•19• (niepoprawiona, stara wersja)

61 8 2
                                    

- Siostro...

Obie stały przed barierą zakrywającą Kryształowe Królestwo przed resztą świata, a na grzbietach niosły ciężkie torby z Klejnotami Harmonii.

- Uderzamy natychmiast, nie mamy czasu na marudzenie! - dodała po chwili ciszy Celestia i spojrzała karcąco na Lunę. Ta już od kilku godzin zrzędziła: o to, że jej za zimno, że śnieg wpada jej do oczu, że torba wbija jej się w ciało itd. Mocno denerwowało to białą alicorn.

Księżniczka Nocy westchnęła teatralnie i rzekła:

- Zaczynamy.

Po kilku minutach z nie lada wysiłkiem przedostały się przez przeszkodę i stanęły na wysuszonej trawie otaczającej zniszczony dom Kryształowych Kucyków.

Celestię przeszył dreszcz, gdy usłyszała ich przeraźliwe krzyki.

- Nie mogę uwierzyć, że kiedyś się z nim przyjaźniłaś. - odchrząknęła i wzbiła się w powietrze. Luna z wolna zrobiła to samo.

Korzystając ze wskazówek Pani Księżyca, biała alicorn dostała się do Sali Tronowej w Kryształowym Pałacu. O dziwo podczas wędrówki krętymi korytarzami nie wpadły na nikogo.

- Co za tchórz! Powinien wyjść i walczyć od razu! - specjalnie zbyt głośno powiedziała Celestia, ale odpowiedziała jej cisza.

- To na nic. - westchnęła Luna. - Musimy się rozdzielić i go poszukać.

- Dobry pomysł.

Umówiły się, że jedna przeszuka lewe, a druga prawe skrzydło zamku.

Granatowa specjalnie wybrała lewe, wiedząc, że tam znajduję się sypialnia Sombry. Niczego nie powiedziała Celestii.

- Spotkamy się tutaj, jeżeli go nie znajdziemy. - rzekła starsza z sióstr.

- A jeśli go znajdziemy?

- Krzycz głośno, może cię usłyszę. - odpowiedziała i weszła w głąb ciemnego korytarza. Luna odwróciła się i poszła w swoją stronę.

**********^^^**********

Miałam dużo szczęścia, że go tam nie było. - pomyślała Pani Księżyca uśmiechając się lekko.

Czuła głęboką satysfakcję z tego, co zrobiła. Wiedziała, że nie będzie żałować.

Po kilku minutach dokłusowała do drzwi sypialni Czarnego Króla. Powoli weszła.

W pokoju go nie było, wiedziała jednak, że może stać na balkonie.

Postawiła krok w jego stronę, a wtedy coś złapało ją za szyję. Przeszył ją ostry ból i zemdlała.

*********^^^********

Celestia długo krążyła po prawym skrzydle pałacu, ale nie znalazła żywej duszy.

Postanowiła wrócić do Sali Tronowej.

Nikt tam na nią nie czekał.

Przestraszona klacz zrozumiała, że Luna mogła zostać porwana przez Sombrę niespodziewanie.

Dlaczego pozwoliłam, żebyśmy się rozdzieliły?! - pomyślała ze złością i zawróciła w stronę korytarzy.

- Gdziekolwiek jesteś, masz wyjść i walcz! - wrzasnęła. Gdy odpowiedziało jej echo, poczuła prawdziwy strach. Szybko jednak się otrząsnęła i poszła w stronę prawego skrzydła.

**********^^^********

Gdy odzyskała przytomność rozejrzała się ze strachem wokoło.

Znajdowała się w lochu bez okien, ale nie to ją naprawdę przeraziło.

Za kratą stał Sombra. Był naprawdę wściekły, żadne słowa nie opiszą nienawiści, z jaką patrzył na Lunę.

- Zdradziłaś mnie.

I nie tylko ciebie. - pomyślała alicorn, ale nie odezwała się. Nie mogła znaleźć słów, które skruszyłyby mur, który sama wybudowała.

- Przybyłaś tutaj z siostrą by mnie pokonać. - zaśmiał się. - Śmieszy mnie wasza głupia odwaga.

Po kilku sekundach ciszy ogier odetchnął i dodał:

- Chciałaś cierpieć, to będziesz...

***




Po stronie ciemności *dead*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz