2

62 11 0
                                    

  Mercy

Gdy kupiłam już prezent dla tego idioty skierowałam się do KFC. Pomimo mojego wcześniejszego posiłku dalej byłam głodna. Gdy zamówiłam i odebrałam moje zamówienie poszłam szukać wolnego miejsca . Poznajcie moje szczęście...nie było wolnych miejsc. Świetnie!No cóż, muszę się do kogoś dosiąść...
-Przepraszam czy to miejsce jest wolne?- zapytałam mniej więcej chłopaka w moim wieku.
-Tak- odpowiedział tak dobrze znanym mi głosem. Teraz dopiero zauważyłam kto to- Mercy?!- wykrzyknął a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jakby w takiej sytuacji byliśmy 3 lata temu rzuciła bym się mu na szyję, ale nie teraz
-Ym...Niee, to chyba jakaś pomyłka.- odwróciłam się na pięcie i po prostu stchórzyłam.

***

Gdy wróciłam do domu Sky już spała. Skierowałam się do swojego pokoju po krótkie spodenki i za dużą bluzkę, po czym poczłapałam do łazienki, gdzie umyłam swoje ciało, włosy oraz zęby. Gasząc światło wsunełam się pod kołdrę. I nim się obejrzałam odpłynęłam w krainę snów  

Skarlett
(Rano)

Wypełniłam poranną rutynę i zabrałam się do przygotowywania śniadania. Postanowiłam zrobić nam czekoladowe płatki z mlekiem. Gdy wszystko było gotowe poszłam obudzić Mers.
- Mers, do cholery, możesz wreszcie wstać? - westchnęłam zdenerwowana po 5 minutach budzenia.
- Yhym..
Postanowiłam zrobić jej.. Ekhem.. Psikusa. Wzięłam szklankę i nalałam tam trochę wody. Poszłam do pokoju przyjaciółki i wylałam na nią zawartość.
- Kurwa mać! Pojebało cię do reszty zjebie?! - krzyknęła a ja tylko się z niej śmiałam.
- Kochanie ty moje, dzisiaj impreza z okazji urodzin Lou, więc radzę ci się szykować, bo znowu będzie jak kiedyś, że się spóźnimy.. Przez ciebie.
- Ale dopiero zaczyna się o 19..
- Ale nie dyskutuj! Idź i śniadanie masz na stole. Ja pójdę odebrać prezent dla Louisa.
- Ubierz się najpierw, debilko - uśmiechnęła się Mers.
- Nie no, dzięki, że mi przypomniałaś, bo bym o tym zapomniała - powiedziałam sarkastycznie, po czym weszłam do mojego pokoju i wybrałam podkoszulek z motywem Batmana i jasne jeansy. Gdy wychodziłam spojrzałam ukradkiem na Mers, która kończyła swoje śniadanie.
- Ty zmywasz! - krzyknęłam, po czym wybiegłam z mieszkania.
*
Po zakupieniu zegarka i odebraniu wspólnych zdjęć zahaczyłam o KFC, by kupić nam jedzenie. Gdy odebrałam zamówienie wróciłam do domu. Wspólnie z Mers zjadłyśmy nasz "obiad" i zabrałyśmy się za szykowanie. Wybrałam ciemnoczerwoną sukienkę na grubych ramiączkach, sięgającą przed kolano. Do tego założyłam czarne koturny i rozpuściłam włosy. Gotowa wyszłam do przedpokoju czekając na Mercy. Była ona ubrana w biały, koronkowy, przylegający crop i jasno jeansowe, krótkie ogrodniczki. Włosy miała rospuszczone, a na ramiona zarzuciła czarną, skórzaną kurtkę.Do tego białe Converse
-Możemy iść- oznajmiłam biorąć klucz
-Okej

Just Us ||N.H H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz