Cholera, cholera, O KURWA MAĆ! Takie mniej więcej myśli przepływały przez głowę Harry'ego, kiedy patrzył w skrzące się czerwienią oczy, swojego największego wroga - Lorda Voldemorta we własnej osobie. Ja myślałem o bezpiecznym miejscu. BEZPIECZNYM! Nie gdzieś, gdzie najpewniej zrobią ze mnie koci dywanik! Jeśli bym wiedział... Kurwa! Już Malfoy był lepszą opcją!
Harry gapił się na człowieka, który zabił jego rodziców, z mieszaniną przerażenia i fascynacji. Riddle już nie przypominał przerośniętego gada. Zniknęła łysa czaszka i twarz przypominająca wężowy pysk, które Harry pamiętał z tamtej strasznej nocy na cmentarzu. Zamiast tego Voldemort wyglądał jak wtedy, w Komnacie Tajemnic, pomijając czerwone oczy i to, że był starszy.
Przez chwilę do Harry'ego nie docierało nic, poza niedorzecznością tej sytuacji. Potem jego uszka zarejestrowały miękki, niezbyt głośny dźwięk. Co to? Zdziwił się i wsłuchał uważniej. O nie! To ja! Dlaczego ja mruczę? Nie powinienem tego robić, to przeklęty Czarny Pan! Krzyknął na siebie w duchu, starając się natychmiast umilknąć. Ale to, co on robi jest takie przyjemne... Dopiero po chwili oprzytomniał. Nie! Nie ma mowy! Musiał jakoś powstrzymać Riddle'a od wyczyniania tych dziwnych rzeczy z jego uszami. Do głowy przychodził mu tylko jeden sposób. Ugryzł go.
- Ał... - syknął zaskoczony Tom i cofnął dłoń. Harry odskoczył w tył. - Ty niewdzięczny, mały... - Kociak odwrócił się i fuknął na niego. Mężczyzna przyglądał mu się przez chwilę uważnie, nie bardzo wiedząc, co zrobić. Spróbował go ostrożnie dotknąć, ale zwierzak od razu zamachnął się uzbrojoną w pazurki łapką. Tom ponownie cofnął rękę. - Co z tobą jest nie tak? Jeszcze chwilę temu, byłeś całkiem zadowolony z mojej obecności!
Harry odskoczył, widząc, jak dłoń Voldermorta zbliża się do niego po raz kolejny. Naprężył się, jak do ataku i zasyczał. Najeżone futerko upodobniło go do włochatej kulki. Tom przechylił głowę na bok.
- Chodzi o moje oczy? - zapytał. Harry opuścił łapkę, słysząc to pytanie. Nastawił uszy, jakby chcąc lepiej słyszeć. O czym on mówi?
Źle rozumiejąc jego reakcję, Tom pogłaskał go i ponownie usadowił na swoich kolanach. Kociak próbował uciec, ale Riddle podrapał go za uszami, sprawiając, że Harry nie mógł się oprzeć i znów zaczął mruczeć.
- Może i odzyskałem swoje dawne ciało, ale kolor oczu to zupełnie inna sprawa. Nie ma szans by coś z tym zrobić. Oczywiście mógłbym rzucić na siebie Glamour, ale to trochę za dużo zachodu. Poza tym, one przerażają moich zwolenników. - Tom spojrzał w dół, kręcąc głową. - Nawet nie wiem, po co ci to mówię.
Ja też, ale to sporo wyjaśnia. Pomyślał chłopak, nadal mrucząc.
- W każdym razie, ty jesteś lepszym towarzystwem niż ci, za przeproszeniem, sojusznicy - powiedział jeszcze, a potem położył się, układając Harry'ego na sobie.
Nie! Nie przestawaj... Mruknął Harry, niezbyt przytomnie. Nie! Pomyślał, kiedy zrozumiał, co dokładnie chodzi mu po głowie. Teraz mam szansę zwiać! Zeskoczył na koc i podbiegł do brzegu łóżka. To jednak było wysoko. Niespodziewanie, przesunęło się pod nim prześcieradło. Mimo że był to nieznaczny ruch, Harry stracił równowagę i z dzikim miaukiem zaczął zsuwać się w dół. Na szczęście mężczyzna w porę go złapał i ułożył bezpiecznie na poduszce.
- Ostrożnie, kotku. Uważaj, bo spadniesz. Mógłbyś sobie zrobić krzywdę, jesteś przecież taki malutki - powiedział i sam usiadł na środku łóżka.
- Nie jestem malutki! - burknął Potter.
- Idź spać - mruknął Tom, ziewając. - Jutro pomyślimy, co z tobą zrobić. - Obrócił się na bok i zgasił światła. Po chwili już spał.
CZYTASZ
Kitty Love | Tomarry
FanficHarry Potter po wybuchu eliksiru ląduje w wannie Voldemorta. Czarnoksiężnik po wielu próbach zaprzyjaźnia się z czarnym kotkiem, który zrujnował mu cały dom. Niestety nic nie trwa wiecznie i w końcu Tom odkrywa, że kicia to Potter. Jak zareaguje na...