•16• (niepoprawiona, stara wersja)

90 10 0
                                    

Luna rozejrzała się po Sali Tronowej w Canterlocie.

Jak się tutaj znalazłam? Moża ta księga to... teleporter?

Kolejne pytania mnożyły się w jej głowie.

Później dowiem się jak to się stało. Teraz muszę znaleźć Celestię i... pokłamać trochę w sprawie mojego zniknięcia.

Potem wrócę JAKOŚ do Kryształowego Królestwa.

Zdecydowanie uniosła wzrok i miała już otworzyć wrota, gdy do środka weszła jej siostra, czytająca kilka listów naraz.

- Witaj Celestio! Przepraszam, że...

Klacz nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi. Nawet na nią nie spojrzała.

- Hej! - Luna podbiegła do niej, ale biała alicorn była pochłonięta odpisywaniem.

Granatowa alicorn pomachała przed jej twarzą kopytem. Zero reakcji.

Co tu się dzieję?! A może... to tylko wizja. - zrozumiała.

Co ta księga ma wspólnego z Sombrą? O co tu chodzi? - nienawidziła czegoś nie wiedzieć.

Zapatrzyła się na Celestię. Nic ciekawego się nie działo.

Nagle - TRACH!!

Witraż ze słońcem rozbił się na małe kawałeczki.

Do Sali wpadła wysoka postać. Luna otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Rozpoznała w tym kucyku siebie tylko nieco odmienioną...

Oczy z pionowymi źrenicami zobaczyły przerażoną Celestię. Mroczna klacz zaśmiała się odsłaniając zakrzywione zęby z kłami, niczym u wampira.

Rzuciła się na nią.

Prawdziwa Luna chciała zatrzymać swoje alter ego, ale mogła się tylko przyglądać z niedowierzaniem.

Porwało ją dziwne uczucie, kiedy oglądała niewyrównaną walkę. Miłe zaskoczenie? Przecież zawsze zazdrościła siostrze jej prestiżu i miłości poddanych, których ona NIGDY nie doznała.

Nie! Jak mogę nawet tak myśleć?!

W końcu Celestia upadła i już się nie podniosła...

Zła Luna krzyknęła triumfalnie:

- Teraz to NOC będzie miała pierwszeństwo, bo tylko ONA będzie istnieć!  A wszyscy będą musieli ją kochać i płakać!

Zaćmienie Słońca zaciemniło scenę i wizja zanikła.

Luna znalazła się nagle na głównym placu w Manehattanie.

Luna z wizji stała pod swoim posągiem, a przed nią roztaczał się ogromny tłum kucyków. Kłaniały się swojej władczyni z szerokimi uśmiechami. Małe źrebaki wchodziły na jej grzbiet i śmiały się wesoło. Alicorn uśmiechnęła się do nich upiornie.

Realna Luna widziała sztuczność tej sceny, ale z całego serca tego zapragnęła. Momentalnie przypomniała sobie tytuł księgi - "Wszystko czego pragniesz."

Ona pokazuje moje ukryte marzenia. To ona pokazała Sombrze różne zaklęcia , atak Discorda i to, co chował w sobie.

Przeraziła się, gdyż uświadomiła sobie straszną prawdę. Zawsze chciała pokazać Celestii, że jest w gruncie rzeczy lepsza od niej i to na wiele różnych sposobów.

Zazdrość. To czysta zazdrość. W tym nie ma prawdy.

Zamknęła oczy i czekała. W końcu te okropne wizje muszą się skończyć.

Rozwarła jednak powieki, bo nagle wszyscy poddani zaczęli śpiewać hymn Equestrii. Lecz nie ten, który stworzyły kolejne pokolenia rządzących. To była jej własna pieśń. Wychwalał ona piękno nocy, granatowej klaczy, jej mądrość i zasługi dla kraju.

Wbrew sobie poczuła wzruszenie. Po ostatniej zwrotce zła Luna namalowała na niebie nowy gwiazdozbiór "Królowej" i w niebo wzbiły się kolorowe fajerwerki. Wiwaty rozlegały się wszędzie i zagłuszały radosny głos Władczyni.

Scena znowu zblakłą i Luna znowu przeniosła się do innej wizji.

Teraz zobaczyła obrazy - szybkie i dynamiczne. Ślub z Sombrą, on i ona kochający się w świetle księżyca, narodziny ich córki i syna, rozrastające się królestwo, kolejne wojny z poszczególnymi państwami.

Oszołomiona i zarumieniona księżniczka zamknęła oczy i liczyła tylko, że to się wreszcie skończy.

W jednej chwili znowu przeniosła się do rzeczywistości. Leżała w niewygodnej pozie przed otwartym "Vis Omnis" . Szybko zamknęła stronice i wstała. Oddychała głęboko i próbowała uspokoić rozbiegane myśli.

Ta księga to pułapka. To przez nią mój... przyjaciel stał się Czarnym Królem. Był naiwny i myślał, że przez zło spełnią się jego marzenia.

Westchnęła smutno.

Dopiero w tym momencie zauważyła Sombre stojącego w kącie biblioteki w cieniu.

Powoli wyszedł do światła bacznie przyglądając się Lunie.

Księżniczka miała nadzieję, że nie widział, w jakiś sposób, tego, co ona przed chwilą... Nie odezwała się. Cisza przedłużała się.

Ogier w końcu odwrócił wzrok od alicorn i rozejrzał się po sali. Zatrzymał oczy na leżącej księdze.

Potem znowu spojrzał na Lunę i spytał:

- Co widziałaś?

Żeby tylko te głupie rumieńce znikły. - pomyślała

Zdenerwowana spojrzała w czerwony dywan pod sobą. Zaczęła robić w nim kółka kopytem.

- Nie musisz mi mówić wszystkiego.

Czyżby się domyślał?

Czuła się okropnie z myślą, co mogłoby się stać, gdyby zabiła siostrę i okrutnie rządziła. Zrozumiała wtedy, że ta druga wizja nie była prawdziwa, bo jej alter ego zaczarowało kucyki.

Przełknęła ślinę czując gorzki smak sumienia. Jednorożec cierpliwie czekał, obserwując jej zachowanie.

Po jakimś czasie nie wytrzymała i zaczęła drżącym głosem opisywać sceny, które widziała pomijając tę ostatnią.

Kiedy skończyła Sombra uśmiechał się. Nie był to jego dawny uśmiech - nie dochodził do oczu.

Ogier powoli podszedł do niej i staną tak, że jego twarz byłą zaledwie kilka cali od jej twarzy.

- I co z tym zrobisz?

- Nie... - wyszeptała.

- Musisz coś zrobić. - patrzył na nią wyczekująco.

Nie mogę.

- Podejmij decyzję. - on także zaczął szeptać. - Idź za głosem serca, a nie za ciągłymi rozkazami Celestii. Nie chcesz być w cieniu siostry, nie chcesz stać z tyłu. Wiem o tym.

- Pomyśl o swoim szczęściu. - dodał po chwili ciszy.

Luna wpatrzona w punkt za Sombrą ledwo panując nad emocjami, odrzekła głośniej:

- Daj mi trochę czasu.

Ogier odszedł z powrotem w kąt pomieszczenia z żalem i złością w oczach.

- Masz kilka minut. - oświadczył z nadzieją w swoim lodowatym, ale kochającym klacz sercu.

***




























Po stronie ciemności *dead*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz