7

36 12 0
                                    

Skarlett

Kolejnego dnia obudziłam się pierwsza. Tym razem zrobiłam nam śniadanie. W porę przyszła Mersy.
- Hej, byłaś u Stylesa? - spytała od razu.
- Tak.
- I co?
- I nic.
- Co to znaczy?
Opowiedziałam w skrócie co się wczoraj wydarzyło, a ta mnie słuchała i jadła.
- Wiesz, musisz na niego uważać.
- Nie no, kurwa żartujesz.
- Skarlett! Mówię poważnie. A poza tym pamiętaj, ze to tylko na jakiś czas. Potem znajdziesz lepszą pracę.
- No wiem.
- A dzwonił do ciebie?
- Jeszcze nie. Wciąż czekam.
- Muszę lecieć. Zajęcia... Trzymam kciuki! - chwyciła swoją kurtkę i założyła buty. - Do zobaczenia wieczorem.
- Powodzenia! - krzyknęłam, ale ta już wyszła.
*
Stanęłam przed kawiarnią, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Nie chciałam prosić Fott'a o pracę. To nie w moim stylu, wracać do czegoś, co już dobiegło końca. Chciałam wybić tu dobrą kawę, zjeść ciasto i pogadać z Fabianem. Usiadłam przy stoliku i czekałam, aż chłopak do mnie podejdzie.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy - powiedział rozpromieniony Fabian.
- Cześć - uśmiechnęłam się. - Masz chwilę?
- Za dużo klientów. Mogę cię obsłużyć, i za chwilę podejść.
- Zgoda, więc poproszę carmel latte i do tego szarlotkę.
- Już się robi - uśmiechnął się i  odszedł.
Wyciągnęłam z torebki książkę i zaczęłam czytać. W pewnym momencie usłyszałam czyiś dobrze znanmy mi głos.
- Skarlett.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam Harry'ego.
- Harry.
- Mogę się dosiąść? - kiwnęłam głową od niechcenia, a ten usiadł na przeciwko mnie. - Nie przyszłaś wczoraj.
- Przyszłam. Byłeś zajęty spotkaniem z Niall'em. Nie miałeś czasu. Mówiłam twojej sekretarce, żebyś zadzwonił.
- Co? Szmata, nic mi nie powedziała.
- Jak na biznesmen'a to nie używasz ładnego słownictwa.
- Wybacz, więc. Może przyjdziesz teraz?
- Czekam na zamówienie.
- Świetnie, ja też. Gdy zjemy ciasto i wypijemy kawę pójdziemy. Pasuje ci?
- Skoro muszę...

Mercy

Po zajęciach skierowałam się w stronę domu. Na moje nieszczęście zaczęło padać...SUPER! Zarzuciłam kaptur na głowe i ruszyłam przed siebie. Po paru chwilach czarny Harlett zatrzymał się koło mnie i zwolnił tempo do mojego. Nie powiem wystraszyło mnie to ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Szyba się odsunęła i można już było zobaczyć blond włosy...SUPER po raz drugi
- Hej Mercy, podwieść cię? - zapytał
- Nie, dzięki
- Oj, no nie bądź taka - prosił - zmokniesz. - nic nie odpowiedziałam tylko ruszyłam przed siebie. Kątem oka zauważyłam jak Niall przewraca oczami. Wycofał trochę i zaparkował na wyznaczonym miejscu do tego
- Po dobroci nie chciałaś to będzie siłą - nim zdążyłam jak kolwiek zareagować Niall podniósł mnie w stylu panny młodej i zmierzał w stronę auta. Usadowił mnie na miejscy pasażera i sam okrążając samochód zajął miejsce kierowcy. Spojrzał na mie głupio a ja dalej miałam mine w stylu "Serio? I ja z tym debilem chodziłam?". Odpalił silnik i ruszyliśmy.
- Ej, no nie bądź już taka naburmuszona - dźgnął mnie palcem w policzek. Dobrze wiedział jak to mnie wkurza. - No patrzcie ratuje ją przed deszczem, a ta ani me ani be. No co to ma być! - powiedział ironicznie na co ja z lekkim uśmiechem pokręciłam z politowaniem głową.
- Czemu to robisz? - zapytałam w pewnym momencie.
- Co robię?
- No po co utrzymujesz jaki kolwiek kontakt ze mną? - zapytałam ponieważ to pytanie chodziło mi po głowie odkąd wsadził mnie do auta - twojej dziewczynie pewnie się to nie podoba - dodałam trochę ciszej.
- Po prostu ....chwila! Czy ty jesteś zazdrosna? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem.
- Nie? Pozatym nie zmieniaj tematu.
- Gdybym ci powiedział że zależy mi na tobie uwierzyła byś - zapytał zerkając na mnie. Widząc moje zakłopotanie odpowiedział - no właśnie...
Po paru chwilach Niall zaparkował na naszym podjeźdźie. Podziękowałam cicho a po mojej głowie dalej chodziło to jedno zdanie "Gdybym ci powiedział że zależy mi na tobie uwierzyła byś?"

Just Us ||N.H H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz