Imagine #108

1.5K 76 5
                                    

Kontynuacja imaginów 104-107

Rano obudził Cię dźwięk budzika ustawionego do szkoły.Przebudziłaś się na chwile aby go wyłączyć i dalej poszłaś spać.
-co ty robisz (T.I) wstawaj!
-ja nigdzie nie idę,sama sobie wstawaj.
-nie interesuje mnie to,masz wstać i iść się ubrać w tej chwili!
-nie krzycz na mnie! Ja nigdzie nie idę,zostaje.
-wstajesz w tej chwili-twoja przyjaciółka ściąga z ciebie kołdrę.
-daj mi spokój
-to podaj mi chociaż jeden powód czemu nie chcesz iść do szkoły?
-bo jestem zmęczona?
-a może dlatego,że boisz się,bo Dallas tam będzie?
-to po co się głupio pytasz skoro wiesz?!
-jak nie pójdziesz to on pomyśli,ze wygrał wczorajsza awanturę.Chcesz mu dać tą satysfakcję?
-mam to w dupie.
-to skoro masz to w dupie,to wstań i się ubierz.Czekam na ciebie na schodach.Masz 15 minut.

Wiedziałaś,że twoja przyjaciółka ma racje.Wstałaś z łóżka i poszłaś szybko do łazienki wziąć prysznic.Nie miałaś ochoty się stroić więc ubrałaś to

Nie miałaś ochoty się stroić więc ubrałaś to

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-możemy iść.-założyłaś plecak na ramię i minęłaś przyjaciółkę na schodach.

Weszłaś do szkoły i poszłaś do szafki wziąć książki.Szłaś długim korytarzem w stronę sali mijając po drodze Camerona który specjalnie uderzył cię barkiem tak,że trzymane przez ciebie książki upadły na podłogę.
-kretyn!
-słyszałem!
Zebrałaś książki i pobiegłaś szybko na lekcje.Wszystkie miejsca były zajęte,a jedyne wolne było koło Gilinskiego i Mendesa.Nie chciałaś siadać koło Shawna,bo wiedziałaś,ze zaraz pojawi się Cameron i zacznie kręcić Ci awanturę,ze to jego miejsce.
-mogę?-zapytałaś niepewnie
-tak pewnie siadaj-powiedział i odsunął ci krzesło.-po co ci książki od matmy?
-No przecież teraz jest matematyka?
-nieee,dziś mamy zastępstwo na matmie z bibliotekarka.-zaczął się śmiać
-aaaa no tak,zapomniałam.

W tym samym momencie do klasy wszedł spóźniony Cameron.
-Oo Dallas jak zwykle spóźniony.Co się stało tym razem?
-nic,po prostu musiałem coś załatwić-wzruszył ramionami i udał się w stronie siedzącego Shawna mierząc cię po drodze wzrokiem.

-słuchaj..-zaczął Jack.-przepraszam Cię za ten taniec wczoraj.Byłem pijany i wiesz...alkohol zrobi swoje.Przykro mi,ze przeze mnie pokłóciłaś się wczoraj z Cameronem.
-czekaj? To ty wiesz?
-ja? Proszę Cię wszyscy wiedzą.Ludzie są w szoku,że wylałaś Dallasowi drinka na głowę.-zaczął się śmiać.
-po tym co on ci powiedział jestem w szoku,ze nie dałaś mu w japę.
-szczerze? Nawet zapomniałam,ze jest coś takiego jak strzelenie komuś z liścia.Nie myślałam wtedy zbytnio.
-No domyślam się..tak w ogóle to jesteśmy piorunowani teraz wzrokiem przez tego idiotę.
-idiotę?
-No,a co może nim nie jest?!

Zaczęliście się razem głośno śmiać.

*Cameron*
-Shawn? Czemu ona razem z nim siedzi?
-tak wyszło,a czemu o to pytasz.Po wczorajszym chyba nie powinno cię to już interesować.
-masz rację powinienem mieć to w dupie,ale jakoś nie potrafię.
-to już twoja sprawa.Dawaj wstawaj za minutę dzwonek.

*na stołówce*

Stoisz w kolejce po coś co na stołówce nazywane jest jedzeniem.Nagle ktoś rzuca hasło "BIJĄ SIĘ" i wszyscy wybiegają przed szkołę.Przepychasz się przez tłum o widzisz bijącego się Camerona z Jack'em.Przedzierasz się przez ludzi i próbujesz odciągnąć Gilinskiego od Dallasa.

-Jack zostaw go! Przestańcie!-odciągasz chłopaka od Camerona,którego zaraz łapie Mendes.
-odejdź (T.I) nie wtrącaj się,to sprawa między nami!-krzyczy Gilinsky.
-Oo kogo my tu mamy,co przyszłaś bronić swojego chłoptasia?!
-to nie jest mój chłopak i ty dobrze o tym wiesz! Wiec zamknij jape!
-och nie?! Wszyscy wczoraj widzieli jak ładnie zabawialiście się podczas tańca!
-Zamknij mordę Dallas!- wtrącił Gilinsky
-ty się Jack nie odzywaj.Zawsze wiedziałem,że lubisz łatwe dziewczyny,ale że aż tak? Przeszedłeś samego siebie!
-Co ty powiedziałeś?!(T.I) puść mnie,a mu zajebie raz a dobrze!
-Jack uspokój się,nie warto.On jest chory psychicznie.
-a ty od kiedy taka przyjaciółką jego jesteś? Co już mu dałaś?!
Na te słowa nie wytrzymałaś podbiegłaś do Camerona i strzeliłaś mu z liścia po czym odeszłaś.
Chłopak złapał się za policzek.
-oboje jesteście siebie warci!-krzyknął i odszedł w stronę boiska.
-Jack,możesz coś dla mnie zrobić?
-No pewnie.
-odwieź mnie natychmiast do domu.

Łapcie na dobranoc💞
Na życzenie _-Lisek-_  zrobię z tego dłuższa historie🙈
D.

Cameron Dallas preferencje i imaginy (PL) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz