Rozdział 20

2.4K 89 4
                                    

Nie rozważałam żadnych za i przeciw, nie myślałam o tym co się może stać, jeżeli ktoś mnie tu zobaczy, nie interesowało mnie co zrobi Veronica, gdy mi się uda to co planuje, po prostu weszłam do baru, mieszczącego się w południowej części miasta, gdzie ciemne uliczki, którymi musiałam przejść sprawiały że jeżyły mi się wszystkie włoski na ciele. Bar o tej godzinie był niemal pusty, ale wiedziałam że znajdę tu osobę, której szukam, poprawiłam czerwoną, skórzaną kurtkę, która odznaczała się na tle ciemnych mebli oraz ludzi ubranych w czarne skóry. Uniosłam podbródek i środkiem baru, nie bacząc na posyłane w moją stronę spojrzenia kilku mężczyzn przeszłam do baru, za którym stała kobieta ubrana w mocno zaciśnięty gorset, oraz spodnie ze skóry.

-Nie zgubiłaś się przypadkiem złociutka?- Zapytała z rozbawieniem w głosie widząc mnie.

-Chcę rozmawiać z twoim szefem- Powiedziałam ignorując jej głupie pytanie i popatrzyłam na nią twardo.

Chyba zadziałało bo po chwili zniknęła za drzwiami za barem i wróciła z barczystym mężczyzną, którego całe ramiona pokrywały tatuaże.

-Kogo moje oczy widzą- Zaczął ze śmiechem gdy zobaczył moją osobę siedzącą przy barze.

Uniosłam brew, gdy usłyszałam jego drwiący głos i przybrałam najpoważniejszy wyraz twarzy jaki umiałam.

-Chcę rozmawiać z wtyczką- Powiedziałam bez ogródek, na co z twarzy mężczyzny momentalnie znikł drwiący uśmieszek.

-Skąd córeczka burmistrza- Usiadł obok mnie- Wie o wtyczce?

Gdy nic nie odpowiadałam mężczyzna westchnął i kiwnięciem głowy pokazał mi, abym szła za nim. Przeszliśmy do pomieszczenia za barem, było urządzone równie w ciemnych kolorach, ale znacznie nowocześniej i schludniej. Mężczyzna nakazał mi usiać na czarnej kanapie i zaczekać, usiadłam na skraju i czekałam obcasem botków wystukując rytm piosenki , którą niedawno słyszałam w radiu. Nie wiem czy to co planuję uda się zrobić, wiem że jest to bardzo ryzykowne i że będzie mnie to kosztować mnóstwo pieniędzy ale i uczuć i emocji.

Zacisnęłam trzęsące się dłonie na kolanach i zrobiłam serię głębokich wdechów. Uspokój się nakazałam sama sobie.

Zanim zdążyłam na dobre się rozmyślić drzwi zza którymi zniknął właściciel baru otworzyły się i stanął w chuderlawy chłopak, który nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat, miał lekki zarost, a w ręku trzymał zapalonego papierosa. Nic nie mówiąc usiadł obok mnie i zaciągnął się papierosem wypuszczając niewiarygodnie dużo dymu.

Chłopak przez chwilę patrzył na mnie, by po chwili wybuchnąć śmiechem.

-Co wielka gwiazda Hollywood'u chciałby od kogoś takiego jak ja? - Jego głos był zachrypnięty i niezbyt przyjemny.

-Potrzebuje nowego paszportu- Powiedziałam bez ogródek- Nowej tożsamości, Viviane Hunt musi zniknąć.

Chłopak siedział cicho myśląc nas czymś, jego brwi się zwęziły i między nimi powstała zmarszczka.

- Odpada- Powiedział po chwili- Zbyt duże ryzyko, jesteś osobą publiczną, nie uda się.

- Słuchaj zapłacę ci dwa, trzy razy więcej- Teraz byłam już naprawdę zdeterminowana żeby dostać to co chcę.

Przez chwilę myślał nad czym intensywnie, ale w końcu się odezwał.

-Dobra jutro o dwudziestej pierwszej bądź tutaj, rozpoznasz mnie po czerwone czapce- Powiedział rzucając pęta od papierosa na stół pomiędzy nami- Nie rozmawiaj ze mną, najlepiej nie rozmawiał z nikim, jesteś dość rozpoznawalna- Wstał tym samym oznajmiając że nasza rozmowa dobiegła końca- Miej przy sobie pieniądze i nie zakładaj tej, czerwonej kurtki.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz