglądał. Czułego, opiekuńczego mężczyznę. Tom traktował go jak przyjaciela, nie jak zwierzątko. Bawił się z nim i troszczył o wszystko, opowiadał, jak spędził dzień i narzekał na niekompetencję Śmierciożerców. Jego uśmiech w chwili, gdy udało mu się wyszukać jakieś dawno zapomniane zaklęcie, sprawiał, że Harry wręcz się rozpływał. Nigdy nawet nie przypuszczał, że Voldemort może być tak normalny i... cóż, ludzki. To była ta cząstka jego osobowości, w której Harry bezapelacyjnie się zakochał.
Zauważył to jednak dopiero, kiedy zrozumiał, że mogą go zabrać od Toma i już nigdy go nie zobaczy. Chociaż to "nigdy" nie byłoby znowu takie długie, bo prawdopodobnie Riddle sam by go zabił. Harry bał się tego. Starał się cały czas przebywać tak blisko Toma, jak tylko mógł. Co prawda, był człowiekiem, ale gdyby mógł pozostać w kocim ciele na zawsze, zgodziłby się na to bez mrugnięcia okiem. Byleby być blisko Toma.
Ale to, czy prawda wyjdzie na jaw, było tylko kwestią czasu.
***
Tego feralnego dnia Harry siedział razem z Riddle'em, w biurze, bawiąc się swoją piłeczką. Tom wypełniał jakieś papierki i od czasu do czasu śmiał się cicho, kiedy Harry zamiast toczyć piłeczkę był przez nią przygniatany. Właśnie w jednym z takich momentów drzwi do gabinetu otwarły się niespodziewanie i do środka wkroczył jak zawsze perfekcyjny Lucjusz Malfoy.
Tom zmarszczył brwi, a uśmiech niemal natychmiast zniknął z jego twarzy.
- Lucjuszu! Kto pozwolił ci wchodzić do mojego gabinetu jak do siebie? - leniwie skierował różdżkę na intruza. - Crucio!
Malfoy opadł na kolana i zacisnął usta z bólu, jednak nie wydał z siebie nawet najmniejszego jęku. Tom cofnął zaklęcie, a Lucjusz pokręcił głową, powoli dochodząc do siebie.
- Wybacz mi, Panie, ale... - Voldemort przerwał mu władczym machnięciem.
- Cokolwiek masz mi do powiedzenia, oby było ważne!
- To jest ważne, Panie. Mój syn, Draco, przekazał mi pewne wiadomości dotyczące zniknięcia Pottera - powiedział Lucjusz i rzucił dziwne spojrzenie w kierunku siedzącego na podłodze Harry'ego.
Kociak zamarł. Nie mógł się poruszyć, ani nawet głębiej odetchnąć. Nie! Nie! Jeszcze nie teraz! Potrzebuje jeszcze trochę... czasu... Tom, przepraszam! Proszę, nie... nie... Nie możesz mnie znienawidzić!
- Więc? - zapytał Tom, siadając prosto, w skupieniu.
- Wydaje się, że to on był ostatnią osobą, która widziała Pottera przed zniknięciem.
Harry uciekł pod biblioteczkę, doskonale wiedząc, że jeśli Tom się wścieknie, mebel nie zapewni mu żadnej ochrony. Już nigdy się do mnie nie uśmiechnie. Znienawidzi mnie jeszcze bardziej niż teraz! Przepraszam Tom...
Kociak drżał, czekając aż Lucjusz w końcu przekaże wszystko swojemu Panu. Gdyby koty mogły płakać, płakałby z całego przerażonego serduszka.
CZYTASZ
Kitty Love | Tomarry
FanfictionHarry Potter po wybuchu eliksiru ląduje w wannie Voldemorta. Czarnoksiężnik po wielu próbach zaprzyjaźnia się z czarnym kotkiem, który zrujnował mu cały dom. Niestety nic nie trwa wiecznie i w końcu Tom odkrywa, że kicia to Potter. Jak zareaguje na...