- Jak wymknąłeś się z domu? - Pytam, uśmiechając się gdy widzę swojego narzeczonego.
- Przez okno – parska śmiechem. - Nie było łatwo, ale wiesz, całkiem niezły ze mnie kaskader i wyszło mi to naprawdę zgrabnie.
Nic nie odpowiadam, tylko przyciągam go do siebie za jego skórzaną kurtkę i składam na jego ustach delikatny pocałunek. Chłopak od razu go odwzajemnia i obejmuje.
- I twoi rodzice nie usłyszeli tej bestii?
- Silnik włączyłem dopiero dwie ulice dalej – przyznaje chłopak. - Prowadziłem go, idąc obok i ludzie patrzeli na mnie jak na wariata.
- Jesteś genialny – chwalę go, po czym patrzę na zegarek. - To co, idziemy? Impreza zaczyna się za chwilę.
- Jasne – odpowiada, po czym zsiada z motoru. Otwiera schowek i przeklina pod nosem.
- Co się stało? - Pytam z niepokojem.
- Nic wielkiego, zapomniałem drugiego kasku – mówi i ściąga swój, po czym mi go podaje. - Weź mój.
- Nie, nie mogę. Wiesz co, możemy jechać autobusem – proponuję.
- Nie przesadzaj, przecież to tylko mały kawałek, nic mi się nie stanie – śmieje się. - Ale miło wiedzieć, że się o mnie troszczysz.
- No jasne, że się troszczę. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Szkoda, że moi rodzice nie potrafią tego zrozumieć – kręci głową ze smutkiem. Przez jego rodziców musimy spotykać się po kryjomu, ponieważ mnie nie akceptują. Ponoć nie jestem odpowiednią dziewczyną dla ich syna. Pochodzę z rozbitej rodziny, niezbyt majętnej. To wystarczający powód, żeby mnie nienawidzić. Dlatego też mój chłopak niedawno mi się oświadczył. Po skończeniu szkoły planujemy razem uciec, żeby nic i nikt już nie stanął na drodze naszej miłości.
- Może kiedyś zrozumieją – odpowiadam. - Jedźmy już.
Chłopak siada, a ja za nim. Obejmuję go mocno w pasie i kładę głowę na plecach, jak zawsze.
Jedziemy na imprezę urodzinową do naszej koleżanki. Rodzice mojego chłopaka nie chcieli go puścić, więc musiał się wymknąć, tak jak zwykle.
- Zwolnij trochę, zdążymy! - Krzyczę, bo otwieram oczy i zauważam, że jedziemy zdecydowanie za szybko.
- Kurwa! - Słyszę i nagle zaczynamy gwałtownie hamować. Zaczynam krzyczeć z przerażenia. - Shailene, kocham cię... - to ostatnie, co słyszę.
>>>
- To twoja wina! - Krzyczy zrozpaczona matka mojego chłopaka. - Przez ciebie zginął!
- Proszę się opanować! - Mówi lekarz. - Nie powinna pani tu przychodzić i dręczyć pacjentki.
- Niech wie, że zabiła mojego syna. Morderczyni – syczy. - Morderczyni!
- Proszę stąd wyjść – nalega lekarz.
Zaczynam się trząść.
- Mój chłopak nie żyje? - Pytam. Po moich policzkach zaczynają spływać łzy, na które nawet nie zwracam uwagi.
- Przykro mi, nie przeżył wypadku.
- Zabiłaś go! Zabiłaś moje dziecko! - Płacze matka mojego chłopaka, kiedy wyprowadzają ją z sali, na której leżę.
- Chciałbym zacząć panią badać, mogę? - Pyta lekarz, a ja nie odpowiadam. Czuję głęboką pustkę. Coraz ciężej mi się oddycha. - Czy coś panią boli?
Unoszę wzrok, patrząc mu w oczy. Ból? A co mnie teraz może boleć? Czy to w ogóle ważne? Czy cokolwiek jest jeszcze ważne w życiu? Moje właśnie się skończyło. Nie mogę opanować drżenia, które opanowało moje ciało. Nagle robi mi się przeraźliwie zimno.
Czy coś mnie boli? Jest tylko jedna rzecz, która przychodzi mi na myśl.
- Serce – odpowiadam.
>>>
Witam was serdecznie w nowym opowiadaniu! ❤️
CZYTASZ
Pewnego dnia go spotkasz (SHEO STORY)
Fanfiction33-letnia Shailene Woodley pracuje jako neurochirurg w jednym ze szpitali w Nowym Jorku. Wydarzenie, które miało miejsce w przeszłości już na zawsze zmieniło jej życie. Dziewczyna, żeby poradzić sobie z życiem, rzuciła się w wir nauki, a potem pracy...